Smartfony już od lat są dla większości z nas centrum zarządzania naszym życiem. Mamy w nich bankowość, maile, informacje, komunikatory, korespondencję, oglądamy na nich najnowsze filmy, nie mówiąc jużtradycyjnych połączeniach telefonicznych czy SMS-ach. Dlatego też i producenci i użytkownicy zwracają uwagę na zabezpieczenia i bezpieczeństwo danych. Firmy prześcigają się w stosowaniu specjalnych zabezpieczeń, wielostopniowym szyfrowaniu itd.
Dodatkowo specjalnym zabezpieczeniom podlegają urządzenia najważniejszych osób w kraju, pełniących publiczne funkcje. Donald Tusk ma w tym względzie spore doświadczenie, bo w swojej karierze piastował już wiele ważnych stanowisk zarówno w Polsce jak i na arenie międzynarodowej. Tymczasem…
Podczas pierwszego posiedzenia Sejmu kamery telewizyjne (i to bynajmniej nie TVP) przyłapały polityka na wpisywaniu kodu do swojego smartfona. Nie było by w tym może nic złego gdyby nie to, że składa się on z wbitej pięcio bądź sześcio-krotnie tej samej cyfry, piątki.
Dodatkowo urządzenie to iPhone, czyli jeden z najbezpieczniejszych smartfonów świata, korzystający z doskonałego z Face ID którego nie da się złamać. A które w dodatku jest niesłychanie wygodne w użyciu, wystarczy spojrzeć na telefon by ten się odblokował. Dlaczego potencjalny przyszły premier polskiego rządu nie korzysta z tego rozwiązania?
Wygląda na to, że służby będą miały z przyszłym premierem, a obecnym posłem, sporo pracy. Przypomnijmy, że kilka dni temu Tusk opublikował w sieci wideo, na którym można było zobaczyć numery jego karty płatniczej…