Ostatnie dni zeszłego roku postanowiliśmy spędzić z rodziną w górach. Dla towarzystwa, prócz żony i dwójki dzieci, zabrałem ze sobą pachnącego nowością Coolpada Modenę i wyruszyliśmy hen pod samiuśkie Tatry, do domku naszych znajomych. Choć domek to chyba niewłaściwe słowo. Przyjaciel żony wraz ze swoją małżonką zafundowali sobie piękną, niemal 300-metrową posiadłość na samym szczycie góry w pobliżu lasu. Jednak parę lat temu asfaltowa droga, która kończyła się zaraz za ich płotem, została poszerzona i przedłużona. Potem, trzy kilometry dalej, wybudowano wyciąg. W następnym sezonie kolejny i jeszcze jeden. I tak z cichego zakątka ich górska samotnia stała się bardzo atrakcyjnym narciarsko punktem, przed oknami zaś każdego zimowego dnia od rana do wieczora przewala się kawalkada samochodów. Nic więc dziwnego, że znajomi zamiast cieszyć się ciszą, piwem i herbatą z umem (to nie błąd, słowacki rum nie może się nazywać rumem, bo nie jest wytwarzany z trzciny cukrowej, a z buraków), muszą teraz ustalać grafik pobytu dawno niewidzianych ciotek, wujków i znajomych. W tym nas.
Chiński smartfon stara się upodobnić do telefonów z wyższej półki. Ale choć mówi się, że chcieć to móc, to w tym przypadku to powiedzenie się nie sprawdza. Sprawdziliśmy, jak działa Coolpad Modena.
Zastanawiacie się pewnie, co to wszystko ma wspólnego z Coolpadem Modeną. Otóż ma. Chiński producent postanowił spróbować swoich sił w Polsce i wygląda na to, że jest to próba dość śmiała. Firma weszła bowiem w układ z jedną z sieci komórkowych - a w ten sposób wciąż sprzedaje się w Polsce najwięcej telefonów. I tak w odpowiednio wysokiej taryfie możemy dostać Modenę za 9 zł. Decydując się na zakup w sklepie, musimy wysupłać 649 zł. W dodatku Modena wygląda dość atrakcyjnie - jej wielki, (5,5 cala) przedni panel przypomina skrzyżowanie iPhona z HTC (cieniutka ramka jest wykonana z metalu) i można ją kupić w prestiżowym złotym kolorze. Wypisz wymaluj piękny dom w górach z bajkowym widokiem. Ale jeśli podejrzewacie, że coś tu jest nie tak, to macie rację.
Oto nasi przemili gospodarze, a zwłaszcza przesympatyczny pan domu, mają specyficzne poczucie humoru. -Witajcie kochani, tylko pamiętajcie, żeby nie spuszczać wody po sikaniu. Ciepła woda? Dzisiaj już podgrzewałem - następna okazja jutro. Oczywiście to tylko niewinne żarciki i zawsze ciepłą wodę udaje się wyżebrać. Ale chwilę to trwa. To w zasadzie tak samo jak w Coolpadzie Modena. Chcecie otworzyć jakąś stronę? Proszę bardzo. Ale wcześniej smartfon się z Wami chwilę podroczy. Stęknie, westchnie i dopiero zadziała. Wszystko przez zastosowany w nim procesor. To leciwy Snapdragon 410, który w dodatku wspomagany jest przez ledwo 1 GB pamięci RAM. Działać działa, ale demonem osiągów nie jest (22941 pkt w AnTuTu Benchmark). Trochę szkoda, że firma nie zdecydowała się na zastosowanie procesorów MTK, które, choć wciąż tanie, to ostatnimi czasy bardzo się poprawiły - pracują szybko i wydajnie, nie przegrzewają się i dobrze współpracują z GPS-em.
Kolejnym rozczarowaniem jestaparat fotograficzny. 8 Mpx aparat główny, 2 Mpx przedni, ale jakość zdjęć słabiutka. I nie pomoże tu nawet bardzo sympatyczna aplikacja z trybem pro, który stworzony został na wzór i podobieństwo Lumia Camery. Czy będziemy kręcić ustawieniami, czy zdamy się na tryb auto, to i tak zdjęcia będą słabej jakości, zaszumione, kolory będą nienaturalne (śnieg zamiast białego jest niebieski), mogą się też pojawić dziwne przebarwienia i refleksy.
Da się więc Modeny używać, ale Wasza cierpliwość zostanie wystawiona na próbę. Szkoda, bo telefon ma potencjał. Możemy do niego włożyć dwie karty SIM (LTE), a 8 GB pamięci wewnętrznej rozszerzymy kartą pamięci. Android 5.1.1 jest dobrze zoptymalizowany, a ponieważ ekran ma ledwie 200 ppi i nie pobiera dużo energii, 2500 mAh bateria starcza spokojnie na dwa dni. Złego słowa nie można też powiedzieć o telefonicznych możliwościach smartfonu. Dźwięk jest czysty i wyraźny. Telefon nie jest też zaśmiecony oprogramowaniem producenta, ale przez to jesteśmy skazani naaplikacje Google'a do przeglądania zdjęć czy słuchania muzyki. Przyjemnym dodatkiem są gesty - wybudzenie dwukrotnym stuknięciem albo przeciągnięciem palcem z dołu do góry. Z kolei przeciągnięcie w odwrotną stronę przerzuca nas do aplikacji foto, napisanie "M" otwiera aplikację muzyka, a "E" - przeglądarkę internetową. Telefon jest też w 100 proc. spolszczony i nie znajdziemy tu żadnych chińskich krzaczków, które zdarzają się u innych producentów. I tylko szkoda, że klawisze funkcyjne pod ekranem nie są podświetlone.
Dlatego, gdy po dwóch tygodniach kończyłem swoją przygodę z Modeną, poczułem się trochę jak podczas pożegnania ze znajomymi. W sumie było miło, ale...
Wnioski są więc takie. Jeśli ktoś chce smartfona, a nie jego substytut, niech odżałuje trochę grosza i kupi coś, co działa szybko i sprawnie. Warto. Tak samo, jak zapłacić za możliwość spuszczenia wody w toalecie.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama