Byłem wielkim zwolennikiem tradycyjnego golenia. Dobre mydło, pędzel z włosia borsuka i japońskie albo tureckie żyletki uważałem za coś najlepszego do golenia. Elektryczne zaś golarki były złem, które podrażniały twarz po goleniu. Nowy Philips OneBlade sprawił jednak, że moje podejście mocno się zmieniło.
Zacznijmy jednak od wyglądu - OneBlade 360 Pro jest lekką, wygodną elektryczną maszynką z wymiennymi ostrzami, która może pełnić także funkcję trymera do brody i ciała. Dobrze leży w dłoni i niewiele się różni od maszynek na wkłady - jest lekka i wygodna. Znajdziemy na niej też ekranik LCD, który pokazuje ile proc. energii ma jeszcze w sobie golarka (jedno golenie zabiera około 4-5 proc. baterii). Jej "sercem" jest specjalne ostrze, wielkości wkładu do Gilette, dopasowujące się do kształtu twarzy. Do tego w zestawie dostajemy nasadkę do przycinania brody (maksymalnie do długości 15 milimetrów), ostrze do ciała oraz nasadkę do golenia szczególnie wrażliwych miejsc na ciele. Sam montaż jest bardzo prosty - po prostu wsuwamy ostrze do głowicy maszynki, ewentualnie nakładamy na nie jeszcze jedną z nasadek. I tyle, wszystko proste i szybkie.
Jakość golenia
Jakość golenia? Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Mam dość twardy zarost, a przed testami OneBlade 360 Pro czekałem jeszcze dwa tygodnie z goleniem, żeby sprawdzić jakość ostrza. Okazuje się, że nowa maszynka Philipsa radzi sobie lepiej z owłosieniem na twarzy niż żyletki. Jest też dużo bezpieczniejsza - nią nie da się zaciąć. Bez problemu udało mi się ogolić na gładko, skóra nie była podrażniona, jak po zwykłych elektrycznych maszynkach. To goli lepiej, wygodniej i szybciej niż tradycyjne żyletki - nie trzeba bowiem wyrabiać piany z mydła, a gdy wstajemy wcześnie rano, to nie ma problemu z koncentracją przed lustrem, żeby się nie zaciąć. Do tego równe, prostokątne niewielkie ostrze pozwala dokładnie przyciąć brodę i ominąć te fragmenty owłosienia, które chcemy na twarzy zostawić. Gdy po kilku goleniach wróciłem na próbę do żyletek, to tradycyjne golenie było już bez sensu. OneBlade 360 Pro jest po prostu dużo, dużo lepsza i wygodniejsza i mniej podrażnia skórę. Jak sprawdzają się nasadki do brody i ciała? Równie dobrze, co podstawowe ostrze. Trymer do brody także się dobrze sprawdza - tnie równo i pozwala idealnie dopasować pożądaną długość/
Bez problemu usuniemy wszystkie włosy z różnych miejsc naszego ciała bez żadnych podrażnień. Podoba mi się też to, że - w przeciwieństwie do tradycyjnych maszynek elektrycznych nie ma problemu z czyszczeniem urządzenia Philipsa. WIększość włosów i tak wpada od razu do umywalki i nie zostaje na ostrzu, a resztę da się szybko spłukać.
Jak OneBlade Pro wychodzi cenowo? Jedno ostrze wystarczy na około cztery miesiące codziennego golenia. Zestaw dwóch nożyków kosztuje 130 złotych - nie wychodzi to więc dużo drożej od topowych maszynek na wkłady, a odpada kupowanie żelów do golenia. Owszem, sam zestaw startowy kosztuje więcej niż tradycyjna maszynka - trzeba za niego zapłacić ok. 300 złotych, jednak cena, jak na możliwości maszynki oraz to, że dostajemy w zestawie nasadkę trymera oraz ostrza do ciała nie spustoszy nam portfela.
Wady? Mi brakuje aplikacji, która np. pomagałaby dobrać zarost do kształtu naszej twarzy, albo podawałaby statystyki golenia. W zestawie mogłoby też być dodatkowe, większe ostrze dla tych, którzy chcą się golić na gładko i nie potrzebują dokładnie przycinać owłosienia w okolicach brody.
Podsumowanie
Podsumowując - Philips OneBlade 360 Pro to jedna z najlepszych elektrycznych golarek na rynku. Goli szybko, dokładnie, wygodnie i nie podrażnia skóry. Łatwo jest utrzymać ją w czystości, pozwala na dowolne formowanie zarostu, a przy tym nie spustoszy nam portfela.