Ministerstwo Cyfryzacji skierowało na początku września do konsultacji projekt noweli ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa. Przewiduje on m.in., że operatorzy będą musieli usunąć z sieci urządzenia i sprzęt od dostawców uznanych przez Kolegium ds. Cyberbezpieczeństwa za firmy wysokiego ryzyka. Nie jest tajemnicą dla nikogo, że Amerykanie naciskają na polski rząd po prostu po to, żeby stworzyć prawną podstawę do wykluczenia z polskiego rynku Chińczyków - oświadczył Bosak podczas konferencji prasowej w Sejmie.
Bosak zwrócił uwagę na wtorkowy wpis ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher na Twitterze, w którym stwierdziła: "Październik to miesiąc Cyberbezpieczeństwa, które jest dziś ważniejsze niż kiedykolwiek. Wszystkie kraje powinny dążyć do wyeliminowania ze swoich sieci dostawców niegodnych zaufania". Zaznaczył, że to nie pierwszy głos amerykańskich dyplomatów naciskających na Polskę na rzecz realizacji bardzo konkretnych rozwiązań. Bosak przekonywał, że Konfederacja nie jest ani za Chińczykami, ani za Amerykanami, ani za żadną konkretną firmą, natomiast uważa, że muszą być przejrzyste kryteria dla wszystkich, a nie uznaniowe oceny polityczne.
W tym kontekście polityk zwrócił uwagę na przygotowany przez resort cyfryzacji projekt nowelizacji ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa, który - według niego - wprowadza "zupełnie nowe procedury" oceniania i certyfikacji dostawców sprzętu i oprogramowania, a zajmować się tym ma - jak wskazał -kolegium złożone głównie z polityków i urzędników państwowych.
Jeżeli jakaś firma będzie zakwalifikowana, jako mająca umiarkowany poziom ryzyka, to jej sprzęt będzie mógł pozostać w użytku, ale nie będzie można wdrażać żadnego nowego, czyli będzie trzeba szukać tych dostawców, których rząd zaakceptuje, czy może (raczej) Amerykanie zaakceptują. A jeżeli będzie wysoki poziom ryzyka, to będzie 5 lat na wycofanie całego sprzętu z użytkowania"- wyjaśnił. Dodał, że liczone w miliardach złotych koszty takich decyzji, w przypadku operatorów telekomunikacyjnych mogą być przerzucone na konsumentów.
Jeżeli rząd ma zamiar decydować o tym, jaki maszt, na którym operatorze ma stać i transmitować dane, to chcę wiedzieć, ile to będzie kosztować, i jakie koszty będą przerzucone na polskich konsumentów - oświadczył Bosak, zapowiadając, że wystąpi o udostępnienie takich danych. Poseł zwrócił też uwagę na bardzo krótkie - jego zdaniem - vacatio legis przewidziane w projekcie nowelizacji ustawy. Ten projekt nowelizacji został przedstawiony po sierpniowej wizycie sekretarza stanu stanu USA Mike'a Pompeo w Polsce - projekt pojawia się 8 września 2020 roku, i wejście w życie jest datowane na 21 grudnia br., a więc mamy niezwykle szybkie tempo legislacyjne, jak na tak złożoną tematykę - zauważył.
Bosak zaznaczył, że jeżeli Polska wdroży takie przepisy i użyje ich do wyeliminowania konkretnych dostawców, to będzie najbardziej radykalnie działającym państwem w Europie. Żadne państwo Unii Europejskiej nie uległo do tego momentu presji Amerykanów, żeby wydrożyć tak daleko idące stricte polityczne przepisy. Na świecie zaledwie kilka państw, takich jak Tajwan, czy Australia poszły na tak głęboką współpracę z Amerykanami - powiedział.
Bosak przyznał, że rząd ma prawo określać reguły bezpieczeństwa, przekonywał jednak, że reguły te powinny być neutralne i obiektywne, a więc sformułowane językiem technologii i wymagań technicznych. Nie ma powodu, żebyśmy podchodzili naiwnie do jednych państw, a całkowicie eliminowali z naszego rynku inne państwa, bez żadnej transparentnej debaty, bez analizy kosztów - oświadczył.