Jedną z niewielu wad tego urządzenia jest jego toporny wygląd i waga. Oczywiście, ów "przemysłowy" design może dla wielu stanowić też zaletę. Choćby zwracająca uwagę, wystająca z ekranu antena modułu UMTS.

Reklama

Przyjemnie zaskakuje podwójny rygiel, blokujący ekran, gdy włączona jest opcja tabletu, jak i gdy komputer jest wyłączony. Przeszkadza jednak waga - ponad 2 kilogramy to zbyt dużo, by swobodnie notować, trzymając go w jednej ręce.



Gdy zrezygnować z (modułowego) napędu (nie działa w funkcji tabletu), dołożyć można drugi akumulator i wydłużyć - i tak przyzwoity - czas pracy z ponad 3 godzin do ponad 6. Tyle jest w stanie wytrzymać przy normalnej pracy z włączonym WiFi lub modułem 3G/UMTS.

Miejsce na kartę sim, jak i inne porty, jest z tyłu. Umieszczenie baterii od spodu załatwiło problem, tradycyjnego już w laptopach braku miejsca, a zaślepki chronią przed brudem. Klawiatura nie jest wodoodporna, choć całość urządzenia bardziej przypomina Panasonicowego toughbooka.

Choć plastikowa obudowa nie wytrzyma uderzenia o ziemię, dzięki systemowi blokowania głowicy, przy większych wtrząsach nie uszkodzimy dysku twardego.





Obrotowa nóżka, na której spoczywa 12-calowy wyświetlacz, robi wrażenie dość wytrzymałej. Magnezowa obudowa wyświetlacza pozwala na swobodne obchodzenie się z tabletem bez obaw o rysy. I choć nie ma mowy o ohydnym lakierze fortepianowym, na matowej czerni zostają jednak wyraźne odciski palców.

Ekran jest jasny, a jakość matrycy o rodzielczości 1024 x 768 wyśmienita. Klasycznemu, nieLED-owemu, podświetlaniu towarzyszy niezwykle wierne oddanie barw, szczególnie czerni. Niestety, jest ona odblaskowa i praca w terenie, przy jasnym słońcu, kończy się patrzeniem w lustro.

Piórko, którym poruszać się można po ekranie, mocowane jest w ramie ekranu. Choć dość nietypowe, to jest to rozwiązanie zdecydowanie pomocne. Matryca, choć dotykowa, to reaguje jedynie na ruch rysika. Palcem możemy ją najwyżej brudzić.

Na ruch ręki reaguje sprawnie, ekran "widzi" piórko z odległości centymetra. Testowany na kilku programach z pakiety Adobe, tablet spisuje się znakomicie. Rozpoznawanie pisma, przynajmniej w języku angielskim, działało bez zarzutu.

Dwa giga ramu DDR2-667 przy niezłym procesorze Intel Core 2 Duo T8300 2.4 GHz i intelowskiej grafice GMA X3100 dawało jakoś radę Viście, ale wyłączenie wszelkich "graficznych uprzyjemniaczy" było koniecznością.







T4420 brakuje kilku portów. Powinien być, a nie ma DVI albo HDMI, wypadałoby dodać FireWire. Cztery USB, VGA, LAN, czytnik kart pamięci i PCMCIA to niezbędna podstawa.

W kwestii komunikacji ze światem jest to sprzęt jak najbardziej mobilny. Testowany w centrum stolicy, bez problemów wyłapywał kawiarniane WiFi, wykorzystywał też skutecznie wspomniany już moduł 3G. Podczas wypadu za miasto sygnał się rwał, ale to już nie była wina urządzenia.

Dla kogo ten komputer?

Zakładając, że ów pucułowaty uczeń wyrośnie na podróżującego grafika komputerowego, to dla niego. Ale i dla innych, którzy cenią sobie wolność pracy poza domem i przyjemność zabawy z tabletem. No i tych, których na niego stać. W zależności od sklepu, za ten niemiecko-japoński komputer trzeba zapłacić ponad 5 tysięcy złotych.