Skończyły się czasy, gdy routery trzeba było chować pod biurkiem, by topornie wyglądające urządzenie ukryć, gdy przychodzili znajomi. Fritz 6890 wygląda na tyle ładnie, że da się go zostawić na szafce czy powiesić na ścianie w salonie. A jednocześnie nie przeraża nas koszmarnym wyglądem z wieloma antenami, ostrymi krawędziami i światełkami, jak w przypadku gamingowego sprzętu. Sprzęt wygląda naprawdę ładnie.
Jeśli chodzi o możliwości podłączenia sieci, t ten router ma wszystko. Zadziała z neostradą czy inną tego typu usługą. Można go podłączyć do kablowego modemu dostawcy światłowodu, a także… potrafi skorzystać z karty SIM. To duży plus, zwłaszcza w czasach, gdy coraz więcej osób korzysta z pracy zdalnej i dostaje od pracodawcy kartę SIM z wykupionym dostępem do sieci. CO ważne, router automatycznie rozpoznaje awarię stałego łącza sieciowego i sam przełącza się na transmisję LTE.
To nie jedyny automatyczny system, zastosowany we Fritzu. Urządzenie potrafi też rozpoznać, które pasmo – 5 GHz czy 2,4 GHz – jest mniej „zatłoczone” i odpowiednio przestawia nasze urządzenia. Choć, jeśli mamy w domu urządzenia smart home, to tę opcję lepiej wyłączyć. By bowiem korzystać z obsługi głosowej smart home, nasze urządzenia muszą być w jednej sieci, a gdy Fritz przełączy smartfon na inne pasmo, to możemy bezskutecznie prosić Siri czy Alexę o obsługę domowych urządzeń. Na pewno jednak, w przypadku konsol, telewizorów i innych takich gadżetów, możemy uzyskać lepszy transfer i to bez żadnej naszej ingerencji.
Router zaskakuje też ilością podawanych danych o stacjach bazowych, które wykrywa. W jego oprogramowaniu można sprawdzić odległość od masztu, obciążenie, transfer itp. To pomoże nam wybrać najlepszy nadajnik (o ile oczywiście jesteśmy w zasięgu kilku masztów). Dostajemy do tego grafiki, pokazujące jakość transferu, informacje o minimalnej i maksymalnej prędkości (są dużo dokładniejsze niż wszystkie speedtesty). Dzięki temu wiemy, co możemy reklamować u naszego ISP.
Inne ciekawe funkcje? Ot choćby możliwość blokady przycisków zewnętrznych routera. To docenią przede wszystkim posiadacze zwierząt domowych. Kot już bowiem nie wyłączy nam przez przypadek WiFi, gdy się położy na urządzeniu. Fritz 6890 LTE pozwala nam też stworzyć domowy mediaserwer, można bowiem do niego podpiąć dysk zewnętrzny. Co ważne, router ma już wbudowany port USB 3.0, co przyspiesza transfer. Równie ciekawą funkcją jest możliwość wydrukowania kodu QR, który ułatwi gościom logowanie się do sieci. To przydatne jest przede wszystkim tym, którzy chcą udostępnić sieć klientom swojej firmy.
Prędkość i zasięg? Jeśli chodzi o kabel, to bez problemu router wyciągał 300mb/s. Jeśli chodzi o WiFi, to prędkość w odległości 3m od routera, spadła z 300 do 80 mb/s, natomiast upload był na tym poziomie 60 mb/s. Transfer był stabilny, router nie miał żadnych problemów z utrzymaniem stałej prędkości. Równie dobry jest zasięg. W domu jednorodzinnym piętrowym, na parterze gdzie mój prywatny Netgear pokazywał jedną kreskę zasięgu, Fritz 6890 miał jeszcze dwie kreski zasięgu na telefonie.
Podsumowując, Fritz!Box 6890 LTE nie jest dla osób, które potrzebują jedynie WiFI w kawalerce i patrzą głównie na cenę. 6890 LTE kosztuje bowiem ponad 1400 złotych. To raczej urządzenie przeznaczone dla mikroprzedsiębiorców i małych firm, które skorzystają z wszystkich funkcji, oferowanych przez ten router. Sam sprzęt oferuje bowiem stabilne transfery, dobry zasięg, pozwala łatwo udostępnić dane do logowania się do sieci, nie można więc mu niczego zarzucić.