"Last Guardian" to japońska wersja "kina drogi" na PS4. Może nie ma samochodu i kilometrów słynnej Route 66, ale głównym motywem tej gry jest podróż, podczas której bohaterowie się zaprzyjaźniają. Mały chłopiec i wielki, latający pies starają się bowiem znaleźć razem drogę do domu, choć początkowo nic nawet nie wskazuje na to, że są w stanie się porozumieć
Wszystko zaczyna się w jaskini. Nasz bohater, chłopczyk, którego ciało pokryte jest tatuażami, budzi się w pobliżu wielkiego, skrzydlatego psa. Zwierzak jest ranny i uwiązany na łańcuchu, a na wszelkie próby zbliżenia się do niego, reaguje kłapnięciem zębów. Potem jednak, w miarę rozwoju fabuły, Trico - bo tak się nazywa zwierz - staje się prawdziwym przyjacielem chłopca.
Gra przypomina wszystkie tego typu produkcje - po kolei zwiedzamy komnaty, w których musimy coś zrobić, a to nakarmić Trico świecącymi beczkami, a to tak ustawić promień specjalnego zwierciadła, by magiczna energia, strzelająca z ogona psa zniszczyła barierę, czy też odpowiednio ustawić zwierza, by po jego grzbiecie dostać się do skalnej półki. Zagadki nie są jednak trudne. Do tego, jeśli nie możemy znaleźć wyjścia z komnaty, to pomaga nam albo narrator, który mówi, co powinno się stać, albo sam Trico, który pcha nas nosem w kierunku rozwiązania problemu. Dzieci na pewno docenią to rozwiązanie, bo ułatwi im to przejście gry, starsi - bardziej doświadczeni gracze, będą jednak trochę rozczarowani poziome trudności.
Nawet, gdy pojawiają się przeciwnicy, gra staje się tylko trochę bardziej skomplikowana. Trzeba bowiem podprowadzić ich do naszego przyjaciela, a ten jednym machnięciem łapy rozwiąże problem. Zwykle jednak, zanim dobiegniemy do Trico, trzeba trochę pomyśleć i otworzyć wszystkie blokujące dostęp przejścia. To akurat wymaga pewnego zgrania w czasie.
Grafika gry jest całkiem atrakcyjna, widać, że decyzja o przeniesieniu gry z PS3 na PS4 okazało się strzałem w dziesiątkę. Animacje postaci - a zwłaszcza Trico - są rewelacyjne. Gra tylko trochę ustępuje najpiękniejszej grze PS4 - "Uncharted 4". Najbardziej irytującą rzeczą w Last Guardian jest za to kamera. Bardzo często - zwłaszcza w jaskiniach, fragmenty murów czy ściany przeszkadzają nam w manewrowaniu głównym bohaterem gry. Drugim problemem jest sterowanie Trico - zwierzakowi możemy, gdy wskoczymy na jego grzbiet, wydawać komendy. Niestety pies słabo potrafi wykonywać te polecenia i idzie zupełnie gdzie indziej, niż mu każemy.
Jak podsumować "Last Guardian"? To pięknie narysowana i zaprojektowana gra, którą trochę psują techniczne problemy.Ci, którzy lubią platformówki i filmy drogi, poczują się w tej grze, jak w domu. Przygoda spodoba się także dzieciom. Jednak ci ludzie, którzy wolą gry akcji, zabijanie setek wrogów i nie są zainteresowani rozwiązywaniem zagadek, ani nie za bardzo obchodzi ich budowanie więzi między bohaterami gry powinni tego tytułu unikać jak ognia.