Fred Wangfei, szef austriackiego oddziału Huawei powiedział w "Der Standard", że jego firma nie wróci do usług Google'a, nawet jeśli AMerykanie zniosą sankcje, nałożone na chiński koncern. Jego bowiem zdaniem, nie można wykluczyć w przyszłości kolejnego takie zakazu handlu, a do tego Huawei nie chce już być zależne od amerykańskiej polityki. Wyjaśnił też, że koncern chce stworzyć trzeci smartfonowy ekosystem - obok Androida i iOS, który będzie oparty na otwartym kodzie Androida.

Reklama

Ta wypowiedź wywołała burzę w sieci, ludzie byli bowiem przekonani, że brak usług Google'a na smartfonach Huawei, to tylko chwilowy problem. Zamieszanie stało się jednak jeszcze większe, gdy koncern wydał oświadczenie zaprzeczające słowom Wangfeia, w którym zapewnia, że chce pozostać partnerem Google'a. Naszym pierwszym wyborem jest otwarty ekosystem Androida, w tym usługi GMS (Google Mobile Services), które pomogły nam stać się drugim największym na świecie dostawcą smartfonów. W obliczu wpisania Huawei na tzw.: „entity list” rozwijamy teraz HMS (Huawei Mobile Services), zachęcając twórców aplikacji, by dołączali do nas​​​ - czytamy w oświadczeniu przesłany przez polski oddział firmy do redakcji dziennik.pl.

Sam autor wywiadu, który wywołał burzę tłumaczy na Twitterze, że Huawei jest w trudnym położeniu.

Firma stara się bowiem przekonać zewnętrznych twórców oprogramowania, że warto napisać programy, które pojawią się w nowym systemie operacyjnym i wyda na to miliardy dolarów. Jednocześnie jednak, by nie stracić klientów i kontynuować walkę z konkurencją, Huawei jest gotowe od razu wrócić do współpracy z Google, gdy tylko zostaną zniesione amerykańskie sankcje.