Nasz dzisiejszy bohater, czyli POCO F5, kosztuje 2399 zł. Z nowych, podobnie wycenionych smartfonów, to właśnie on ma najbardziej wydajny procesor – Snapdragon 7+ Gen 2. Kosztujący tyle samo Samsung Galaxy A54 jest urządzeniem bardziej kompletnym, lepiej wykonanym, ale ma mniej wydajny chip – Exynos 1380. Dla osób wymagających topowych (niemal) osiągów, Xiaomi ma jeszcze F5 Pro, z mocniejszym procesorem, Snapdragonem 8+ Gen 1, za który trzeba zapłacić 2799 zł.

Reklama

Czy warto interesować się podstawowym modelem? W tym teście postaram się odpowiedzieć na to pytanie.

POCO F5 / dziennik.pl

POCO F5 – specyfikacja

Reklama
  • Wymiary: 161.1 x 75 x 7.9 mm
  • Waga: 181 g
  • Budowa: rama z tworzywa, tył z tworzywa
  • Wyświetlacz: 6.67 cala, AMOLED, 120Hz, jasność maksymalna 1000 nitów, typowa 500 nitów, FHD+ 1080 x 2400 pikseli, 395 PPI, proporcje 20:9
  • Procesor: Snapdragon 7+ Gen 2 (4 nm), Adreno 725
  • Pamięć: 256GB ROM, 8GB RAM, UFS 3.1
  • Dodatkowo: IP53, NFC, Bluetooth 5.3, głośniki stereo, wejście mini-jack na słuchawki, GPS, GLONASS, BDS, GALILEO, QZSS
  • Aparaty:
  • obiektyw główny 64 MP, f/1.8, 1/2", 0.7µm, PDAF, OIS;
  • szeroki kąt 8 MP, f/2.2, 120˚, 1/4", 1.12µm;
  • makro 2 MP, f/2.4;
  • selfie 16 MP, f/2.5.
  • Bateria: 5000 mAh, ładowanie 67W, 100 proc. w 46 min.

POCO F5 – budowa

Smartfon jest dość duży, ale lekki – plastik waży jednak mniej niż aluminium czy szkło. Co ważniejsze, trzymając go w dłoni nie mamy wrażenia „tandety” – wszystko jest solidnie zrobione, dobrze spasowane. Boki są płaskie (kłania się iPhone), ale tył lekko zaoblony, więc w sumie chwyt jest w miarę pewny. W miarę – bo urządzenie jest bardzo śliskie i chyba bezpieczniej będzie założyć na nie silikonowe etui, które znajdziemy w pudełku. Jest w nim również ładowarka. Zniknie nam też wtedy problem z bardzo łapiącym odciski palców tyłem, które zostają na przeźroczystej warstwie plastiku. Pod nią mamy tworzywo o ładnej fakturze która przypomina Kevlar (kłania się ThinkPhone by Motorola).

POCO F5 / dziennik.pl

Obiektywy nie mają żadnej wyspy, każdy umieszczony jest w osobnym, lekko wystającym okręgu.

Na dolnej krawędzi umieszczono slot na dwie karty SIM, dalej jest port USB-C i jeden z dwóch (drugi na górze w szczelinie nad ekranem) głośników. Dźwięk oczywiście nie jest równy (dół głośniejszy), ale w sumie grają całkiem przyjemnie, przy odrobinie dobrej woli można nawet powiedzieć o jakiejś jego głębi.

Prawy bok to przycisk włączania w którym mamy czytnik linii papilarnych. Działa bardzo szybko i bezbłędnie, wystarczy lekko przyłożyć palec. Nad nim jest przycisk do regulacji głośności.

Na górze mamy diodę na podczerwień którą za pomocą aplikacji Mi Pilot możemy sterować domowymi urządzeniami. A obok jest ważny dodatek – wejście mini-jack na słuchawki, z którego ucieszy się z pewnością wielu graczy którzy chyba wciąż preferują kabelek zamiast bluetooth.

POCO F5 / dziennik.pl
Reklama

Norma wodoszczelności to IP53 – czyli odporność jedynie na zachlapania.

POCO F5 – wyświetlacz

Teoretycznie do panelu trudno mieć jakieś zastrzeżenia. To płaski AMOLED (z naklejoną folią ochronną), ładnymi kolorami i na papierze – dobrą jasnością maksymalną sięgającą 1000 nitów. Niestety wrażenia psuje bardzo powolnie działający czujnik odpowiadający za automatyczną jasność. Przez co miałem wrażenie, że ekran cały czas jest ciemny – jasność na dworze była podbijana po kilku, kilkunastu sekundach, często nie chciało mi się czekać i robiłem to ręcznie.

