Brytyjscy politycy uznali, że Facebook celowo i intencjonalnie naruszył zarówno prywatność swoich użytkowników, jak i prawo antymonopolowe. Komisja Parlamentu ds. Cyfryzacji, Kultury, mediów i sportu sprawdziła bowiem rolę portalu społecznościowego w skandalu związanym z Cambridge Analytica. Podczas postępowania - jak pisze portal Cnet - oceniono m.in. możliwy wpływ portalu na wynik wyborów oraz dostęp do danych użytkowników, który naruszał ich prawa do prywatności.
Politycy uznali, że obecne prawo wyborcze nie pasuje do "cyfrowej ery", co stanowi zagrożenie dla demokracji. Dlatego też tylko uregulowanie portali społecznościowych może ograniczyć takie ryzyko. Uznano też, że Facebook i pokrewne firmy powinny ponosić odpowiedzialność za szkodliwą zawartość, publikowaną przez użytkowników.
Facebookowi dostało się też za podejście do klientów biznesowych. Zdaniem posłów, firma bowiem mniejszym deweloperom nie pozwalała korzystać z danych, tak jak na to pozwalano większym firmom. W ten sposób - zdaniem członków komisji - zabijano uczciwą konkurencję i zastraszano małe firmy. "Portale społecznościowe zachowują się bowiem jak cyfrowi gangsterzy w sieci i uważają, że są ponad prawem" - stwierdzili brytyjscy parlamentarzyści. Dlatego też chcą, by stworzono specjalny kodeks etyki, którego portale społecznościowe musiałyby przestrzegać. Pilnowałby tego specjalny urząd, który mógłby takie firmy stawiać przed sądem.
Facebook te oskarżenia odrzuca. Jak twierdzi jeden z menedżerów firmy, Karim Palant, firma nie naruszyła prawa antymonopolowego czy praw dotyczących prywatności. Do tego w ciągu ostatnich 12 miesięcy mocno się zmieniła polityka firmy. Wprowadzono m.in nowe zasady zamieszczania ogłoszeń politycznych.