LG przedstawia na polskim rynku telewizor, na który stać będzie naprawdę niewielu ludzi. W końcu 11 tysięcy na sprzęt do oglądania filmów to bardzo duża suma pieniędzy. Co dostaniemy za nią? Na pewno całkiem ładny design - o ile chodzi o przód telewizora, bo z tyłu mamy pewien problem. Jeśli bowiem powiesimy ten OLED na ścianie, to nie będziemy mogli skorzystać z dwóch portów HDMI. LG nie nauczyło się bowiem, wzorem Sony i Samsunga, że gniazda HDMI pod kątem prostym to zło, które sprawia, że albo telewizor będzie oddalony od ściany o kilkanaście centymetrów, albo nie skorzystamy z tych portów.
Pilot, to jak zwykle w przypadku LG "magic remote", którym usilnie staramy się nakierować wskaźnikiem na interesującą nas opcję i który jest tak czuły, że nawet wskoczenie kota na kanapę sprawia, że wskaźnik pojawia się na ekranie. Do tego nie pasuje wyglądem do telewizora. Jest za duży, mało wygodny i wcale nie designerski. Bardzo przepraszam, ale LG, jeśli chcecie, żebym wydał na wasz telewizor równowartość kilku średnich pensji, to oczekuję, że wszystko będzie tip-top. Weźcie przykład z waszej konkurencji na "S", która nawet do tanich, masowych ekranów robi piękne i minimalistyczne piloty.
System Smart TV? Całkiem w porządku, pomijając próby trafienia "magic remote" w interesującą nas opcję, jest prosty w obsłudze. Wszystkie opcje są łatwo dostępne, aplikacji jest całkiem sporo, a całość działa sprawnie.
Przejdźmy jednak do "mięsa", czyli jakości obrazu. Żeby wydobyć wszystkie zalety tego telewizora, trzeba go podłączyć do dobrego źródła sygnału. Nie, platformy cyfrowe czy kablówka to nie są dobre źródła sygnału - kanałów FHD mamy jak na lekarstwo, a o telewizji 4K możemy zapomnieć. Zostają nam niektóre produkcje Netflixa i filmy UHD (które dopiero zaczynają pojawiać się na naszym rynku).
Tak, obraz wygląda fajnie, nawet jeśli nie mamy natywnego 4K a tylko posługujemy się upscalerem. Kolory - zwłaszcza w programach przyrodniczych są idealnie nasycone, wreszcie jest głęboka czerń. Po prostu obraz żyleta - ale czego innego spodziewać się w telewizorze za ponad 10 tysięcy złotych. Telewizor sprawdza się też bardzo dobrze w grach - nic nie smuży, nie ma problemów z input lagiem, a gry z elementami HDR wyglądają rewelacyjnie.
I tu przechodzimy do sedna. To nie jest zwykł, domowy ekran do oglądania zwyczajnej telewizji. Jeśli chcecie robić tylko to, LG ma w swojej ofercie modele Super UHD czy "zwykłe 4K", które równie dobrze wyświetlą sygnał SD/HD a bdą kosztować dużo, dużo mniej. To jest telewizor dla kinomaniaków, którzy mają w swoich domach specjalne pokoje z wyciszanymi ścianami i odpowiednim nagłośnieniem. W takich warunkach ten telewizor pokazuje swoje prawdziwe możliwości.
Dlatego "normalnym" użytkownikom pozostaje jedynie czekać te kilka lat, zanim technologia OLED spowszechnieje i stanie się dużo tańsza. No, chyba że was stać tu i teraz. Wtedy jest to jeden z najlepszych telewizorów, jaki możecie kupić. Zwłaszcza, że to najtańszy OLED w tegorocznej ofercie LG.