Koreańczycy po wielu perturbacjach i z pomocą USA wygrali walkę o palmę pierwszeństwa w wypuszczeniu na rynek składanego smartfona, w pokonanym polu zostawiając Huaweia, sekowanego przez amerykańską administrację. Najnowsze i niepowtarzalne urządzenie Samsunga wymyka się jednak jednoznacznym ocenom.
Koszty…
Zacznijmy od ceny, która, nie bójmy się tego określenia, jest kosmiczna. Za możliwość korzystania z futurystycznej koreańskiej technologii musimy zapłacić 9 tys. zł (w zestawie dostajemy bezprzewodowe słuchawki i kewlarowe, dwuczęściowe etui). Cena przyprawia o zawrót głowy i oczywiście można ją krytykować, ale ja nie zamierzam tego robić. W biznesie funkcjonuje pojęcie „podatku od nowości”, które oznacza, że producent wprowadzający jakiś przełomowy produkt na rynek ma zbójeckie prawo do narzucenia swojej, często zawyżonej ceny. I nie inaczej jest w tym przypadku. Teraz płacimy głównie za to, że mamy coś, czego nie mają inni. Jeśli składane smartfony się przyjmą, ich ceny spadną do realnych wartości. Zresztą nie sądzę by Samsung, przynajmniej na początku, liczył na masową sprzedaż Folda. Chodzi w nim raczej o pokaz siły i potęgi firmy.
Wrażenia z używania…
Skoro niemiłe, finansowe rzeczy mamy już za sobą, przejdźmy do tego, jak telefonu używało mi się na co dzień. Zacznijmy od moich wrażeń subiektywnych czyli np. od tego, jak czułem się wyciągając z kieszeni w komunikacji publicznej urządzenie o wartości mojego samochodu. A na początku czułem się… dziwnie. Cały czas wydawało mi się, że ludzie się na mnie patrzą, więc dla własnego, psychicznego komfortu, starałem się korzystać z niego jak najmniej, tak by nie rzucać się w oczy.
Na szczęście złożony Fold jest bardzo wygodnym, kompaktowym, choć oczywiście grubym urządzeniem, więc jeśli ja musiałem gdzieś zadzwonić, bądź ktoś dzwonił do mnie, nie było żadnych problemów.
Mały ekran zewnętrzny Super AMOLED o przekątnej 4,6 cala pozwala na komfortowe wykonanie podstawowych czynności czyli wybranie numeru i zadzwonienie. Bałem się, że napisanie SMS-a moimi wielkimi paluchami nie będzie możliwe, ale na szczęście się myliłem. Przeglądanie internetu na wyświetlaczu zewnętrznym nie było już tak przyjemne, więc po jakimś czasie przełamałem się i zacząłem Folda otwierać. Na wielkim 7,3 calowym ekranie wewnętrznym Dynamic AMOLED wyświetla nam się automatycznie to, co widzieliśmy na zewnętrznym maluchu. I oczywiście jest to już zupełnie inna jakość, porównywalna bardziej do korzystania z tabletu niż ze smartfona.
Wszystkie rzeczy wyświetlane na ekranie zewnętrznym automatycznie otwierają się po rozłożeniu Folda, w drugą stronę już nie i jeśli chcemy by tak się działo, musimy wybrać odpowiednią opcję w ustawieniach. To dość logiczne i rozsądne rozwiązanie, bo albo składając ekran wyłączamy urządzenie, albo w konkretnych przypadkach pracuje ono nadal, ja ustawiłem tak sobie np. mapy Googla – wygodniej było wyszukiwać mi trasę na dużym ekranie, po czym złożyć Folda by włożyć go w uchwyt nawigacji samochodowej. Przy okazji – w tej roli urządzenie sprawuje się bez zarzutu.
Połączenia najłatwiej wykonywać złożonym Foldem (są doskonałej jakości), gdy jest rozłożony i akurat ktoś do nas zadzwoni – automatycznie włącza się tryb głośnomówiący.
Wielki ekran wewnętrzny możemy podzielić na dwie albo trzy części, ta największa jest na tyle duża by komfortowo na niej coś czytać, podczas gdy na pozostałych możemy puścić sobie muzykę ze Spotify czy You Tube plus dodatkowo sprawdzać coś np. na portalach społecznościowych.
Rzeczą która niezmiernie mnie intrygowała było to, jak wyglądać będzie składany ekran, czy będzie widać miejsce jego zagięcia i czy korzystanie z niego będzie wygodne. Co do jakości wyświetlanego obrazu nie mam najmniejszych zastrzeżeń, AMOLED jest klasą samą w sobie. Zagięcie jest widoczne ale nie w każdej sytuacji. Nie widać go, albo bardziej nie zwracamy na niego uwagi, gdy oglądamy filmy czy przeglądamy You Tube i generalnie nie jest ono żadnym problemem, ekran wewnętrzny jest też na tyle duży, że nie zwracałem uwagi na wcięcie, w którym umieszczono kamerki do selfie.
