Ładowanie w smartfonach Samsunga jest od lat bardzo drażliwą kwestią. Wszystko przez przypadłość modelu Galaxy Note 7 z 2016 r. Około 100 urządzeń uległo samozapłonowi, co finalnie spowodowało do wycofania z rynku 2,5 miliona sprzedanych egzemplarzy. Po przeprowadzonym śledztwie firma ustaliła, że winna jest zastosowana bateria.
Od tego czasu Samsung jest wyjątkowo ostrożny jeżeli chodzi o ładowanie ogniw. I gdy inni, głównie chińscy producenci stosują już ładowarki o mocy przekraczającej 100W i ładujące smartfony w kilkanaście minut, Koreańczycy przez lata pozostawali wierni 25W. Dopiero ostatnio modele Ultra z serii S22 i S23 dostały ładowanie z mocą 45W. Podobną moc ładowania ma model z Plusem, ale już podstawowy S23 to wciąż 25W i ponad godzina potrzebna na naładowanie urządzenia. Oczywiście o ładowarkę trzeba zatroszczyć się samemu, Samsung tradycyjnie już nie dorzuca jej do zestawu.
Na tym tle nieźle wygląda ładowanie bezprzewodowe, które w seriach S22 i S23 ma moc 15W. W S23 moc ograniczono do 10W, ale tylko dla ładowarek innych niż Samsunga. Przy użyciu firmowego zestawu tempo powinno być identyczne. Dziennikarze serwisu phonearena przeprowadzili więc test, używając oczywiście ładowarki bezprzewodowej producenta. Wyniki były bardzo zaskakujące.
W przypadku modelu S23 Ultra czas ładowania do 100 proc. wyniósł 2h 37 min. Model S22 Ultra naładował się do pełna w ciągu godziny i 58 minut. Oznacza to prawie 40 min. różnicy w urządzeniach które mają identyczną baterię 5000 mAh.
Różnice były również w pozostałych 2 modelach czyli podstawowym i z Plusem. W przypadku S22i S23 wynosiła ona 16 minut, a w przypadku wersji Plus – 15 minut.
To oznacza, że każde z nowych urządzeń ładuje się bezprzewodowo dłużej niż stare. A 40 min. w przypadku najdroższego modelu jest różnicą bardzo dużą. Samsung oficjalnie nie skomentował tych wyników.
Zdaniem dziennikarzy serwisu w takim zabiegu może chodzić o zapewnienie bateriom wolniejszej degradacji. Ładowanie bezprzewodowe jest bowiem bardziej obciążające niż ładowanie kablem. Na dłuższą metę może być więc to z pożytkiem dla konsumentów. Ale z drugiej strony spowolnienie ładowania które i tak jest już wolne nie wygląda dobrze.
Dla porównania – większość flagowych smartfonów można w tym momencie ładować bezprzewodowo z mocą 50W.