- Assasin's Creed Shadows: Olbrzymia mapa
- Assasin's Creed Shadows - gra wymusza na nas zadania dodatkowe
- Assasin's Creed Shadows - ekwipunek
- Assasin's Creed Shadows - Gdy "Simsy" spotykają asasynów
- Assasin's Creed Shadows - świetnie oddany świat
Akcja Assassin's Creed Shadows dzieje się pod koniec XVI wieku w Japonii, za czasów Ody Nobunagi i końcówki wojny domowej, zakończonej przejęciem władzy przez ród Tokugawów, który faktycznie rządził Japonią aż do końca XIX wieku. Podobnie jak w AC: Syndicate, mamy do dyspozycji dwie grywalne postaci - shinobi, czyli zabójczynię Naoe i samuraja Yasuke.
Nie od razu jednak możemy grać tymi dwoma postaciami. Po kilkunastu godzinach gry jestem w końcówce prologu i - nie licząc dwóch pierwszych misji, w których dowiadujemy się, jak Yasuke trafił na służbę Ody Nobunagi (i to jest akurat zgodne z prawdą historyczną), potem przejmujemy kontrolę nad Naoe. Do czasu zakończenia prologu nie możemy zmienić naszej bohaterki. Potem dostajemy część główną gry, w której możemy dowolnie wybierać postać (do tego część lokacji dostępnych jest tylko dla Yasuke albo Naoe, bo wymagają specjalnych umiejętności danego bohatera), a w końcówce poznajemy zakończenie historii naszych bohaterów. Co ważne, możemy w ustawieniach gry włączyć opcję "kanoniczną", co oznacza, że w kluczowych momentach fabuły nie mamy możliwości wyboru, a podążamy ścieżką, którą zaplanował Ubisoft.
Assasin's Creed Shadows: Olbrzymia mapa
Mapa jest olbrzymia. Do zwiedzania mamy kilka prowincji Japonii czasów Nobunagi i są one naprawdę duże. Na szczęście mapa gry jest trochę mniejsza od Valhalli czy Odysei, to jednak nie znaczy, że nie jest napakowana dodatkowymi misjami. Mechanika badania mapy została ta sama - wspinamy się na punkty widokowe - duża ich część jest jednak we wrogich zamkach, co oznacza, że trzeba się będzie do nich przekradać przez hordy wrogów. To zaś odblokowuje "znaki zapytania" na mapie... tu nie zmienia się nic, mimo lat.
Assasin's Creed Shadows - gra wymusza na nas zadania dodatkowe
Niestety, ze względu na konstrukcję gry, wykonywanie zadań dodatkowych jest konieczne do rozwoju postaci. Otóż nie tylko zdobywamy punkty umiejętności wraz z wykonywaniem zadań i wzrostem poziomu. By odblokować kolejne poziomy drzewka umiejętności konieczne są tzw. "punkty wiedzy" (10 by odblokować poziom). A je zdobywamy medytując, plądrując grobowce, bądź szukając skrzyni na swoistym "torze przeszkód". Dla mnie to fatalne rozwiązanie, które sprawia, że w zasadzie musimy odkryć całą mapę i wszystkie znaki zapytania, by mieć szansę rozwinąć umiejętności postaci. A bez nich, to w zasadzie tylko na najłatwiejszym poziomie trudności da się tę grę ukończyć. W ten sposób dodatkowe aktywności, stają się jednak tymi, które trzeba ukończyć.
Drugą rzeczą, z której myślałem, że Ubisoft zrezygnuje - zwłaszcza po genialnym Mirage - są poziomy naszych przeciwników. Każdy region ma własny poziom trudności i dopóki nasza postać nie wbije się na ten poziom, to nie mamy tam najmniejszych szans. Wolałbym, żeby z tej mechaniki wreszcie zrezygnowano na dobre tak, byśmy mogli zwiedzać cały świat od początku gry. Plus nie zmusza to nas do żmudnego szukania aktywności, by podbić poziom naszej postaci. Przykład? Na początku gry dostajemy zadanie wykończenia przywódców gangów roninów. Pierwszych kilku ginie od razu, ale by dokończyć zadanie musimy poczekać aż nasza postać awansuje z 6-7 poziomu na 23. To irytuje.
