Za realme 7 trzeba zapłacić 799 zł w wersji 4/64; 899 zł w wersji 6/64 i 1099 zł w wersji 8/128, jaka trafiła do nas na testy. realme 7 pro to koszt 1299 zł. Konkurencją dla tego pierwszego będą smartfony Xiaomi z linii Redmi, Samsugi z linii „M”, tańsze telefony OPPO czy Motoroli, dla tego drugiego, biorąc pod uwagę to co ma do zaoferowania, konkurencji wielkiej nie widzę. Nie dość, że jego wyposażenie jest w zasadzie kompletne – ekran AMOLED, procesor Snapdragon 720G, NFC, głośniki stereo, wyjście mini-jack na słuchawki, bardzo dobra jakość zdjęć, ponadprzeciętne możliwości wideo czy pojemna bateria – to ma jeszcze asa w rękawie. Chodzi o niesłychanie szybkie ładowanie 65 W ładowarką – od 0 do 100 proc w 37 min. Zacznijmy więc od niego.

Reklama

realme 7 Pro

Smartfon jest jak na dzisiejsze standardy bardzo zgrabnym urządzeniem. Ekran ma przekątną 6.4 cala, rozdzielczość FHD+ (1080 x 2400 pikseli, 411 ppi) i proporcje 20:9. Wymiary telefonu to 160.9 x 74.3 x 8.7 mm, waga – 182 g. Doskonale leży w dłoni i obsługuje się go bardzo wygodnie, a plastikowe plecki mają matowe wykończenie i nie zbierają odcisków palców (w pudełku jest przeźroczyste silikonowe etui). Wyświetlacz to Super AMOLED, co zapewnia nam doskonałe odwzorowanie kolorów i świetną widoczność w każdych warunkach. Nie mamy tu jednak odświeżania w 90 bądź 120, a jedynie w tradycyjnych 60 Hz. Telefon i tak działa jednak doskonale i bardzo szybko. Wszystko jest zasługą procesora firmy Qualcomm – Snapdragona 720G. W AnTuTu Benchmark osiąga on 288194 pkt. W codziennej pracy spisuje się świetnie – urządzenie działa płynnie, szybko i stabilnie, nie nagrzewa się nadmiernie nawet podczas dłuższej rozgrywki, nie mówiąc już o zwykłych codziennych czynnościach.

realme 7 Pro / dziennik.pl

Nie mamy diody powiadomień, ale zastępują ją informacje wyświetlane na wygaszonym ekranie, które pokazują powiadomienia z każdej aplikacji. W ekranie jest czytnik linii papilarnych który działa bardzo szybko i bezbłędnie, telefon można także odblokować twarzą – i ta metoda również jest bezproblemowa.

realme 7 Pro / dziennik.pl

GPS działa doskonale, NFC również, do tego mamy głośniki stereo które grają bardzo dobrze oraz rozbudowany korektor dźwięku Dolby Atmos działający na słuchawkach zarówno przewodowych jak i bezprzewodowych.

Oprogramowanie to realme UI oparte na Androidzie 10, bliźniaczo podobne do nakładki OPPO i niemal identyczne w obu modelach – z ciemnym motywem, gestami, klonowaniem aplikacji czy strefą gier.

Zestaw aparatów to 64 MP główny, 8 MP szeroki kąt, po 2 MP do zdjęć makro i rozpoznawania głębi oraz 32 MP do selfie. Nie ma optycznej, jest za to elektroniczna stabilizacja obrazów wykorzystywana podczas nagrań wideo. I to właśnie wideo wysuwa się tu na plan główny – filmy można nagrać w 4k i niższych rozdzielczościach i dostępny jest tryb ręczny z zaawansowanymi ustawieniami oraz ultra stabilizacja i ultra stabilizacja max, która daje wrażenie jakbyśmy nagrywali film trzymając telefon na gimbalu. Takiej opcji na próżno szukać nawet w większości flagowych urządzeń. Do tego dochodzi zaawansowana stabilizacja czy rozmycie tła za filmowaną osobą. Tryb ręczny jest także oczywiście dostępny podczas robienia zdjęć, tak samo jak tryb portretowy (zarówno z przodu jak i z tyłu), świetnie wychodzą zdjęcia nocne a po unieruchomieniu telefonu na statywie można wykonać zdjęcie z długim czasem naświetlania. Bogactwo ustawień jak na cenę urządzenia jest niespotykane, a co najważniejsze, bardzo dobra jest też jakość zdjęć z obu obiektywów, nawet 2 MP obiektywem do makro jesteśmy w stanie wykonać przyjemne dla oka zbliżenie. Dwukrotne przybliżenie jest ok., pięciokrotne w dobrym świetle też można jeszcze wykorzystać na portalach społecznościowych, dalej jest już gorzej. Jednak możliwości i jakość zdjęć jak na telefon za 1300 zł są zdecydowanie ponadprzeciętne.

