Forza 7 to klasyczne, torowe wyścigi samochodowe. Zamiast imprezowego szaleństwa i jazdy na przełaj po Australii, jak w Forza Horizon mamy najbardziej znane tory wyścigowe świata i najlepsze auta różnych marek i kategorii. Zaczynamy, jak zwykle w tego typu grach, od wyścigów w najsłabszych klasach pojazdów, przechodząc na coraz szybsze i potężniejsze maszyny. Mamy też oczywiście dostępny tryb online, w którym ścigamy się z ludźmi z całego świata.
Grafika jest całkiem niezła. Tory wyglądają świetnie, samochody są odwzorowane idealnie, do tego mamy różne tryby pogody (od ulewnych deszczy po piękne słońce), jednak nie jest ona tak dynamiczna, jak początkowo mówili twórcy. Nie ma bowiem czegoś takiego, że pogoda zmienia się w trakcie wyścigu, jak w DriveClub - tu z góry wiemy, że jak będzie słońce na torze, to nie ma mowy by coś się zmieniło.
Model jazdy możemy dostosować do naszych umiejętności - zminimalizować agresję przeciwników, wyświetlić pokazywanie toru jazdy, włączyć ABS, czy nawet algorytm który sam przyspiesza i zwalnia przed zakrętami. Do tego jest też opcja tuningu auta.
Jak się jeździ? Na padzie jest średnio - da się, ale o pełnej kontroli nad samochodem i o trybie symulacyjny m możemy tylko pomarzyć. Aut nie da się odpowiednio opanować. Po podłączeniu kierownicy – w moim przypadku była to G29 Logitecha - od razu czuć różnicę. Każde auto jeździ wtedy inaczej, od razu czuć, kiedy wypadniemy na pobocze. Można też wtedy bez problemu podkręcić stopień trudności i wyłączyć wszystkie ułatwienia.
Co do wymagań technicznych, to przy 1080 Ti@1950 MHz i Ryzenie 1700 podkręconym do 3,9 GHz oraz rozdzielczości 1440p i maksymalnym poziomie ustawień graficznych możemy liczyć na 70-100 FPS. Teoretycznie wszystko powinno działać dobrze, ale coś jest jednak nie tak. Gra zbyt mocno obciąża jeden rdzeń, słabo rozkładając wykorzystanie kolejnych wątków. To sprawia, że czasami czuć mikroprzycięcia w grze - to samo zresztą było w Forza Horizon 3, tam tę sprawę jednak szybko załatano specjalną łątką. Oby tu udało się podobnie. Do tego gra podczas wyścigu wykorzystuje jedynie 50-60 proc. mocy karty graficznej.
Kolekcja aut jest olbrzymia, od Porsche i Ferrari przez Mercedesy, muscle cary, kompakty do ciężarówek. Do tego mamy też auta „vintage” i edycje specjalne.
Tylko, że większością z nich nie pojeździcie. A to wszystko dzięki kontrowersyjnej polityce Microsoft. Do tej pory było bowiem tak, ze im trudniejsze ustawienia, tym więcej kredytów wpada nam na konto. Taka jazda promowała opanowanie samochodów, wymuszała naukę jazdy i promowała najlepszych, a jednocześnie pozwalała kupić wszystko, co nam się podobało.
Teraz jest inaczej. Gra przestała promować umiejętną jazdę. Zrezygnowano z bonusu kredytów za poziom trudności. Nawet po włączeniu wszystkiego dostajemy tyle samo, co mistrz kierownicy, a kredytowe bonusy za wyścigi są mizerne.
Do tego auta podzielono na kilka poziomów - dostęp do nich mamy po tym, jak wydamy odpowiednią ilość gotówki na samochody niższej klasy. Co więc z tego, że mamy kredyty na wymarzone Ferrari, jak musimy najpierw kupić coś słabszego, czego nie chcemy i czym nie mamy zamiaru jeździć, a jest nam potrzebne tylko po to, by awansować "poziom zbieractwa".
Microsoft wpadł bowiem na szatański pomysł. Dodatkowe auta i karty, które zwiększają ilość kredytów z wyścigu znajdujemy w specjalnych skrzynkach, kupowanych za pieniądze z gry. Co w nich będzie? Nie wiadomo, wcale bowiem nie musi być auta, którego szukamy. Mogą to być kostiumy dla naszego avatara, sztandary czy mody, które pozwalają np. zmienić tryb wyścigu z dziennego na nocny. A nawet jak znajdziemy karty zwiększające ilość pieniędzy, to możemy ich użyć jedynie 5 razy. Skrzynki są też piekielnie drogie. Wygrywając wszystkie wyścigi potrzebne do zdobycia pierwszego pucharu zebrałem tylko na jedną z nich.Jeśli więc nie trafimy odpowiednich modów, wówczas musimy oszczędzanie zacząć od nowa.
Do tego, Microsoft i Turn 10 chcą w bardzo bliskiej przyszłości umożliwić kupowanie tych skrzynek za prawdziwe pieniądze. A zmuszanie graczy do płacenia za dostęp do ulubionych aut przy cenie gry sięgającej ponad 250 złotych to już gruba przesada.
Podsumowując. Forza 7 to fajne wyścigi. Gra dobrze odwzorowuje tryb jazdy, są fajne tory i dużo samochodów. Szkoda tylko, że zarówno polityka Microsoftu, jak i problemy techniczne nawet na dość mocnej konfiguracji sprawiają, że ta gra jest jak wymarzone auto, z którego jednak lekko cieknie olej.