M500 to kompaktowy rejestrator bez wbudowanego podglądu i z własną pamięcią (dostępne są wersje 32, 64 i 128GB) - nie trzeba więc kupować karty MicroSD, by korzystać z kamery. Sam rejestrator nie jest zbyt duży i przypomina szminkę, przyczepioną do szyby. Montaż jest prosty - do szyby przyklejamy specjalną przezroczystą folię, a do niej uchwyt kamery. Możemy potem regulować jej kąt nachylenia. Potem wystarczy wpiąć kabel USB-C do gniazda zapalniczki samochodowej i możemy rozpocząć konfigurację urządzenia.
Konfiguracja urządzenia
Do konfiguracji i korzystania kamery potrzebna nam będzie aplikacja. Nie jest niestety dostępna w języku polskim, jednak wystarczy podstawowa znajomość angielskiego, by połączyć smartfon z hotspotem WiFi kamery. Potem, używając komend głosowych po angielsku możemy też wybrać funkcję rejestratora - jak choćby polecić mu zrobienie zdjęcia. To wygodne i bezpieczne.
M500 nagrywa filmiki, gdy tylko zostanie włączona do gniazda zapalniczki - kamera jest w sumie, podczas jazdy, bezobsługowa. Wszystko robi sama, nawet nagrywa specjalne wideo w trybie wypadku (nie zostaje nadpisane), gdy poczuje wstrząs (niestety włącza się to też, gdy za szybko najedziemy na próg zwalniający). Można ją też podłączyć do tablicy bezpieczników przez specjalny zestaw, w ten sposób nie wyłącza się, gdy wyjmujemy kluczyk ze stacyjki i zapewnia monitoring parkowania. Na szczęście kamera nie działa przez cały czas, a nagrywa obraz jedynie w momencie wykrycia wstrząsu.
Praca kamery
Jak działa sama kamera? M500 nagrywa w promieniu 170 stopni, radzi więc sobie ze złapaniem nawet wielopasmowej drogi. Nagrania są w rozdzielczości 1922P z HDR. W dzień wyglądają naprawdę świetnie, wszystko płynnie się odtwarza, nie ma najmniejszych problemów nawet z najdrobniejszymi detalami. Gorzej jest w nocy. O ile jakość nagrania samej drogi, otoczenia i pojazdów są całkiem niezłej jakości, o tyle jeśli mijamy się z innym samochodem, to na nagraniu nie da się odczytać tablicy rejestracyjnej drugiego pojazdu - i to nawet przy małej prędkości mijania. W razie ucieczki z miejsca wypadku drugiego kierowcy możemy mieć problemy potem z identyfikacją sprawcy przez policję.
Jeśli zaś chodzi o aplikację, to 70mai powinno ją poprawić. Po pierwsze, kamera nie łączy się z naszym telefonem automatycznie, tylko trzeba po uruchomieniu silnika podłączyć apkę ręcznie. Po drugie, filmiki nie nagrywają się automatycznie na nasz telefon. Dopiero trzeba - przy włączonym silniku - odpalić apkę, wybrać interesujące nas nagranie, wybrać jego długość i zgrać je dopiero na telefon. To naprawdę nie jest zbyt wygodne. Szkoda, że nie można od razu wybrać, gdzie chcemy, żeby filmiki były zgrywane i zautomatyzować ten proces. Aplikacja - w przeciwieństwie do instrukcji - jest na szczęście w języku polskim.
Na plus za to należy zaliczyć pokazywanie trasy auta na mapie pod wyświetlanym filmikiem. W razie nieszczęścia nie będzie problemu z opisaniem zdarzenia policji czy ubezpieczycielowi. To rozwiązanie powinni skopiować inni producenci.
Podsumowanie
Podsumowując, M500 to wygodna, mała kamera, która świetnie się sprawdza w dzień i w większości przypadków w nocy. Nie rozprasza nas podczas jazdy wyświetlaniem filmików na ekranie, nie potrzebuje karty pamięci, a większość potrzebnych funkcji nagrywania włącza się automatycznie. Przydałaby się jednak opcja włączenia automatycznego zgrywania nagrań na telefon. W pewnych sytuacjach kamera też nie będzie potrafiła nagrać szczegółów samochodu sprawcy, bo w nocy nie da się odczytać tablic rejestracyjnych (to jednak problem występujący w kamerach wielu innych producentów) brakuje też informacji o zbliżaniu się do fotoradaru. Pomimo tego, M500 od 70mai to jednak całkiem udany produkt, który niczym nie ustępuje konkurencyjnym kamerom.