Tegoroczna wersja Xperii 10 V startowała nieco ponad dwa miesiące temu z ceną 2299 zł. Teraz w niektórych sklepach z elektroniką można ją kupić już za 1999 zł. Jest więc lepiej, ale w tym przedziale cenowym konkurencja jest niezwykle ostra. Sony oczywiście ma kilka argumentów. To przede wszystkim kompaktowe rozmiary – niewielkich smartfonów jest bardzo mało. Do tego ma niezłe multimedia (w końcu głośniki stereo) i świetną baterię. Ja jednak używając tego telefonu miałem wrażenie, jakbym przeniósł się w czasie. I to bynajmniej nie do przodu, ale o kilka lat wstecz. Już tłumaczę.

Reklama

Xperia 10 V – specyfikacja

Sony Xperia 10 V / dziennik.pl
  • Wymiary: 155 x 68 x 8.3 mm
  • Waga: 159 g
  • Budowa: rama i tył z tworzywa
  • Wyświetlacz: 6.1 cala, OLED, 60Hz, FHD+ 1080 x 2520 pixeli, 449 PPI, proporcje 21:9, szkło Corning Gorilla Glass Victus
  • Procesor: Snapdragon 695 5G (6 nm), Adreno 619
  • Pamięć: 128GB, 6GB RAM, UFS 2.2
  • Dodatkowo: NFC, Bluetooth 5.1, dual SIM, eSIM, GPS, GALILEO, GLONASS, BDS, QZSS
  • Aparaty:
Reklama
  • obiektyw główny 48 MP, f/1.8, 26mm, 1/2", 0.8µm, PDAF, OIS;
  • obiektyw tele 8 MP, f/2.2, 54mm, 1/4.4", 1.0µm, PDAF, 2x optyczny zoom;
  • szeroki kąt 8 MP, f/2.2, 120˚, 16mm, 1/4.0", 1.12µm;
  • selfie 8 MP, f/2.0, 26mm, 1/4.0", 1.12µm.
  • Bateria: 5000 mAh

Xperia 10 V – budowa

W stosunku do ubiegłegorocznego modelu nie zmieniło się wiele. Smartfon minimalnie urósł, materiały pozostały takie same, czyli plastik zamiast aluminiowej ramy i szkła. Ne mam z tym problemów – zwłaszcza z pleckami – bo jeśli telefon nam upadnie – nic nie powinno się stać, przynajmniej z tej strony.

Sony Xperia 10 V / dziennik.pl

Identycznie wygląda rozmieszczenie przycisków na prawym boku. Znajdziemy tam czytnik linii papilarnych – może nie szybki, ale za to bezbłędny. Sony konsekwentnie nie stosuje w swoich smartfonach możliwości odblokowania twarzą, więc jeśli nie chcemy używać czytnika, pozostaje nam tylko pin bądź wzór.

Sony Xperia 10 V / dziennik.pl

Firma jako jedna z nielicznych stosuje jeszcze wejście mini-jack na słuchawki które znajdziemy na górnej krawędzi. A nowością są głośniki stereo – do dużego w szczelinie pod ekranem (skierowany do przodu a nie w dół) dodano drugi – zintegrowany z głośnikiem do rozmów. Dźwięk jest niestety bardzo płaski a basów w nim tyle co kot napłakał. Sony nadrabia świetnej jakości dźwiękiem na słuchawkach – zarówno bezprzewodowych jak i na kablu. Tu jest powyżej średniej.

Smartfon ma proporcje 21:9, jest więc wąski ale dość długi. Jednak dzięki temu doskonale leży w dłoni i jest bardzo poręczny. Na spory plus należy mu również zapisać pełną normę wodoszczelności na poziomie IP68. W tym przedziale cenowym nie jest to częste. Jak zwykle do wyciągnięcia tacki na dwie karty SIM nie trzeba szpileczki, wystarczy podważyć ją paznokciem.

Sony Xperia 10 V / dziennik.pl

Xperia 10 V – ekran

Znacie może niezbyt eleganckie powiedzenie „z tyłu liceum, z przodu muzeum”? Pasuje do Xperii 10 V w stu procentach.

Po pierwsze – ramki wkoło wyświetlacza są wyjątkowo jak na dzisiejsze standardy grube. I nie mówię tu o szerokich pasach na górze i dole, bo te się jeszcze zdarzają, ale o bokach. W momencie gdy podobnie wyceniona konkurencja potrafi zrobić symetryczne z każdej strony ramki, Sony wyskakuje z designem jaki panował kilka lat temu. Już w zeszłym roku wyglądało to źle, a teraz, gdy inne firmy zrobiły postęp, wygląda to jeszcze gorzej.

Sony Xperia 10 V / dziennik.pl

Po drugie – odświeżanie wyświetlacza to 60 Hz. Nawet budżetowe urządzenia oferują podniesione odświeżanie przynajmniej na poziomie 90 Hz. A Sony jakby tego nie zauważało. Podziwiam konsekwencję, ale chyba jednak nie o to tu chodzi.

Po trzecie – choć ekran to OLED, to nie uświadczymy Always on Display. A że diody powiadomień również brak (choć przecież jest mnóstwo miejsca i można by ją zmieścić bez problemu), jesteśmy zmuszeni włączać smartfon za każdym razem gdy chcemy sprawdzić, czy nie przyszła do nas jakaś informacja albo czy nie przegapiliśmy jakiegoś telefonu.