POCO F5 / dziennik.pl

Za to, chyba dla równowagi, doskonale działa czujnik odpowiadający za wygaszanie ekranu podczas rozmów. Xiaomi (więc i POCO) miało z tym bardzo długo problemy, tu nie ma ich wcale.

W swoim egzemplarzu zauważyłem też drugą, dość irytującą przypadłość. Nie zawsze udawało mi się za pierwszym razem ściągnąć górną belkę z powiadomieniami. Tak jakby wyświetlacz nie reagował na gest przeciągnięcia palcem, który musiałem powtarzać. Zastanawiałem się nawet czy to nie jest wada wyświetlacza, ale np. grając – nie miałem z dotykiem najmniejszych problemów, wszystko działało idealne. Podejrzewam więc, że jest to jakiś błąd w oprogramowaniu który POCO mam nadzieję wyeliminuje.

Ostatnią rzeczą na minus jest Always on Display, którego w POCO nie ma. To znaczy teoretycznie jest, ale podobnie jak w Motorolach, nie na stałe. Pojawia się tylko gdy poruszymy telefonem bądź po przyjściu jakiegoś powiadomienia.

POCO F5 / dziennik.pl

Świetnie działa odblokowanie urządzenia twarzą – ekran wybudza się gdy podniesiemy telefon, więc praktycznie wystarczy go wziąć do ręki i już. Dzięki temu w zasadzie nie korzystałem z czytnika linii papilarnych.

Kamerka do selfie jest umieszczona w niewielkich rozmiarów, centralnie położonym otworze. Dużym, pozytywnym zaskoczeniem były dla mnie dość cienkie, ale nie za cienkie, a co najważniejsze symetryczne ramki wkoło ekranu. Wygląda to bardzo ładnie i nowocześnie.

Odświeżanie może wynosić 60 bądź 120 Hz. Można też zdać się na automatyczne ustawienia urządzenia.

POCO F5 – działanie

POCO F5 / dziennik.pl

To pierwszy smartfon ze Snapdragonem 7+ Gen 2 jaki miałem w ręku. Platforma 7 Gen 1 nie była specjalnie popularna. Ponoć z powodów przegrzewania się (jak 8 Gen 1), ale ja testując Xiaomi 13 Lite z tym procesorem niczego takiego nie zauważyłem. W każdym razie 7+ Gen 2 sprawuje się naprawdę dobrze. Zaczynając od testów, bo w AnTuTu Benchmark v9 osiąga 708648 pkt. a w najnowszej wersji v10 – 1115363 pkt., poprzez codzienne używanie – nigdy nie miałem z nim najmniejszych problemów. Za odprowadzanie ciepła odpowiada specjalna grafitowa komora i rzeczywiście – smartfon nawet po dłuższej rozgrywce (PUBG) pozostaje chłodny i działa na tym samym – doskonałym poziomie.

Strony wczytują się szybko, nawigacja działa bezbłędnie, żadnych problemów nie ma z NFC czy jakością połączeń głosowych. Od strony „technicznej” wszystko jest OK, ale pozostaje jeszcze kwestia oprogramowania…

POCO F5 – oprogramowanie

Bo właśnie ono będzie chyba odpowiedzialne za zauważalne od czasu do czasu spowolnienia czy to we wczytaniu jakiejś strony, czy jakieś przycięcia. Smartfony z mniej wydajnymi „bebechami” ale czystym, lepiej zoptymalizowanym softem bywają po prostu bardziej płynne czy nazwijmy to, niezawodne.

Oczywiście pozostaje też kwestia tony preinstalowanych aplikacji, bądź propozycji do ich zainstalowania. Na szczęście można je odinstalować, choć tradycyjnie – wolałbym, by nie było ich wcale. Ale. Testuję równocześnie Huawei P60 Pro i w porównaniu z nim POCO wydaje mi się przyjaznym urządzeniem z czystym Androidem. Więc wszystko zależy od perspektywy i okazuje się, że reklam i różnych śmieci można do systemu wpuścić dużo, dużo więcej.

POCO F5 / dziennik.pl

Wracając do POCO. Na plus należy mu zapisać Androida 13 na start, nakładka to MIUI w wersji 14, prawdopodobnie dostaniemy dwie aktualizacje systemu. Mamy w niej wszystkie rzeczy znane ze smartfonów Xiaomi – drugą przestrzeń, tryb korporacyjny. Jest możliwość nagrywania ekranu i klonowania wybranych aplikacji.

