Polacy pokochali mniejsze i większe bezzałogowce. Już ponad 6,5 tys. osób ma prawo jazdy na drony. Chociaż, tylko co czwarte wyrobiono po to, by na dronie zarabiać

Reklama

- Od małych zabawkowych dronów kupowanych na prezenty dzieciom po większe profesjonalne maszyny. Ewidentnie Polska jest w czołówce państw, których mieszkańcy masowo inwestują w ten sprzęt - mówi Sławomir Kosieliński Prezes Zarządu Fundacji "Instytut Mikromakro", która razem z Instytutem Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur przygotowała pierwszy raport o rynku dronów w Polsce.

- Dla porównania zerknijmy w dane o dronach w Stanach Zjednoczonych. Owszem. jest ich tam zarejestrowanych ponad 940 tysięcy, ale USA mają też dziesięciokrotnie więcej mieszkańców niż Polska. Więc, jak widać, nasz rynek konsumencki prezentuje się tu naprawdę nieźle - dodaje.

Boom na drony

Boom na drony zaowocował też boomem na specjalistów od obsługi tych urządzeń. Jednak, by na dronie zarabiać i móc ich używać w terenach zabudowanych, trzeba mieć specjalny certyfikat potwierdzający, że ma się umiejętności UAVO, czyli operatora bezzałogowego statku powietrznego.

Dziś, według najnowszych danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego, takie świadectwa posiada u nas 6,5 tys osób. Dla porównania półtora roku temu było ich 2,5 tys. w połowie 2015 blisko 1,2 tys., a pod koniec 2014 r.– zaledwie 316 osób.

Reklama

Co ciekawe, według raportu MikroMakro tylko jedna czwarta licencji została wydana osobom, które chcą zarabiać na dronach. - Większość operatorów dronów, nawet mając prawa jazdy, traktuje je raczej jako takie hobby, owszem dosyć kosztowne, ale wciąż hobby. A nawet ci, którzy na dronach zarabiają to w ogromnej częściej drobni przedsiębiorcy. Najczęściej nazywamy ich "weselnicy" czyli fotografowie, którzy dziś już muszą mieć zdjęcia i film z drona w ofercie, by być konkurencyjni na rynku fotografii weselnych - dodaje Kosieliński.

I tak spośród 272 działalności gospodarczych. które badaczom udało się zidentyfikować jako przynajmniej częściowo zarabiające na dronach, aż 65 proc. to jednoosobowe działalności gospodarcze. Ale choć to wciąż rynek - jak widać - rozdrobniony, to już notuje niezłe przychody. - W tym roku przekroczą one ćwierć miliarda złotych - zapowiada dr Bogusław Bławat, dyrektor Instytutu Badań Rynku Badań Konsumpcji i Koniunktur. Jak znaczny jest to wzrost widać po wynikach za poprzednie lata. W 2016 roku firmy zarabiające na dronach miały 201 mln przychodu, a rok wcześniej 164 mln.

Kto zarabia najwięcej na dronach

Ale najbardziej znaczącą liczbą dotycząca polskiego rynku dronów jest: 2. Tylko tyle firm zarobiło w tym roku na sprzedaży tych technologii za granicę. Choć trzeba przyznać, że te dwie firmy czyli: FlyTech UAV z Puław i WB Electronics zarabiają coraz lepiej. Ta pierwsza w tym roku sprzedała bezzałogowce o wartości 2,5 mln zł. - A rok temu miała przychodny niemal dwa razy mniejsze - podkreśla Kosieliński. Zaś WB Electronics niedawno podpisała umowę z MON na tysiąc aparatów latających "Warmate", mogących przenosić głowice bojowe.

- Szanse na rozwój naszej branży dronowej są naprawdę spore. Jest zapotrzebowanie, jest zainteresowanie wśród ludzi i mamy firmy, które radzą sobie coraz lepiej na tym rynku. Teraz jednak niezbędne są już bardziej zaawansowane prace, szczególnie nad stworzeniem naszych własnych poligonów robotycznych, czyli miejsc gdzie można je faktycznie ćwiczyć w różnych warunkach - tłumaczy szef Fundacji MikroMakro.