Ataki zbiegły się w czasie ze wzrostem napięć na tle sporów terytorialnych na Morzu Południowochińskim.
Co było celem hakerów?
Celem styczniowych ataków hakerskich były skrzynki pocztowe Departamentu Technologii Informacyjnych i Komunikacyjnych (DICT), strona internetowa krajowego systemu monitorowania wybrzeża NCWS i osobista strona internetowa prezydenta Filipin Ferdinanda Marcosa Jr - powiedział w rozmowie z radiem DWPM rzecznik DICT Renato Paraiso.
Nie przypisujemy tego (ataków) żadnemu państwu. Ale biorąc pod uwagę adresy protokołu internetowego, ustaliliśmy, że były one z Chin - oświadczył Paraiso, dodając, że hakerzy korzystali z usług państwowego operatora telekomunikacyjnego Unicom. Apelujemy do chińskiego rządu o pomoc w zapobieganiu dalszym atakom - dodał rzecznik.
To nie pierwsze próby ataku na Filipiny
W ubiegłym tygodniu DICT poinformowało również o udaremnieniu prób włamania na rządowe strony internetowe Filipińskiej Straży Przybrzeżnej (PCG) i Administracji Opieki nad Pracownikami Zamorskimi (OWWA).
"PCG znalazło się w ostatnich latach na celowniku chińskich władz, ponieważ Pekin agresywnie wysuwa swoje roszczenia do prawie całego Morza Południowochińskiego, w tym wód w obrębie 370-kilometrowej wyłącznej strefy ekonomicznej Filipin" – podkreśla portal dziennika "Inquirer".
Problemy w relacjach filipińsko-chińskich
W ostatnim czasie na linii Pekin-Manila dochodzi do coraz bardziej otwartej wymiany oskarżeń o naruszanie suwerenności. Filipiny zarzuciły Chinom użycie armatek wodnych przez jednostki straży przybrzeżne wobec cywilnych statków filipińskich i doprowadzenie do kolizji na morzu.
W 2016 roku międzynarodowy trybunał arbitrażowy oddalił roszczenia ChRL dotyczące Morza Południowochińskiego i przyznał rację Filipinom, ale Pekin nie uznał tego orzeczenia. Filipiny pracują obecnie nad pięcioletnią strategią cyberbezpieczeństwa, aby wzmocnić swoją obronę. W ubiegłym roku filipińskie wojsko ogłosiło, że utworzy dowództwo ds. cyberbezpieczeństwa.