Apele niezadowolonych użytkowników zostały w końcu wysłuchane, a model XA2 był zapowiedzią tego, co ostatecznie dokonało się na targach MWC w Barcelonie. Tam Japończycy zaprezentowali dwa topowe modele – XZ2 i XZ2 Compact, które zrywają z dotychczasową stylistyką – ekrany mają proporcje 18:9 (2:1) a nie 16:9, a ramki zostały zredukowane do rozsądnych wymiarów. W dodatku już wiadomo, że Sony nie zaszalało z ceną – 5 calowa, topowa XZ2 Compact w Polsce kosztować będzie 2599 zł, jej większa siostra XZ2, z 5,7 calowym ekranem – tysiąc złotych więcej, ale zamawiając ją w przedsprzedaży za darmo dostajemy konsolę PS4 z zestawem gier.
Wróćmy jednak do modelu XA2, bo to on właśnie pokazał, że w Sony w końcu coś drgnęło. Zacznijmy od stylistyki.
Wygląd, wykonanie
Choć proporcje ekranu to wciąż 16:9 a nie 18:9, to jednak przestrzeń wokół niego wyraźnie się zmniejszyła. Dotyczy to zwłaszcza boków, gdzie ramka została ograniczona do absolutnie minimalnych, ale wciąż rozsądnych rozmiarów, w dodatku lekko ją zaokrąglono. Czyli – nie odjęło to praktyczności – chwyt telefonu jest pewny – a dodało mu zdecydowanie uroku – gdyż mamy wrażenie, że ekran wypełnia całą przestrzeń.
Przynajmniej na boki, bo nad i pod nim wciąż szału nie ma, ale i tak jest o wiele lepiej niż w starszych modelach. Dość powiedzieć, że przy identycznym rozmiarze telefonu wyświetlacz w XA2 (IPS TFT, FHD, 424 ppi) ma przekątną 5,2 cala, a w starszym modelu X – 5 cali.
Atrakcyjny wygląd ma jednak też swoją praktyczną cenę. Po pierwsze – w XA2 Sony zrezygnowało z głośników stereo, teraz mamy tylko jeden, na dolnej krawędzi i choć brzmi on nieźle, to jednak jest to krok wstecz. Co dwa to nie jeden.
Po drugie – przeniesiono czytnik linii papilarnych z prawego boku, co było znakiem charakterystycznym telefonów Sony, na tył urządzenia. Nie wchodząc w dyskusję o tym, które położenie czytnika (przód, tył, bok) jest lepsze, bo każde z nich ma swoje plusy i minusy, to działanie tego z XA2 jest niesłychanie wręcz wolne. Tymczasem skanery Sony od zawsze były dla mnie jednymi z lepiej działających. Nie tym razem jednak.
Prawy bok telefonu to trzy klawisze – regulacji głośności, włączania telefonu (okrągły, w stylu retro) i fizyczny przycisk migawki aparatu.
Na lewym boku jest tacka na kartę SIM i kartę pamięci, na górnej krawędzi mamy zaś (na szczęście) wejście na słuchawki. Na dolnej prócz głośnika umieszczono USB-C. W sumie – konstrukcja jest elegancka, czuć w niej powiew świeżości i może się podobać.
Xperia XA2 jest też… odporna na upadki. Zupełnie niechcący przeprowadziłem tzw. „drop test” – telefon wyślizgnął mi się z ręki odzianej w rękawiczkę i koncertowo wyrżnął o chodnik, zaliczając kilka efektownych fikołków. Ku mojemu zdziwieniu ucierpiały tylko dwa rogi, ani na ekranie, ani na pleckach nie pojawiła się żadna rysa.
Specyfikacja, działanie
Xperia XA2 jest telefonem średniej klasy i tak też działa. Jego sercem jest procesor Qualcomma Snapdragon 630, wspomagany 3 GB pamięci RAM (tej wbudowanej mamy 32 GB). W AnTuTu Benchmark wypada nie najgorzej (89238 pkt.), ale z ręką na sercu muszę napisać, że spotkałem już kilka smartfonów pracujących na takim zestawie o wiele płynniej. XA2 dostaje od czasu do czasu dyskretnej czkawki objawiającej się przycięciem animacji czy dłuższym zastanowieniem przy wchodzeniu np. do aplikacji aparatu. Jest nadzieja, że zostanie poprawione to aktualizacjami oprogramowania, bo Sony pod tym względem spisuje się od jakiegoś czasu doskonale. Telefony są aktualizowane do najnowszych wersji Androida, bardzo szybko wypuszczane są poprawki bezpieczeństwa (na XA2 mamy je z 1 stycznia, a telefon działa na Androidzie 8) i klienci firmy mogą czuć się dopieszczeni i „zaopiekowani”.
