AOC postawił na mocno "gamingowy" design. Mamy więc ostro zarysowane linie podstawki, z tyłu specjalne czerwone ramki (jak wiadomo, czerwony kolor sprawia, że wszystko działa szybciej). Na szczęście tym razem, design nie wygrał z ergonomią - monitor ma funkcję pivot, do tego można dowolnie ustawiać jego nachylenie czy wysokość.

Reklama

Firma uznała, że flagowa seria AGON nie może mieć zwykłej i słabej matrycy TN, dlatego „pod maską” mamy IPS o czasie odświeżania 60Hz i rozdzielczości 4K, z wbudowaną funkcją G-Sync. Oznacza to, że ekran przewidziany jest przede wszystkich dla tych, którzy mają w komputerach układy graficzne NVIDII.

Jak działa ekran? Dzięki za wszystko matrycy IPS nie ma żadnego problemu z kolorami - są odpowiednio nasycone, a czerń jest w miarę w porządku. Nie zauważyłem problemów ze słynnym "IPS glow", sam ekran jest też równo podświetlony. Dzięki funkcji G-Sync, jeśli mamy słabszą kartę graficzną, która nie jest w stanie wyciągnąć pełnych 60 FPS w 4K, nie ma żadnego „rwania” podczas rozgrywki, a klatki przesuwają się płynnie.

Największa wada ekranu to to, że zastosowano panel o odświeżaniu "tylko" 60Hz. W miarę bowiem rozwoju technologii, powinniśmy wkrótce dostać karty graficzne, które „pociągną” więcej, niż 60 FPS w 4K. Wtedy zaś będzie trzeba wymienić monitor na coś znacznie lepszego. Do tego, jeśli zmniejszymy rozdzielczość do 1440p czy FHD, wówczas dalej obowiązuje nas limit 60 FPS, a wtedy nie gra się już tak dobrze, jak przy wyższych częstotliwościach odświeżania ekranu.

Na razie jednak, jeśli potrzebujecie dobrego monitora do 4K i macie mocną kartę graficzną, to AG271U będzie dobrym wyborem. Zwłaszcza, że można go już dostać za mniej niż 3 tys. złotych. Jeśli jednak od rozdzielczości wolicie wyższe odświeżanie ekranu i macie słabsze karty graficzne, to lepszym rozwiązaniem będzie monitor AOC o rozdzielczości 1440p, czyli AGON AG271QG.