Zdjęcie wykonane smartfonem realme 7 Pro / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem realme 7 Pro / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem realme 7 Pro / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem realme 7 Pro / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem realme 7 Pro / dziennik.pl

Doskonale spisuje się bateria. 4500 mAh daje nam zapas energii na ponad dwa dni (chyba że będziemy intensywnie grali), a 65 W ładowarka błyskawicznie ją napełnia – 36 min do pełna o jakich mówi producent to nie marketingowe przechwałki, ale fakt.

Czego w telefonie nie ma? Ładowania indukcyjnego, ale przy tak szybko ładującej się baterii zupełnie mi to nie przeszkadza, wodoszczelności, ale znów w tej cenie urządzenia to norma i to w zasadzie byłoby na tyle. Niemal kompletne urządzenie za 1300 zł robi wrażenie.

realme 7

Przejdźmy teraz do drugiego telefonu, bo i on ma się czym pochwalić. Ekran ma przekątną 6.5 cala, 1080 x 2400 pikseli (FHD+, 405 ppi), wymiary to 162.30 x 75.40 x 9.40 mm. Czyli jest minimalnie większy i nieco cięższy od realme 7 Pro. Wciąż jednak są to rozmiary do zaakceptowania, które pozwalają komfortowo obsługiwać telefon. Wyświetlacz wykonano w technologii IPS TFT ale dodano do niego 90 Hz odświeżanie (można je obniżyć do tradycyjnych 60 Hz). Dzięki temu przewijanie stron i wrażenia z używania telefonu są zdecydowanie ponadprzeciętne, jeśli weźmiemy pod uwagę cenę, jaką przychodzi nam za niego zapłacić. Sam ekran jak na IPS jest bardzo dobrej jakości, w pełnym słońcu będziemy musieli poszukać nieco cienia, ale czerń jest bardziej czarna niż szara i z telefonu korzysta się po prostu przyjemnie.

realme 7 / dziennik.pl
Reklama

Na wysokości zadania staje także procesor – MediaTek Helio G95 jest bardzo wydajną jednostką, w AnTuTu Benchmark ustępuje Snapdragonowi 720G o włos – 287007 pkt., a w codziennej pracy jest szybki, bezproblemowy i zdecydowanie jest mu bliżej do klasy średniej wyższej niż do budżetowej. Na pewno z jego działania nie będą zawiedzeni gracze – radzi sobie doskonale z każdym tytułem.

realme 7 / dziennik.pl

Minusem jest z pewnością brak diody powiadomień, nie mamy także informacji wyświetlanych na wyłączonym ekranie i by sprawdzić czy coś nas nie ominęło, musimy za każdym razem włączać urządzenie. Fizyczny czytnik linii papilarnych na prawym boku działa bardzo szybko, podobnie jak rozpoznawanie twarzy.

Z GPS nie miałem nigdy żadnych problemów, NFC jest, więc telefon będzie nam obsługiwać płatności zbliżeniowe. Głośnik zewnętrzny jest jeden, na dolnej krawędzi – gra płasko ale głośno, za to z jakości odtwarzanej muzyki na słuchawkach będziemy bardzo zadowoleni – korektor Real Sound działa także na słuchawkach Bluetooth.

Zestaw aparatów to 48 MP obiektyw główny, 8 MP szeroki kąt, 2 MP makro i 2 MP sensor głębi oraz 16 MP wykorzystywane do selfie. Możliwości mamy mniej niż w droższym bracie, ale i tak jest bardzo dobrze. Nie mamy trybu ręcznego do kręcenia wideo, ale jest tryb ręczny do zdjęć, jest tryb nocny, jest rozmycie tła, jest wszystko czego oczekiwalibyśmy od telefonu ze średniej półki. A przypominam, mówimy tu o cenie budżetowej. 2 i 5 krotne przybliżenie nadaje się na Instagram czy Facebooka, widoczna jest różnica w kolorystyce pomiędzy zdjęciem głównym a szerokim kątem, ale w tej cenie można to zaakceptować, najważniejsze że jakość jest bardzo dobra. Podobnie jest zresztą ze zdjęciami nocnymi oraz wideo, które możemy nagrać w 4K i jest ono nieźle stabilizowane elektronicznie.

Zdjęcie wykonane smartfonem realme 7 / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem realme 7 / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem realme 7 / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem realme 7 / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem realme 7 / dziennik.pl

Bateria ma 5000 mAh i starcza na nieco ponad dwa dni normalnego używania, jeśli będziemy grać, ten czas oczywiście się skróci. Ładowarka ma 30 W i napełnimy nią telefon w niecałą godzinę.

Brak jest ładowania indukcyjnego oraz wodoszczelności, ale w tej cenie to zupełnie normalne.

Czyli…

realme 7 ma konkurencję w postaci lini Redmi od Xiaomi, serii „M” Samsunga, urządzeń Motoroli czy tańszych telefonów OPPO. I z całą pewnością jest gdzieś w czołówce stawki. realme 7 Pro konkurencji zbyt wielkiej nie ma, tak „napakowanego” zaletami smartfona za taką cenę po prostu nie znajdziemy. Widać, że konkurencja chce wykorzystać pustkę jaka powstała po wykastrowaniu przez amerykańską administrację usług Google z urządzeń Huawei. Jak widać rynek rzeczywiście nie znosi próżni.