Nakładka Sony na Androida jest bardzo ładna i estetyczna, z kilkoma przydatnymi dodatkami (tradycyjnie świetna galeria, program do odtwarzania muzyki czy filmów, coraz rzadziej spotykane radio FM, agregator wiadomości czy Xperia Lounge dla użytkowników produktów Sony). W samych ustawieniach nie znajdziemy wielu zmian względem czystego Androida, ale mamy m.in. możliwość: wyboru nie tylko tapety ale też motywu, dostosowania kontrastu i balansu bieli wyświetlacza, zmiany rozmiaru czcionek, rozmiaru i wyglądu ikon. Jest też specjalny asystent, a w nim tryb Xperia Actions, dzięki któremu ustawimy automatyczne włączanie wybranych przez nas trybów w odpowiednich godzinach. Niestety od jakiegoś czasu Sony zrezygnowało z możliwości wybudzania i usypiania ekranu podwójnym uderzeniem, czego niestety nie rozumiem i co mi się nie podoba.
XA2 sprawdza się jako nawigacja, bez problemu łącząc się z satelitami i doskonale utrzymując połączenie, dzięki modułowi NFC zamienimy telefon w kartę płatniczą, a dźwięk na słuchawkach też jest niczego sobie. Niestety smartfon nie jest wodoszczelny, sporo konstrukcji ze średniej półki ma już taką cechę, dodać jednak należy, że są też o kilkaset złotych droższe od XA2.
O nieodebranych połączeniach czy mailach poinformuje nas dioda powiadomień, a jakość połączeń głosowych stoi na bardzo dobrym poziomie.
Zdjęcia, bateria
Pojedynczy aparat główny, umieszczony centralnie z tyłu telefonu (a nie z lewej strony, jak to ma miejsce w innych modelach Sony, przez co stosunkowo łatwo niechcący uwiecznić na zdjęciu kawałek palca), ma 23 mpx i przesłonę 2.0, czyli jak na obecne czasy, dość ciemną. Zdjęcia są ładne, szczegółowe, z naturalnie odwzorowanymi kolorami. Gdy światła jest mniej, ich jakość spada, ale wciąż jest to poziom do zaakceptowania.
Kamera przednia (8 mpx, przesłona 2.4), pozwala na wykonywania fotografii w dwóch trybach – 80 i 120 stopni. Szeroki kąt jest miłym zaskoczeniem, bo nie musimy się martwić, że któryś ze znajomych nie zmieści się na imprezowym selfie. A i zabytku za plecami na zdjęciu z wakacji jesteśmy w stanie pokazać nieco więcej. Jakość fotografii jest dobra. Dodatkowym atutem jest fizyczny spust migawki który Sony konsekwentnie umieszcza w swoich smartfonach i oby nigdy nie przyszło Japończykom do głowy rezygnowanie ze swojego znaku firmowego.
Wideo nagramy w rozdzielczościach 4K, FHD (30 i 60 FPS) i niższych. 4K nie znajdziemy jednak tak jak to jest w zeszłorocznych Xperiach w ustawieniach aparatu, a na karcie z dodatkami, wyciąganej z prawej strony. Na chętnych do nagrywania wideo czyha jeszcze jedna pułapka. Elektroniczna stabilizacja obrazu (tu nazywa się SteadyShot) dostępna jest w rozdzielczości FHD 30 FPS i natywnie jest… wyłączona. Jeśli więc zapomnimy o jej ręcznym uruchomieniu, nasze nagranie będzie rozedrgane jak osika na wietrze. Ze stabilizacją wszystko będzie zaś płynne i bardzo dobrej jakości. Podobnie zresztą jak nagranie 4K. Telefon nie jest jednak mistrzem w zbieraniu głosu, który jest rejestrowany odrobinę za cicho.
Bateria ma pojemność 3300 mAh i jak dla mnie jest bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Telefon wytrzymywał bez większego problemu dwa dni z dala od ładowarki. Wyniki smartfonów które ostatnio testowałem to dzień do półtora (karta firmowa – głównie telefony, sms-y, maile i portale społecznościowe, do tego trochę internetu). Nie od dziś wiadomo, że Sony potrafi wycisnąć ze swoich ogniw bardzo długie czasy pracy i nie inaczej jest w tym przypadku.
Czyli…
Xperia XA2 jest jak dla mnie następcą Xperii X – telefonu ze średniej półki wypuszczonego na rynek w 2016 r. W stosunku do tamtego modelu jest kilka zmian na lepsze (większa bateria, większy ekran, szeroki kąt w aparacie przednim, nagrywanie w 4K), ale też i kilka zmian na gorsze (brak głośników stereo, wolniej działający czytnik linii papilarnych, gorsza kultura pracy). Jedna zmiana jest jednak wręcz gigantyczna. I to na szczęście na plus. Za model X musieliśmy zapłacić astronomiczne 2 600 zł. XA2 kosztuje zaś… 1499 zł. To wydaje się bardzo uczciwą ceną. Telefony ze średniej półki innych producentów z podobną specyfikacją wyceniane są zazwyczaj na kilkaset złotych więcej (Motorola Moto X4, HTC U11 Life czy Samsung Galaxy A8), choć wszystkie mają coś, czego XA2 nie ma, czyli normy IP 67 lub 68 (wodo i pyło odporność). Jeśli jednak komuś na tym nie zależy, bez dwóch zdań może się Xperią XA2 zainteresować. To porządny i dobrze wyceniony smartfon.