- Naszą konkurencją stał się sen - powiedział w zeszłym roku dyrektor generalny Netflixa, Reed Hastings, nawiązując do tego, że doba ma tylko 24 godziny. Narrację gigantów z Doliny Krzemowej próbują jednak podważyć działacze kampanii społecznej The Truth About Tech. Większość z nich to byli pracownicy koncernów technologicznych.

Reklama

Liderem ruchu jest Tristan Harris, były filozof produktu i etyk projektowania w Google’u. - Byliśmy w środku, wiemy, jak to działa. Wiemy, jak funkcjonuje cała ta wielka machina - komentował powstanie ruchu na łamach "The New York Timesa". Celem kampanii jest doprowadzenie do takich zmian w prawie, które ułatwią walkę z cyfrowym uzależnieniem i zmniejszą swobodę działania największych z sektora technologicznego. W planach jest także ostrzeganie dzieci przed wpływem nowych mediów w 55 tys. placówek edukacyjnych na terenie USA. Inicjatywa jest finansowana przez organizacje pozarządowe Common Sense i Center for Human Technology, które zrzeszają ekspertów zaniepokojonych negatywnym oddziaływaniem najnowszych zdobyczy technologii. Wśród nich znajdują się między innymi: Sandy Parakilas, była menedżer operacyjna Facebooka, Lynn Fox była dyrektor komunikacyjna Apple’a i Google’a, Dave Morin współtwórca Facebooka czy Justin Rosenstein, twórca przycisku like na tej platformie społecznościowej.

Trwa ładowanie wpisu

Badania wykonane do tej pory wyglądają niepokojąco. Według analizy przeprowadzonej przez Common Sense młody Amerykanin, w wieku od 8 do 18 lat, spędza więcej niż 9 godziny dziennie, używając mediów w celach rozrywkowych. Szacunki zawierają w sobie także oglądanie telewizji czy granie w gry komputerowe, jednak, jak przyznają autorzy raportu, czas ten jest bardzo często dzielony na dwa lub więcej mediów. "Dzieci np. publikują w sieci, jednocześnie oglądając telewizję" - czytamy w dokumencie. Ta sama organizacja zbadała, na jak długo po urządzenia mobilne sięgają dzieci do 8 roku życia. Średni czas systematycznie się wydłużał - z 15 minut dziennie w 2011, do 48 minut w 2017 roku. Organizacja zapytała także nauczycieli, czy zauważają wpływ mediów społecznościowych na swoich podopiecznych. Zdecydowana większość, bo 71 proc., odpowiedziało, że obserwuje wyraźny spadek uwagi, natomiast 59 proc. pytanych zauważyło, że uczniowie słabiej radzą sobie z komunikacją bezpośrednią.

- Najmłodsi spędzają o wiele więcej czasu z mediami i nowymi technologiami niż z czymkolwiek innym. To obcowanie stało się kluczowym czynnikiem w ich życiu - komentował raport założyciel Common Sense, Jim Steyer.

W USA aktualnie toczy się szeroka dyskusja na temat wpływu nowych technologii na społeczeństwo, zainicjowana właśnie przez osoby, które angażowały się w rozwój tych technologii. W styczniu inwestorzy Apple’a, posiadający akcje spółki warte 2 mld dolarów, zażądali, by firma mocniej przeciwdziałała uzależnieniu od telefonów wśród najmłodszych. W lutym natomiast, grupa ekspertów ds. rozwoju dzieci wysłała do Marka Zuckerberga list, w którym apelowała o wycofanie komunikatora Messenger Kids, przeznaczonego dla dzieci. Co ciekawe, w Dolinie Krzemowej funkcjonuje szkoła, w której murach nie można używać zdobyczy nowych technologii. To tam swoje pociechy posyła wielu pracowników technologicznych prymusów, m.in. Google’a, Apple’a, Yahoo czy HP.

Jednym z najważniejszych głosów w debacie jest Sean Parker, pierwszy prezes i współtwórca najpopularniejszego serwisu społecznościowego Facebook. - Proces tworzenia polegał na tym, żeby znaleźć najlepszy sposób na skonsumowanie tak dużej ilości czasu i uwagi użytkownika, jak to możliwe - mówił w listopadzie zeszłego roku. - Każdy lajk daje użytkownikowi mały przypływ dopaminy - zauważał. Taka strategia przynosi skutki, bowiem w 2017 firma osiągnęła dochód w wysokości 41 mld dolarów, natomiast Google - 110 mld dolarów.

Reklama