Pomysł, by zeskanować wszystkie wydane na świecie książki, na pewno jest szczytny i ciekawy. Niestety, przy okazji trochę problematyczny. Skanowanie i digitalizacja (tzn. zamienianie na postać cyfrowych plików) kart zajmuje po prostu strasznie dużo czasu. By program do rozpoznawania czcionek działał prawidłowo, musi pracować na bardzo ładnym i czystym dwuwymiarowym obrazie stronicy z tekstem. Niestety, zszywane grzbiety powodują, że strony się wyginają, a widniejące nań litery - zniekształcają, przez co program może mieć problemy z ich rozpoznaniem.
Być może jednak w przyszłości uda się ten problem rozwiązać. Wszystko dzięki systemowi diod oraz kamer podczerwieni, które - w bardzo dużym uproszczeniu - będą skanować kształt strony w trzech wymiarach, co pozwoli na zniwelowanie odkształceń liter i ich szybsze odczytywanie. Patent na takie rozwiązanie w ubiegłym tygodniu przyznano firmie Google, prowadzącej projekt Google Book Search.