O ile pierwszy tranzystor (właściwie jego replika) spoczywa bezpiecznie pod szklaną kopułą jakiegoś słoika (patrz zdjęcie powyżej), to jego dalecy bracia są tak mali, że już ich właściwie nie widać. Przed sześciu laty holenderskie mądre głowy z Uniwersytetu w Delft tchnęły życie w tranzystor składający się z jednej nanorurki węglowej (bardzo małej), a do zmiany swojego stanu potrzebujący tylko jednego elektronu. Ponoć na takich tranzystorach da się budować urządzenia miliony razy bardziej wydajne od dzisiejszych komputerów.
Choć jego pełna nazwa brzmi fatalnie, to trójelektrodowy półprzewodnikowy element elektroniczny zmienił nasz świat. Tranzystor, bo o nim mowa, obchodzi swoje 60. urodziny. Powstał między 16 i 23 grudnia w laboratoriach firmy Bell Telephone Laboratories. Do momentu jego narodzin rolę tranzystora spełniały duże lampy elektronowe. Fakt, że to wzmacniające sygnał elektryczny urządzenie było tak niewielkich rozmiarów, uczynił je przełomowym dla rozwoju całej elektroniki. Jego narodziny dały początek erze miniaturyzacji.
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama