Tinder ma poważne problemy

Powiedzieć, że Tinder w ostatnim czasie nie ma najlepszej passy, to jak nie powiedzieć nic. Po wielkim szalę na tę aplikację w latach 2021-2022, spółka Match Group Inc. mierzy się ze sporymi problemami. Te głównie widać na giełdzie, gdzie po prezentacji wyników za pierwszy kwartał roku finansowego 2025, zanotowany został odczuwalny spadek wartości.

Reklama

Ze wspomnianego raportu wynika, że popularna niegdyś aplikacja do randkowania straciła około 700 tysięcy płatnych użytkowników. Co bardzo istotne, był to drugi z rzędu taki spadek, który dodatkowo nie musi być ostatnim. Włodarze Match Group przyznali, że "ze względu na trudną sytuację makroekonomiczną" trend spadkowy może się utrzymać.

W związku z tymi wyzwaniami producenci aplikacji zaczęli z czasem testować coraz dziwniejsze metody, aby zatrzymać przy sobie odbiorców. Jedną z nich były testy coraz to bardziej kontrowersyjnych pomysłów jak chociażby dodanie do aplikacji filtra odsiewającego wszystkich poniżej pewnego wzrostu. Dostęp do takiej aplikacji mieliby wszyscy płatni odbiorcy, zachęcając tym samym do zwiększania zaangażowania.

Najwidoczniej jednak pomysł ten nie przyjął się szczególnie dobrze pod kątem finansowym. Dowodem na to może być nowa funkcja, która niebawem ma zagościć w tej popularnej, choć kontrowersyjnej aplikacji.

Tinder znowu chce wiedzieć o Tobie jeszcze więcej. Aplikacja chce Ci zaglądać do galerii

Podczas konferencji prasowej, która odbyła się 4 listopada 2025 roku, przedstawiciele Match Group potwierdzili testy nowej funkcji o nazwie "Chemia". Jej działanie ma polegać na dobieraniu użytkowników wedle odpowiedzi na zadane pytania oraz na podstawie zdjęć wykonanych aparatem w telefonie (o ile użytkownik wyrazi na to zgodę). W ten sposób aplikacja ma określać nasze zainteresowania oraz osobowość.

Match Group potwierdził, że jest to funkcja, która testowana jest aktualnie w dwóch krajach - Nowej Zelandii oraz Australii. Ma to być główny filar działalność aplikacji w nadchodzącym roku, co - jeśli rzeczywiście jest prawdą - może okazać się dosyć ryzykownym ruchem ze strony firmy.

Reklama

Na podobny ruch zdecydowała się jakiś czas temu Meta, która chcąc zyskać dostęp do naszej galerii, obiecywała możliwość poprawy zdjęcia za pomocą AI. Korzyści wydają się w tym przypadku na tyle małe, iż mało kto zdecyduje się na dobrowolne wpuszczenie sztucznej inteligencji do galerii, która zawierać może wiele naszych prywatnych informacji.

W obliczu rosnących problemów Tindera ruch ten uznać można za pełen desperacji i nadzieję na odbudowę problemów. Pozostaje tylko pytanie, czy ruch ten okaże się faktycznie jakkolwiek skuteczny? No i dodatkowo warto zadać sobie pytanie, czy powrót do dawnej popularności jest w ogóle możliwy.