O LG po wypuszczeniu flagowego G4 zrobiło się przez jakiś czas cicho. Jednak teraz Koreańczycy wracają do gry z długo wyczekiwanym modelem z nowej linii V - 10. Jego najważniejszą cechą jest drugi, malutki ekran dotykowy umieszczony nad wielkim, 5,7 calowym panelem głównym (IPS, QHD). Wyświetlają się na nim powiadomienia, data i godzina, informacje o pogodzie, czy stanie baterii. Mamy też skróty do wybranych aplikacji. Wszystko po to, by użytkownik nie musiał włączać za każdym razem ekranu głównego, który jest największym pożeraczem baterii, szczególnie przy tak wysokiej rozdzielczości.
Drugą innowacją są dwie kamerki do selfie (5 mpx rozdzielczości). Po co? By zmieścić na zdjęciu większą liczbę osób. Jedna z nich ma standardowy obiektyw o kącie widzenia 80 stopni, druga, z obiektywem o kącie 120 stopni pozwala na wykonywanie zdjęć szerokokątnych.
Główny aparat to znana z G4 16 mpx jednostka, jedna z najlepszych na rynku. LG V10 jest też pierwszym smartfonem, który wyposażono w ręczny tryb filmowania. Można ustawić parametry czasu otwarcia migawki, prędkości nagrywania klatek, czułości, balansu bieli oraz ostrości. Filmy nagramy w trzech rozdzielczościach: HD, FHD lub UHD, a także w dwóch formatach, standardowym 16:9 oraz kinowym 21:9.
LG w tym modelu rozpieszcza użytkowników ilością pamięci - 4 GB RAM, 32 GB pamięci wbudowanej, jest też oczywiście slot na karty pamięci, który obsługuje karty do pojemności… 2 TB. Całość napędza wypróbowany procesor Qualcomma - Snapdragon 808. Mamy też czytnik linii papilarnych z tyłu telefonu, a całość pracuje na Androidzie 5.1.1. Martwić można się tylko o baterię. Jej pojemność to 3000 mAh - z jednej strony to sporo, ale z drugiej ilość rzeczy umieszczonych w tym smartfonie, które wymagają sporej energii, przyprawia wręcz o zawrót głowy. Nie sądzę więc, by LG V10 wytrzymał więcej niż dzień pracy na jednym ładowaniu.
Sugerowana cena detaliczna to 2899 zł, telefon będzie dostępny także u operatorów (Orange, Play i Plus).