"Ostatnio wolę wylogować się z rzeczywistości... Chce mi się krzyczeć, ale i czuję bezsilność, więc mój krzyk jest jak z obrazu Muncha - niemy. Chciałabym się przenieść w czasie, zamknąć oczy i obudzić za kilka, kilkanaście lat... Może w 2077?" - napisała na Instagramie Marta Żmuda-Trzebiatowska, pisząc o tym, że została głosem jednej z postaci w grze. "Jeśli lubicie gry to zapewne czekacie na premierę „Cyberpunk 2077”? Dziś już mogę oficjalnie potwierdzić, że zostałam głosem Judy Alvarez. Choć z tego powodu mogę się dziś cieszyć, że spełniło się kolejne moje zawodowe marzenie.Są tu jacyś fani gier???" - dodała aktorka.

Reklama

To wywołało burzę w sieci. Ludzie oskarżają aktorkę, że próbuje robić sobie reklamę, wykorzystując - jak wiele influencerek modowych - strajki kobiet czy epidemię. Sama aktorka tłumaczy, że wcale nie chodziło jej o strajk kobiet. "Nie było moją intencją nawiązywanie do protestów, tylko wyrażenie zmęczenia tym co wszystkich nas dotyka od tylu już miesięcy. Myślę, że teraz będę ze 100 razy bardziej ważyć każdy przecinek" - napisała w odpowiedzi do jednej z oburzonych osób.

Aktorka postanowiła też w osobnym wpisie jeszcze raz odnieść się do sytuacji. "Pisząc o „wylogowywaniu się z rzeczywistości” myślałam o moich odczuciach w związku z całym rokiem 2020, w którym czuję się niepewnie i w którym trudno układa mi się plany na przyszłość, a wiele marzeń po prostu zostało zniszczonych. Moją jedyną intencją było podzielenie się z Wami informacją o tym, że wkrótce usłyszycie mnie w nowej roli. Nie był to element żadnej kampanii reklamowej. Jeśli odnieśliście wrażenie że „podpinam się” pod obecne wydarzenia w kraju – przepraszam, nie było to moją intencją". Sam CDP nie zamierza też wyciągnąć żadnych konsekwencji wobec Żmudy-Trzebiatowskiej.

Reklama