Honor 8 Pro (znany też poza granicami Polski jako Honor v9) wygląda całkiem ładnie - jego matowa czarna metaliczna obudowa nie zostawia śladów palców, ciężko jest też ją zarysować. Smartfon ma tak dobrane rozmiary, że mimo ekranu o przekątnej 5,7" łatwo się nim posługiwać jedną ręką, a do tego nie ślizga się w dłoni. Niektórzy mogliby też powiedzieć, że gdyby czytnik odcisków palców był pod ekranem, a nie z tyłu obudowy, to telefon niezbyt wiele różniłby się od iPhone'a.
Po bokach znajdziemy gniazdo dwóch kart SIM i karty micro SD, przycisk blokady i klawisze sterowania głośnością. Z dołu zaś jest wejście słuchawkowe i port ładowania/transferu danych USB-C.
Pod "maską" Huawei zamontował swój najnowszy ośmiordzeniowy procesor Kirin 960 (ten sam, co w P10 i Honor 9), mamy też wbudowane 4 (lub 6 GB pamięci RAM), 64 GB miejsca na dane, a wszystko pracuje pod kontrolą Androida 7.0.
Na papierze specyfikacje Honora 8 Pro wyglądają więc bardzo ładnie. A jak to wszystko działa w praktyce? Nie ma żadnych problemów - nawet na ekranie o rozdzielczości 2560x1440 gry i programy śmigają bez żadnych zastrzeżeń. Do tego, dzięki bardzo wygodnej nakładce EMUI, z Honora 8 Pro korzysta się równie łatwo i wygodnie, co z mojego prywatnego iPhone 6S Plus.
Nie ma też żadnych problemów z czytnikiem odcisków palca - umieszczono go z tyłu obudowy, jednak w takim miejscu, ze gdy trzymamy telefon jedną ręką, palec wskazujący trafia bezpośrednio na przycisk. Skaner działa szybko, nie ma kłopotów z odczytaniem linii papilarnych, idealnie więc nadaje si do odblokowywania telefonu, czy zatwierdzania tożsamości w aplikacjach bankowych.
Słów kilka o aparacie - Huawei, jak do wszystkich swoich drogich smartfonów, tu też wsadził dwuobiektywową konstrukcję, w której jeden obiektyw odpowiada za zdjęcia kolorowe, a drugi za czarnobiałe. Ta konstrukcja - w przeciwieństwie do P10 - nie jest jednak sygnowana logiem firmyLeica i nie ma stabilizacji optycznej (co bardzo utrudnia fotografowanie przy kiepskim świetle (zwłaszcza przy przesłonie f 2,2). Zdjęcia zarówno w dzień na powietrzu, jak i w zmierzch, wychodzą poprawne, choć trochę ustępują liderom rankingu, jak iPhone 7, P10 czy S8. Brakuje też trybu szerokokątnego
Jeśli chodzi o baterię, to jak w przypadku wszystkich obecnych flagowców, przy graniu, sprawdzaniu poczty i oglądaniu filmów, powinniśmy wytrzymać bez ładowania od wyjścia z domu do powrotu. W razie problemów, Huawei udostępnił w telefonie funkcję szybkiego ładowania – trzeba jednak pamiętać, że działa ona tylko z dedykowaną ładowarką. W przeciwnym razie, nawet 8 -godzinne podłączenie do gniazda USB w komputerze nie naładuje do pełni 8 Pro. Szkoda też, ze smartfon nie jest wodoodporny.
Kolejną wadą jest zastosowanie matrycy IPS - owszem, zachowuje ona poprawne odwzorowanie kolorów, czy kąty patrzenia, jednak w jasnym świetle słonecznym, są pewne problemy z widocznością ekranu (nawet podbicie jasności do maksimum niezbyt wiele pomaga).
Podsumowując. Honor 8 Pro to bardzo dobra alternatywa dla tegorocznych flagowców. Zwłaszcza, jeśli ktoś lubi telefony o dużym ekranie z rozdzielczością wyższą, niż FHD. To praktycznie P10 z trochę gorszym aparatem, za to kosztuje "jedynie" 2400 złotych, czyli kilkaset złotych mniej od flagowca chińskiego koncernu. Korzysta się z niego bardzo wygodnie, radzi też sobie z wszystkimi aplikacjami. Niestety nie ma go w ofercie polskich operatorów, co znacznie utrudni do niego dostęp.