Według źródeł NHK Japońska Agencja Eksploracji Aerokosmicznej (JAXA) została zaatakowana w 2016 roku. Tokijska policja zidentyfikowała w tej sprawie inżyniera z Chin, który wynajmował w Japonii serwery, posługując się fałszywymi nazwiskami. Dostęp do tych serwerów uzyskała następnie prywatna chińska grupa hakerska, znana jako Kleszcz. Miała ona dokonywać ataków na polecenie chińskiej armii.Tygodnik „Nikkei Asian Review” podał, powołując się na anonimowe źródła, że inżynier pracuje dla państwowej chińskiej firmy telekomunikacyjnej i jest członkiem Komunistycznej Partii Chin (KPCh). Tokijska policja podejrzewa go o udział w ok. 200 atakach hakerskich w latach 2016-2018. Rzadko zdarza się, aby japońskie organy ścigania wprost wymieniały chińskie władze w sprawach dotyczących cyberprzestępczości – podkreśla tygodnik.
Hakerzy atakowali nie tylko w Japonii
Według japońskich mediów zidentyfikowano również innego obywatela ChRL, który miał wynajmować w Japonii serwery przy użyciu fałszywych nazwisk. Według policji działał on na polecenie członka tzw. Jednostki 61419 – wydziału ALW zajmującego się cyberatakami. Policja podejrzewa, że celem ataków było zdobycie zastrzeżonych informacji dla chińskiego rządu – przekazał „Nikkei Asian Review”. Gazeta informowała wcześniej, że grupa Kleszcz przeprowadziła szereg ataków nie tylko w Japonii, ale również w Korei Płd. Ich ofiarami padały między innymi firmy motoryzacyjne, technologiczne i działające w sektorze obronnym.
Chińskie władze wielokrotnie zaprzeczały oskarżeniom o prowadzenie lub wspieranie ataków hakerskich wymierzonych w instytucje w innych krajach. Pekin utrzymuje, że Chiny również są ofiarą, a nie sprawcą przestępczości w cyberprzestrzeni.