Assasin's Creed Shadows - ekwipunek
Oprócz poziomów doświadczenia i nowych umiejętności, nasza postać musi też dbać o ekwipunek - nosimy ze sobą dwa rodzaje broni, artefakt oraz ubranie i nakrycie głowy. By zdobyć nową broń, jesteśmy zmuszani do wykonywania dodatkowych misji, bo to w skrzyniach w zamkach kryje się największe dobro, jakie możemy znaleźć. To, co nam się podoba, możemy z kolei ulepszać u kowala w naszej kryjówce, a niepotrzebne rzeczy rozbierać na części, z których potem modernizujemy nasz główny sprzęt. Tak naprawdę jednak ulepszanie nie ma sensu, bo dużo łatwiej jest znaleźć coś nowego, niż szukać materiałów do modernizacji.
Assasin's Creed Shadows - Gdy "Simsy" spotykają asasynów
Tak, w kryjówce, bo nasza siedziba pozwala nam pobawić się w "Simsy". Oprócz stawiania budynków, które dają nam możliwość "transmogryfikacji" (czyli zamiany wizerunkowej naszego sprzętu na gorszy, ale ładniejszy), ulepszenia broni, poprawienia zdolności zwiadowców i koni, możemy też pobawić się w dewelopera. Dostajemy bowiem multum obiektów, które służą tylko upiększaniu osady. Nie ma to żadnego wpływu na grę, ale jesteśmy w stanie zbudować ładną japońską wioskę.
Assasin's Creed Shadows - świetnie oddany świat
Przejdźmy teraz do "opisania świata". Nie znam się na kulturze i architekturze Japonii tamtego okresu, poza tym co widziałem i czytałem w "Shogunie". W każdym razie, jak to przystało na Ubisoft, świat wygląda pięknie i bardzo japońsko. Zamki, ogrody, wioski, mostki... to wszystko naprawdę jest śliczne. Zwłaszcza w połączeniu z przyrodą - kwitnącymi drzewami, księżycem, wiatrem, który podrywa jesienne liście itp. Sama grafika też jest na bardzo wysokim poziomie. Zarówno twarze postaci, jak i detale architektury wyglądają rewelacyjnie. Naprawdę Ubisoft się przyłożył. Poznajemy też elementy japońskiej kultury, jak choćby wzięcie udziału w ceremonii parzenia herbaty. Co ważne, wreszcie w serii o Asasynach nie ma węży w ruinach. To chyba najlepsze, co mogli nam dać twórcy.
Równie świetnie odwzorowano dźwięk. Podłączcie do komputera dobre słuchawki, a poczujecie się japońsko. Świetna muzyka i rewelacyjne odgłosy dźwiękowe znakomicie budują klimat. Zwłaszcza, jeśli wybierzemy opcję z napisami po polsku czy angielsku i z japońską ścieżką audio.
Assasin's Creed Shadows - W walce głównym wrogiem jest kamera
A co z walką? Yasuke to typowy wojownik. On się nie skrada, to praktycznie ruchomy czołg z kataną i w zbroi samurajskiej, który rzuca się w sam środek walki i wychodzi z niej zwycięsko. Naoe ma zupełnie inny styl rozgrywki. Tak, jest w stanie mierzyć się na katany czy tanto z wrogiem, ale jeden celny cios przeciwnika zabiera nam większość zdrowia, a dwa sprawiają, że trzeba wczytać stan gry. Jej siłą są gadżety, jak shurikeny czy noże do rzucania, a także skradanie się po dachach czy przez zarośla, by dopaść swój cel i słynnym, asasyńskim ostrzem poderżnąć mu gardło. Tylko trzeba pamiętać, że niektórzy wrogowie będą w stanie zamachu uniknąć i wtedy trzeba użyć bardziej tradycyjnych metod. Szkoda tylko, że animacji kończących walkę i zabójstwa nie ma zbyt wiele i szybko się nudzą.