Niestety jest też problem z powiadomieniami, bo bardzo często przychodzą one późno – na innych urządzeniach mam je dużo wcześniej, gdy na POCO nic się nie dzieje. I bynajmniej, nadanie w systemie uprawnień wybranym aplikacjom raczej nic nie pomaga.

POCO F5 – zdjęcia, filmy

Zestaw kamer wygląda następująco:

  • obiektyw główny 64 MP, f/1.8, 1/2", 0.7µm, PDAF, OIS;
  • szeroki kąt 8 MP, f/2.2, 120˚, 1/4", 1.12µm;
  • makro 2 MP, f/2.4;
  • selfie 16 MP, f/2.5.
POCO F5 / dziennik.pl

Główne „oczko” jest jasne i ma optyczną stabilizację obrazu co przydaje się w nocy i podczas filmowania. Szeroki kąt na papierze nie wygląda imponująco pod względem ilości pikseli, ale jest w stanie wyprodukować naprawdę przyjemną fotografię ze sporą ilością szczegółów i zbieżną do obiektywu głównego kolorystyką. Pozostając przy kolorach właśnie – POCO bardzo mocno je podkręca, przez co zdjęcia często wyglądają sztucznie. Rozumiem, że smartfonowa fotografia ma się przede wszystkim podobać, i właśnie temu te zabiegi służą, ale jak na mój gust tu ingerencji jest za dużo. Ale oczywiście ilu użytkowników tyle opinii i dla wielu osób takie zdjęcia będą OK.

Można się przyczepić do rozpiętości tonalnej – w kontrastowych ujęciach czasem, ale nie zawsze, smartfon nie daje rady i mamy przepalone fragmenty. Za to ładnie wychodzi tryb portretowy z przyjemnie wyglądającym rozmyciem tła i dokładnym odcięciem pierwszego i drugiego planu. Pozytywnie zaskoczyły mnie również zdjęcia nocne, choć czas ich naświetlania w porównaniu z innymi smartfonami jest dość krótki. Liczy się jednak końcowy efekt, a ten jest bardzo dobry – zdjęcia są ostre, źródła światła ładnie trzymane w ryzach i rozjaśnione w przyjemny dla oka sposób.

Maksymalne przybliżenie wynosi 10x, lepiej nie wychodzić poza 2x wartość, już przy 3x i słabszym świetle widać sporo szumów i gorszą jakość. Zdjęcia selfie są ok., choć trzeba uważać, by trafić z ostrością bo nie mamy AF. Tradycyjnie już 2 MP makro w smartfonach nie rozumiem i cieszę się, że producenci od tego odchodzą. Może POCO/Xiaomi też tak kiedyś zrobi.

dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl

Filmy nakręcimy w 4K i niższych rozdzielczościach z przodu. OIS plus elektroniczna stabilizacja spisują się świetnie i filmy ogląda się przyjemnie. Szkoda jednak, że nie można przechodzić podczas nagrywania pomiędzy obiektywem głównym a szerokim kątem. Głos zbierany jest bardzo dobrze.

Selfie nagramy jedynie w FHD, nie ma 4K, a stabilizacja też nie rzuca na kolana.

POCO F5 – bateria

5000 mAh ogniwo „daje radę”. W moich rękach smartfon wytrzymywał dwa pełne dni standardowego używania. Gdy musiałem pograć czy iść na sesję fotograficzno filmową, czas skracał się do półtora dnia. Wciąż nieźle. Ładowanie 67W ładowarką jest szybkie, nieco ponad pół godziny od kilku, kilkunastu do 100 proc. to dobry wynik. Nie ma ładowania indukcyjnego.

POCO F5 – podsumowanie

Pod względem hardware POCO jest naprawdę dobrym urządzeniem. Ale całą zabawę psuje chyba software, który wymaga moim zdaniem doszlifowania. Bo co z tego, że procesor wydajny, skoro optymalizacja oprogramowania nie jest najlepsza. Co z tego że ekran dobry, skoro czujnik światła ślamazarny. Co z tego że zestaw obiektywów na odpowiednim poziomie, skoro znów oprogramowanie przerabia zdjęcia w kolorowe slajdy.

POCO F5 / dziennik.pl

Trzeba jednak pamiętać też o tym, że POCO ma być przede wszystkim wydajne. I tak jest – do grania smartfon sprawdza się znakomicie. Nie grzeje się, podczas każdej rozgrywki jest płynny i w tym aspekcie nie mam mu nic do zarzucenia. Więc po prostu każdy musi zdecydować co jest dla niego najważniejsze i w zależności od tego dobierać urządzenie. Do gier F5 będzie bardzo dobry.