"Dark Souls" to seria nietypowa. Nie prowadzi ona, tak - jak wiele obecnych gier - za rękę. Każdy błąd kończy się śmiercią, a walki z bossami powtarza się po kilkanaście razy. Tak trudna zabawa okazała się jednak prawdziwym hitem. Trzecia część tę tradycję kontynuuje. Wprowadzenie, dla kogoś, kto w poprzednie gry nie grał, wiele nie wyjaśnia. Dowiadujemy się z filmu wprowadzającego, że lordowie płomieni opuścili swoje trony, a gracz musi ich odnaleźć i zmusić do powrotu.
Do wyboru mamy kilka archetypów postaci, różniących się startowym zestawem broni i opancerzenia (w trakcie gry bez problemu możemy jednak całkowicie naszą postać przebudować). Ja zdecydowałem się na rycerza, który zaczyna rozgrywkę w pełnej płytowej zbroi, z dobrą tarczą i mieczem. Po drodze do pierwszego przeciwnika poznajemy podstawy sterowania, a potem już zaczyna się wycinanie w pień przeciwników. Grę możemy zapisać tylko w specjalnych ogniskach, a każda śmierć cofa nas do ostatnio rozpalonego ognia.
Po pokonaniu pierwszego bossa, trafiamy do twierdzy, w której będziemy mogli naprawiać i kupować ekwipunek oraz zwiększać statystyki naszego bohatera. Żeby to zrobić, wydajemy jedyną walutę w Lothric - dusze. Początkowo gra wydaje się łatwa - przeciwnicy giną szybko i bez problemów. Potem jednak spotykamy znacznie trudniejszych wrogów i to my giniemy częściej niż potwory. W "Dark Souls III" nie wystarczy bowiem naciskać tylko jednego klawisza na padzie w rytm QTE. Tu w czas walki trzeba myśleć i szybko reagować. Parowanie tarczą, uniki i ciosy zabierają nam wytrzymałość - gdy się skończy, zostanie nam tylko stanie w miejscu, co kończy się śmiercią. Dlatego nie ma co zadawać ciosów, które przeciwnikowi nic nie zrobią - odskoczyć, by zaatakować odsłonięty bok, kopnąć na bok jego tarczę itp. Do tego na reakcję mamy bardzo mało czasu. Tak więc dopiero po kilku - a czasem kilkunastu podejściach do bossów, by poznać ich słabe strony.
Graficznie gra wygląda bardzo dobrze - wykorzystuje wszystkie możliwości PS4 i nie wygląda dużo gorzej, niż na PC. Jedyną przewagą komputera jest to, że gra jest wyświetlana w 60 klatkach na sekundę, co znacząco poprawia płynność rozgrywki.
"Dark Soul III" to dziwna, frustrująca gra, w której czasami - zwykle po tym, jak zrobiliśmy głupi błąd, który skończył się śmiercią bohatera - mamy ochotę rzucić padem w ścianę, a płytę z grą połamać. Jednocześnie jednak, gdy wreszcie tego przeciwnika, który nas kilkanaście razy zabił, pokonamy, to jest niezwykle satysfakcjonująca. To gra, pozbawiona tego wszystkiego, co złe w obecnych produkcjach - prowadzenia za rękę, walki z bossami sprowadzonej do naciskania przycisków, których symbole pojawiają się na ekranie i w których nie da się zginąć.
Czego mi w niej brakuje? Lepszego wprowadzenia w świat i opisania wiedzy o historii krainy, którą zwiedzamy. Nie wiemy, dlaczego akurat jesteśmy nieumarłym bohaterem, skąd się wzięliśmy, dlaczego lordowie ognia opuścili swoje trony. Brakuje wprowadzenia dla takich, jak ja, dla których "Dark Souls III", to pierwsza zetknięcie z krainą Lothric. Trzeba dopiero pogrzebać w internecie, by odkryć całą bogatą historię uniwersum. Drugą rzeczą, która nie za bardzo mi się podoba jest praca kamery. Czasami boss tak zasłania naszą postać, że nie za bardzo wiadomo, w którym miejscu stoimy i w którą stronę uskoczyć przed atakiem.