Samsung doskonale wie, że jednym z głównych zastosowań Folda będzie tzw. „konsumpcja mediów”, dlatego włożył do niego dwa, świetnie i donośnie brzmiące głośniki, mamy więc do czynienia z dźwiękiem stereo. Szkoda, że nie udało się wygospodarować miejsca na mini-jack na słuchawki, bezprzewodowe budsy z zestawu nieco osładzają nam ten brak.
Dostępu do urządzenia przed niepowołanymi osobami strzeże czytnik linii papilarnych położony na prawej krawędzi, szybki, celny, najprawdopodobniej żywcem wyjęty z modelu Galaxy S10e. Doskonale działa też rozpoznawanie twarzy i ja najczęściej korzystałem z tej metody odblokowania smartfona.
Złożony ekran nie rozkłada się sam dzięki trzymającym go magnesom i za każdym razem gdy chcemy korzystać z wewnętrznego wyświetlacza, musimy pokonać ich lekki opór.
By wrażenie z użytkowania takiego multimedialnego potwora były niepowtarzalne, Samsung wrzucił pod maskę Folda wszystko to, co miał najlepsze, czyli najmocniejszy procesor Qualcomma – Snapdragon 855. Tyle, że dopracowywanie i poprawianie Folda trwało tak długo, że w międzyczasie pojawił się procesor wydajniejszy, czyli Snapdragon 855 Plus. Na szczęście nie jest to żadnym problemem, zwykłe 855 wciąż daje radę, zwłaszcza, że do pomocy ma aż 12 GB RAM. Mocy obliczeniowych jest więc aż w nadmiarze a ja nigdy nie złapałem Folda na najmniejszej nawet zadyszce czy przycięciu.
Tu pozwolę sobie na małą dygresję. Fold to trzecie urządzenie Samsunga w moich rękach (wcześniej to tablet Galaxy Tab S4 i smartfon Galaxy A80), wyposażone nie w autorski procesor Exynos, ale w amerykańskiego Snapdragona. I każde z nich działało zauważalnie lepiej, płynniej i dłużej na jednym ładowaniu. Życzyłbym więc sobie, by kolejne nowości jakie będzie wprowadzał do Polski Samsung, były wyposażone w procesory Qualcomma.
Pamięci wbudowanej mamy 512 GB, bez możliwości rozszerzenia jej kartą. Trochę obawiałem się o baterię, która ma pojemność 4380 mAh. Myślałem, że ciężko jej będzie sobie poradzić z tak wielkim ekranem. Zostałem jednak przez Folda niezwykle miło zaskoczony. Pracował zazwyczaj półtora dnia z dala od ładowarki a czasy jakie uzyskiwałem na włączonym ekranie najczęściej oscylowały między 5,5 a 6h. Choć zdarzyło mi się też 10 h 35 min., poświęcone głównie na oglądanie serialu. Urządzenie możemy naładować normalnie bądź indukcyjnie.
Zdjęcia…
Ponieważ do Folda Samsung wpakował wszystko to, co ma najlepszego, nie inaczej jest w fotografii. Mamy w sumie aż 6 obiektywów. Cztery zewnętrzne, trzy z tyłu (główny, szeroki kąt i teleobiektyw; 12 MP ze zmienną przysłoną i optyczną stabilizacją obrazu, 12 z OIS i 16 MP) i jeden z przodu (10 MP) z których możemy korzystać, gdy urządzenie jest złożone oraz dodatkowe dwa widoczne po rozłożeniu Folda (10 oraz 8 MP do rozpoznawania głębi).
Generalnie całą robotę załatwiają nam obiektywy zewnętrzne, znane np. z modelu Galaxy s10+, jakość zdjęć w dzień jest doskonała, dla mnie to numer jeden w świecie smartfonów z Androidem. Tryb nocny nie jest tak efektowny jak np. w topowych Huaweiach, ale widać, że Samsung zna swoje braki i stara się je poprawić, w miejskich nocnych sceneriach, gdzie jest trochę światła, zdjęcia wychodzą bardzo atrakcyjnie. Wideo ze swoją stabilizacją i rewelacyjną jakością zbieranego dźwięku znów pozostawia konkurencję w pokonanym polu.
Czyli…
Mój początkowy sceptycyzm dotyczący tego urządzenia po testach przerodził się w pełen entuzjazm. Fold na chwilę obecną jest niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju, w dodatku całkiem praktyczny w codziennym użytkowaniu – chyba żadnym smartfonem nie byłem tak zaskoczony jak właśnie nim.
Okazuje się również, że sprzedaje się bardzo dobrze, doczeka się więc drugiej odsłony. W sieci pojawiły się nawet przecieki dotyczące jego wielkości i ceny, ponoć Fold 2 ma być… mniejszy (ku mojej rozpaczy) ale też sporo tańszy od pierwowzoru (to oczywiście na plus). Ja mam nadzieję, że Samsung nie zarzuci projektu smartfono/tabletu i po cichu przygotowuje też drugą, większą wersję Folda 2. Czy tak wyglądać będzie smartfonowa przyszłość? Tego nie wiem, ale mi osobiście taka koncepcja bardzo przypadła do gustu.