Jeśli choć raz zdarzyło nam się tłumaczyć komuś, jak dojechać z punktu A do B, wiemy, że czasem nijak nie da się porozumieć. Zwykle w takich sytuacjach nie mamy długopisu, by narysować mapkę (nie mówiąc już o laptopie z Google Maps), a i wskazówki typu "za niebieskim wieżowcem skręć w lewo" czasem nie zdają egzaminu. Co innego, gdybyśmyjednym gestem dłoni mogli na ścianie czy stoliku w kawiarni wyświetlić zagubionemu mapę miasta i dokładnie prześledzić z nim trasę. Wówczas sprawa byłaby o wiele prostsza.
Między innymi na takie magiczne sztuczki pozwala Sixth Sense (ang. Szósty zmysły). Choć ze względu na funkcje należałoby go nazwać komputerem, to wygląd wynalazku całkowicie odbiega od naszego wyobrażenia desktopa czy notebooka. Szósty zmysł składa się z małego projektora z doczepionym lusterkiem, kamerki internetowej oraz telefonu komórkowego z dostępem do internetu (dwa pierwsze gadżety zawiesza się na szyi, a komórkę chowa w kieszeni, dzięki czemu użytkownik ma pełną swobodę ruchów).
Kluczowym elementem wynalazku są także kolorowe znaczniki (plasterki), przyklejane do kciuków oraz palców wskazujących użytkowników. Po co to wszystko? Już wyjaśniamy.
Różnokolorowe znaczniki na czubkach palców umożliwiają całemu systemowi rozpoznawanie gestów, przy pomocy których uruchamiane są poszczególne funkcje. Gdy np. chcemy sprawdzić, która jest godzina, wystarczy palcem narysować kółko na nadgarstku. Wówczas kamerka zawieszona na szyji zarejestruje ruch palców i prześle ten obraz do smartfona. Ten zinterpretuje wykryty gest i uruchomi przypisaną mu funkcję - w tym przypadku zegar, a tarcza czasomierza zostanie wyświetlona przez miniprojektor na dowolnej powierzchni, choćby na naszej dłoni.
Układając palce w kwadrat, uruchomimy funkcję aparatu (kamerka wykona zdjęcie, które zostanie zapisane w pamięci telefonu). Sixth Sense umożliwia także dzwonienie (klawiaturę telefonu można wyświetlić choćby na dłoni), rysowanie, przeglądanie map oraz odtwarzanie filmów z YouTube'a.
p
Jakby tego było mało, wynalazek studentów z MIT kosztuje ok. 350 dolarów, więc tyle co komórka ze średniej półki.
- W otaczającym nas namacalnym świecie używamy naszych pięciu zmysłów, by zbierać informacje o środowisku i na nie reagować - wyjaśnia Pattie Maes z grupy Fluid Interfaces z Media Labu i dodaje, że jednak wiele informacji, które pomagają nam się odnaleźć w środowisku pochodzi z innych źródeł, np. z internetu. Stąd pomysł, by komputer dostarczał nam informacji w bardziej organiczny, naturalny sposób, przypominający działanie naszych własnych zmysłów.
I choć zaprezentowany teraz prototyp wymaga jeszcze ogromu pracy, to trzeba przyznać, że podopiecznym Maes udało się zrobić milowy krok na drodze do realizacji tego zadania. Tego zdania byli uczestnicy odbywającej się w lutym konferencji nowych technologii TED, którzy nagrodzili wynalazek Pranava Mistry'ego i jego kolegów owacjami na stojąco.
Więcej informacji o projektach Pranava Mistry na jego stronie internetowej