Zaostrza się spór o blokowanie reklam w mobilnym internecie przez sieć komórkową T-Mobile. Do kontrofensywy przechodzą firmy internetowe, przestraszone wizją spadku przychodów reklamowych. Jutro przedstawiciele IAB Polska, stowarzyszenia zrzeszającego branżę, spotkają się z Miroslavem Rakowskim, prezesem polskiego T-Mobile. Chcą rozmawiać o jego projekcie blokowania reklam w komórkach, tabletach i laptopach podłączonych do bezprzewodowego internetu.
IAB Polska już miesiąc temu zaprotestował przeciw planom blokowania reklam. Jego zdaniem to niezgodne z prawem, może łamać zasadę neutralności sieci, która gwarantuje, że w internecie równe prawo do przesłania danych ma każdy.
– No cóż, to wojna – pół żartem, pół serio mówi menedżer jednego z portali. Przygotowania do spotkania z Rakowskim wyglądają jak manewry przed starciem w sądach: zarówno IAB Polska, jak i operatorzy zamówili analizy kancelarii prawnych.
Choć Plus i Orange nie komentują ruchów T-Mobile, pilnie śledzą rozwój sytuacji. Jedynie Play głośno zadeklarował, że nie będzie blokował reklam.
Projekt T-Mobile, który pozwoli wyciąć reklamy w sieci na specjalne życzenie klienta, nosi nazwę „Szybki i sprawny internet”. Jego testy trwają. – My nie mamy z tego korzyści, a klient zazwyczaj reklam nie chce – zapewniał przed miesiącem Miroslav Rakowski. Wyliczył: reklamy zżerają ok. 20 proc. transmisji danych w jego sieci. Oznacza to, że z każdych 10 zł, jakie klient płaci za transmisję danych, 2 zł to opłata za obejrzenie reklamy.
T-Mobile przekonuje, że wycięcie reklam odciąży sieć, która i tak się zapycha, bo klienci oglądają m.in. coraz więcej wideo. – Za dwa, trzy lata możemy mieć problem – podkreśla szef T-Mobile. I dodaje, że obecnie inwestycje operatorów w rozwój sieci mogą być zbyt niskie, by udźwignąć rosnący ruch. Ponieważ na szybkim internecie zarabiają też inne podmioty – portale czy dostawcy treści, powinny partycypować w kosztach inwestycji.
Branży internetowej ten pomysł nie przypadł do gustu. – Nie rozumiemy, z jakiego powodu mielibyśmy płacić za finansowanie infrastruktury. To biznes operatorów, którzy budują sieć i sprzedają usługi dostępu do internetu. Nie byłoby na niego takiego popytu, gdyby nie treści dostarczane przez branżę internetową, która finansuje ich rozwój z reklam – twierdzi Jarosław Sobolewski, dyrektor generalny IAB Polska.
Bardziej wojowniczy przedstawiciele branży nawołują nawet, by portale wprowadziły opłaty za dostęp do treści dla tych użytkowników T-Mobile, którzy zażądają blokady reklam.
– Działania T-Mobile są niebezpieczne i niezgodne z prawem – twierdzi Izba Wydawców Prasy. Poprosiła też o interwencję Urząd Komunikacji Elektronicznej.
– Wkraczamy do akcji, ponieważ nie chcemy wojny między uczestnikami rynku, tylko dialogu – mówi „DGP” Anna Streżyńska, prezes UKE. Streżyńska powołała społecznego pełnomocnika do spraw neutralności sieci. Został nim znany w branży prawnik Piotr „Vagla” Waglowski.
– Gdyby doszło do porozumienia między telekomami a portalami, napisałyby o tym wszystkie biznesowe gazety świata, bo byłby to precedens – zapewnia Ireneusz Piecuch, partner w firmie doradczej CMS Cameron McKenna. I dodaje, że aby do tego doszło, potrzebne jest zaangażowanie nowo powołanego Ministerstwa Cyfryzacji.
Będziemy zmuszeni interweniować
Anna Streżyńska
prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej
Zapowiedź blokowania reklam przez operatora sieci T-Mobile uważam za działanie naganne – to stawianie pod ścianą przez giganta słabszego przeciwnika, jakim jest rozproszona branża internetowa. Na to się nie zgadzamy i jeśli dojdzie do blokowania reklam, będziemy zmuszeni interweniować. Rozumiem powody, które kryją się za działaniem operatora. Podnoszony przez branżę problem finansowania dalszego rozwoju sieci istnieje i powinna rozpocząć się w tej sprawie dyskusja z przedstawicielami branż, które na tym zarabiają. Ale to musi być dialog, a nie działanie z pozycji siły. Operatorzy powinni też odsłonić wszystkie karty i pokazać na liczbach, że ich roszczenia są uzasadnione. Jeśli zaś chodzi o neutralność, musimy zastanowić się nad mechanizmami zarządzania ruchem i ekonomicznym zróżnicowaniem usług, musi się to jednak odbyć bez szkody dla klientów. Ta kwestia nie wymaga dodatkowych regulacji. Rynek może się porozumieć w tej sprawie, a naszym zadaniem będzie mu w tym pomóc.