Sony Xperia 10 V / dziennik.pl

Więc minusów jest sporo i samą jakością wyświetlacza – czyli świetnymi kątami widzenia czy ładnym odwzorowaniem kolorów 10 V nie jest w stanie się niestety obronić. Zwłaszcza że jasność maksymalna – w okolicach 1000 nitów – też na kolana nie rzuca.

Xperia 10 V – działanie, oprogramowanie

Za pracę smartfona odpowiada Snapdragon 695 5Gz układem graficznym Adreno 619. Taki sam, jak w zeszłym roku. Czyli mamy stagnację, szkoda że Sony nie zdecydowało się na sięgnięcie po jakiś chip z serii 7, nawet nie najnowszy 7 Gen 2 czy 1 ale choćby starszy 778. A tak – mocy jest dość do podstawowych zastosowań a nawet prostszych gier, ale znów – za podobne pieniądze można dostać smartfony dużo wydajniejsze.

Sony Xperia 10 V / dziennik.pl

Źle wygląda również ilość RAM. 6 GB plus oprogramowanie skierowane głównie na oszczędzanie baterii sprawiają, że nie ma szans na długie utrzymanie jakiegoś programu w pamięci. Progresu w stosunku do ubiegłego roku – brak.

Do jakości rozmów, działanie NFC czy GPS nie zgłaszam zastrzeżeń, wszystko jest w najlepszym porządku.

System to Android 13. Sony tradycyjnie dodaje niewielką ilość dodatków takich jak pasek boczny, nie mamy śmieciowych aplikacji, a przy konfiguracji urządzenia jesteśmy pytani o to, czy ewentualnie chcemy doinstalować sobie jakieś programy. Jest więc tak, jak być powinno.

Xperia 10 V – zdjęcia, filmy

Zestaw obiektywów wygląda następująco:

  • główny 48 MP, f/1.8, 26mm, 1/2", 0.8µm, PDAF, OIS;
  • tele 8 MP, f/2.2, 54mm, 1/4.4", 1.0µm, PDAF, 2x optyczny zoom;
  • szeroki kąt 8 MP, f/2.2, 120˚, 16mm, 1/4.0", 1.12µm;
  • selfie 8 MP, f/2.0, 26mm, 1/4.0", 1.12µm.
Sony Xperia 10 V / dziennik.pl

Za sprawą obiektywu tele jest więc zdecydowanie „na bogato” jak na klasę urządzenia. W dodatku w porównaniu z zeszłym rokiem zmieniono matrycę w głównym obiektywie. Natomiast jakość zdjęć jest przyzwoita. I nic więcej. Bo Sony z konsekwencją godnej „lepszej sprawy” broni się przed silniejszą ingerencją oprogramowania w zdjęcia. Plus tej sytuacji to naturalne odwzorowanie kolorów, ilość szczegółów również jest OK. Tyle, że zdecydowana większość użytkowników smartfonów oczekuje od nich raczej jakiejś pomocy. Podkręcenia kontrastu, barw, zwiększenia saturacji. Tu tego nie ma, więc zdjęcia są jakie są. Naturalne ale mało efektowne (choć i tak chyba nieco efektowniejsze niż w zeszłym roku). Natomiast dzięki funkcji śledzenie obiektu bardzo dobrze łapana jest ostrość, nawet na ruszających się modelach, czyli zwierzętach czy małych dzieciach.

dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl

Filmy nagramy tylko w rozdzielczości FHD, 4K brak. Za to podczas nagrywania można swobodnie przeskakiwać pomiędzy wszystkimi trzema obiektywami. Maksymalny zoom wynosi 10x, dźwięk zbierany jest bardzo dobrze.

Xperia 10 V – bateria

Jeśli ktoś szuka długodystansowca, czyli smartfona którego będzie rzadko ładował – nie musi już dłużej szukać. 10 V jest stworzona właśnie dla niego – dwa dni intensywnego używania były w moim przypadku standardem, czasem udawało mi się ładować Xperię dopiero pod wieczór trzeciego dnia. Szkoda dwóch rzeczy. Po pierwsze, że w zestawie nie ma ładowarki. A po drugie, że ładowanie jest bardzo wolne. Trwa jakieś dwie godziny, bo maksymalna obsługiwana moc to 21W. Ładowania bezprzewodowego nie ma.

Sony Xperia 10 V / dziennik.pl

Xperia 10 V – podsumowanie

Co zmieniło się w porównaniu do poprzedniego modelu? Są głośniki stereo, nowa matryca głównego obiektywu, minimalnie większy ekran. Jak dla mnie trochę mało. W zeszłym roku nie wyobrażałem sobie, by w tym, biorąc pod uwagę co robi konkurencja, Sony wypuściło smartfon z odświeżaniem 60 Hz. Jakże się myliłem. Konserwatywny wygląd z roku na rok również razi coraz bardziej. Podobnie jak mała ilość RAM czy znów ten sam, przeciętny już dziś procesor.

Sony Xperia 10 V / dziennik.pl

To oczywiście nie oznacza, że Xperia 10 V jest smartfonem złym. Tyle, że zmian jest tak mało, że spokojnie można kupić sobie zeszłoroczną Xperię 10 IV. Bo, cytując już kultową reklamę proszku do prania, skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać…