Margaret Mitchell, badaczka sztucznej inteligencji (AI) z doktoratem w dziedzinie lingwistyki komutacyjnej, przez ponad cztery ostatnie lata pracowała w Google’u. Wcześniej była zatrudniona w Microsofcie, gdzie rozwijała m.in. aplikację, która za pomocą słów miała opisywać świat osobom mających problem ze wzrokiem. To Mitchell ściągnęła do Google’a Timnit Gebru, programistkę, badaczkę, współautorkę głośnej analizy pokazującej, że systemy rozpoznawania twarzy najlepiej radzą sobie z identyfikowaniem białych mężczyzn, są za to znacznie mniej skuteczne w przypadku kobiet i osób innego koloru skóry niż biały. Gebru – z pochodzenia Erytrejka – jako nastolatka uciekła do USA przed wojną i otrzymała tam azyl polityczny. Po zrobieniu doktoratu na Uniwersytecie Stanforda pracowała dla Apple’a.
W Google’u Gebru i Mitchell były liderkami zespołu zajmującego się etycznymi aspektami sztucznej inteligencji. Pierwsza straciła pracę w grudniu zeszłego roku, druga została zwolniona niecałe trzy miesiące później. Badaczki uważają, że pozbyto się ich za to, że głośno mówiły o rasizmie i seksizmie w kulturze korporacyjnej Google’a. Przekonywały też, że brak różnorodności wśród pracowników może powodować, że uprzedzenia twórców oprogramowania znajdą odzwierciedlenie w rozwijanej przez firmę sztucznej inteligencji. Obie od lat są zaangażowane w organizacje wspierające kobiety, czarnych i inne marginalizowane grupy w sektorze technologicznym.

Z Margaret Mitchell rozmawia Agnieszka Lichnerowicz

Reklama
Dlaczego zwolniono panią z Google’a?
Nie mogę opowiadać o szczegółach wypowiedzenia. Mogę powiedzieć ogólnie, że zarówno Timnit Gebru, jak i ja coraz głośniej podnosiłyśmy wewnątrz kwestie dyskryminacji płciowej i rasowej w firmie. Kiedy Timnit została zwolniona, otwarcie mówiłam, że to, jak ją potraktowano, było nie w porządku. Jako jej współpracowniczka i ktoś, kto zajmuje się zawodowo etyką, nie mogłam siedzieć cicho. Gdybym nie reagowała, moja kariera w dziedzinie etyki sztucznej inteligencji zostałaby zakwestionowana. Powiedziałam Google’owi, że muszę opublikować oświadczenie w tej sprawie. W dniu, w którym je wysłałam, odcięto mi dostęp do firmowych systemów, no a później – zwolniono. Chcę zaznaczyć, że albo nie rozumiem stawianych mi zarzutów, albo są one fałszywe.