Rakieta wystartowała o godz. 21.45 czasu w Polsce; początkowo start planowano na 19.30, jednak został on opóźniony z powodu silnego wiatru.
Dwa stopnie wspomagające po odłączeniu się od rakiety wylądowały - jak zaplanowano - z powrotem na przylądku Canaveral, zaledwie kilkadziesiąt metrów od siebie. Na razie nie ma informacji, czy trzeci, główny stopień wylądował zgodnie z planem na umieszczonej na oceanie ok. 480 km od brzegu pływającej platformie.
Okazało się też, że źle obliczono prędkość i kurs rakiety. Miała ona bowiem umiecić na orbicie Słońca, niedaleko Marsa samochód Tesla. Trajektoria auta prowadzi je jednak w stronępasa asteroidów i Ceres. Naukowcy mają jeszcze za mało danych, by obliczyć, czy Tesla rozbije się o kosmiczną skałę, czy też poleci jeszcze dalej.
Wtorkowy lot był próbą sprawdzenia rakiety, a jego celem było sprowadzenie na ziemię trzech stopni maszyny.
Falcon Heavy stała się tym samym najpotężniejszą spośród używanych dziś rakiet - informuje agencja AP.
Aby obejrzeć wydarzenie z bliska do Centrum Kosmicznego im. Johna F. Kennedy'ego przybyły tysiące widzów.
Najważniejszym celem Muska - zauważa AFP - jest kolonizacja Marsa, do czego chce użyć obecnej rakiety. Chce też do 2024 wysłać załogową misję na Czerwoną Planetę.
Agencja przypomina, jak w zeszłym roku Musk mówił, że bardzo podoba mu się pomysł "samochodu dryfującego w nieskończoność w przestrzeni powietrznej, który być może za miliony lat zostanie odkryty przez rasę pozaziemską".