Sama walka nie przypomina doskonałych starć z "Ducha Cuszimy". Nie ma przełączania między trybami walki z poszczególnymi wrogami, nie ma pojedynczego ciosu, kończącego walkę... tu, jako Naoe, trzeba wykonać unik, by przeciwnik wytrącił się z równowagi, a wtedy seria szybkich ciosów znacząco obniża jego zdrowie.
Największym zaś naszym przeciwnikiem w walce jest kamera. Zwłaszcza, gdy starcia mają miejsce w wąskich korytarzach czy małych komnatach. Tam jest problem, żeby kamera mogła dobrze pokazać, co się dzieje - owszem, można zablokować ją na jednym przeciwniku, gdy jednak mamy dwóch lub więcej oponentów, to część z nich znika, bo kamera isę tak ustawia, że elementy otoczenia blokują nam widok. To zwykle kończy się wczytaniem rozgrywki, bo nawet nie zauważymy ciosu, którego powinniśmy uniknąć.
Assasin's Creed Shadows - wrażenia z gry
Jak wrażenia z rozgrywki po kilkunastu godzinach gry? Świat jest piękny, historia Naoe jest ciekawa i dobrze napisana, wreszcie nie ma też elementów "wychodzenia z Animusa" do czasów współczesnych... Niestety wymuszono też na nas wykonywanie zadań pobocznych, by móc rozwijać postać. Co gorsza, te zadania stają się bardzo powtarzalne. W każdej prowincji jest kilka zamków o podobnym rozkładzie mapy z tymi samymi celami głównymi. To - moim zdaniem - jest niewykorzystany potencjał gry, bo można było wprowadzać losowe zadania w każdym tego typu obiekcie. Zresztą zadania główne i dodatkowe też nie są zbyt zróżnicowane... Po genialnym Mirage'u Shadows jest dla mnie krokiem wstecz w serii.
Dużo też lepiej gra mi się Naoe. to jest kwintesencja bycia asasynem - skradanie się po dachach zamków, gaszenie lampek, by przeciwnicy nas nie zauważyli, zwabianie ich w gęstą roślinność, aby zadać śmiertelny cios. To jest to, co lubię robić. Walka jako Yasuke jest mniej satysfakcjonująca. Typowy wojownik za bardzo nie pasuje do gry i - jak mi się wydaje - wklejono go tylko po to, by rzucić wyzwanie Jinowi Sakai z Ducha Cuszimy.
Assasin's Creed Shadows - wymagania techniczne
Wymagania techniczne? Przy maksymalnych ustawieniach grafiki, włączonym DLSS w trybie "zrównoważonym" i włączonym generatorze klatek, w rozdzielczości 4K przy procesorze 9950x i karcie graficznej RTX 4080 mam średnio od 70-80 klatek w lasach i od 50 do 60 klatek w bardziej zaludnionych lokacjach.
Assasin's Creed Shadows - podsumowanie
Podsumowując - Assassins' Creed Shadows to typowy "asasyn". Dość jednak powtarzalny, za mało zróżnicowany i nie tak fajny jak Mirage. Taki mocny średniak z bardzo dobrą grafiką i dźwiękiem, jednak irytującą pracą kamery. Więcej niż 7/10 dać tej grze nie można. I to mimo tego, że jestem fanem tej serii. Szkoda, że Ubisoft nie wprowadził więcej różnorodnych zadań i nie zmniejszył mapy, bo w otwartym świecie rozmywa się fabuła. DObrze to zrobił "Duch Cuszimy", gdzie wszystkie zadania poboczne ładnie wiązały się z głównym wątkiem i były ciekawe fabularnie. Tu tego brakuje. "Mniejsze" asasyny, jak Mirage, to - moim zdaniem - ścieżka, którą powinny iść gry tej serii. Tak przynajmniej czuję pod koniec prologu. Zobaczymy, jak będzie to wyglądało za parę tygodni, gdy uda mi się grę skończyć.