Akcja gry osadzona jest w całym uniwersum sagi - możemy więc walczyć z siłami republiki podczas Wojen Klonów, czy też pomóc Kylo Ren i Pierwszemu Porządkowi pokonać Nową Republikę (lub też walczyć po stronie dobra). Mapy gry odzwierciedlają więc najbardziej ikoniczne lokacje sagi – sala tronowa w Theed, Kashyyk, Yavin 4 czy bazę Starkiller.

Reklama

W grze mamy kilka trybów rozgrywki - arcade (w której walczymy tylko z botami), mój ulubiony atak myśliwców, czyli walki w przestrzeni kosmicznej, tryb walki bohaterów, oraz walki drużynowe. W walkach naziemnych możemy wybrać klasy postaci – od zwykłego żołnierza, po ciężkiego szturmowca, czy specjalistę. Z kolei podczas walk w przestrzeni kosmicznej możemy wybrać bombowiec, myśliwiec albo szturmowiec. Do tego po uzbieraniu odpowiedniej ilości punktów w grze, możemy wybrać jednostkę bohaterską, jak myśliwiec Poe Damerona.

Mapy są całkiem sensownie stworzone i bardzo dobrze odwzorowują znane lokacje - np. podczas ataku na Kaamino, nasz myśliwiec przemyka się między kopułami Kloniarzy, starając się zaatakować ciężkie krążowniki Republiki.

Niestety nie możemy sami ani wybrać strony rozgrywki, ani mapy. Jeśli chcemy grać tylko po stronie Imperium i walczyć w czasach oryginalnej trylogii, musimy zagryźć zęby, gdy po raz kolejny lądujemy w kokpicie myśliwca Republiki w czasach Wojen Klonów. Na 12 rozgrywek w trybie Atak Myśliwców, wszystkie toczyły się na Kaamino.

Wreszcie doczekaliśmy się też krótkiej kampanii dla pojedynczego gracza, w której wreszcie (od czasów Tie Fightera i Jedi Academy) możemy stanąć po stronie Imperium. Jednak tak naprawdę ci, którzy nie lubią grać innymi ludźmi przez sieć nie mają w Battlefront 2 czego szukać. To tytuł przeznaczony tylko dla fanów sieciowych strzelanin

Ścieżka dźwiękowa mogłaby być bardzo dobra - świetna muzyka, rozkazy płynące z dowództwa… prawie jak na filmie. Prawie, bo jest bardzo poważny problem. W swej "nieskończonej mądrości" EA Polska udostępnia w Polsce tylko wersję dubbingowaną. I to fatalnie dubbingowaną. Mimo bowiem zatrudnienia dobrych aktorów, to ich kwestie absolutnie nie pasują do świata Gwiezdnych Wojen. Vader mówiący głosem Mirosława Zbrojewicza brzmi raczej jak parodia Mrocznego Lorda. To samo dotyczy głosu Imperatora czy bohaterki kampanii dla pojedynczego gracza - Iden Verso (w jej roli Ola Szwed). To samo zresztą jeśli chodzi o inne kwestie podczas rozgrywki, które bardziej śmieszą, niż pomagają wczuć się w klimat gry.

Jedyne wyjście? Kupno globalnej wersji gry poza oficjalnym sklepem EA - Origin i zdobycie kodu na popularnych portalach sprzedających klucze, jak Kinguin. Tam możemy dostać oryginalną wersję językową. Gdy ją zainstalowałem, wszystko się zmieniło. Bohaterowie wreszcie brzmią tak, jak na filmach, automatyczne komunikaty dowództwa, mówione po osiągnięciu pewnych etapów misji czy nawet nasi koledzy z oddziału brzmią tak, jak brzmieć powinni. Jeśli więc tylko możecie, to sięgnijcie po globalną wersję gry, jest zupełnie inna niż produkt "gropodobny", przeznaczony na polski rynek. Tej polityki EA Polska zrozumieć nie mogę - firma powinna udostępnić zarówno wersję dubbingowaną, jak i oryginalną. Zwłaszcza, że to bezsensowne ograniczenie dotyczy tylko PC. Gracze konsolowi mogą bez problemu zmienić język Battlefronta 2.

Reklama

Jeśli chodzi o grafikę, to Frostbyte Engine radzi sobie całkiem nieźle. Tekstury są świetnie oddane i wygląda wszystko filmowo. Nie wiadomo tylko po co zaimplementowano opcję DirectX12 – mamy bowiem ten sam problem, co z Battlefield 1 - gra znacząco zwalnia i staje się niegrywalna, a różnic jakościowych nie widać. Owszem, mój Ryzen 1700@3,9 GHz i 1080 Ti@2000 MHz potrafiły w rozdzielczości 1440p i ustawieniach na poziomie ultra osiągnąć ponad 70 klatek na sekundę, jednak gra nie była płynna, co jakiś czas pojawiały się mikroprzycięcia i skoki grafiki. Po przełączeniu w tryb Dx11 te problemy zniknęły.

Innym, irytującym problemem technicznym jest brak możliwości podpięcia joysticka - gra w ogóle go nie rozpoznaje, więc musimy walki w przestrzeni toczyć myszą (bo pad w ataku myśliwców jest absolutnie niegrywalny)

Kolejnym, bardzo kontrowersyjnym rozwiązaniem są tzw. "loot boxy", czyli skrzynki, w których znajdujemy "Gwiezdne karty" i elementy do stworzenia własnych kart. Dodają one naszym postaciom dodatkowe umiejętności, jak choćby zwiększają siłę ognia myśliwców. Początkowo karty te można było kupić nie tylko za walutę zdobywaną w grze, ale także za kryształy, kupowane za pieniądze. To z kolei sprawiało, że bogaci gracze mieli łatwiej. Na szczęście, po ostrej reakcji graczy, a także po zapowiedzi belgijskich władz, że przyjrzą się temu procederowi, jako nielegalnemu hazardowi, EA czasowo zablokowała sprzedaż kryształów za pieniądze.

Kolejny problem? Do odblokowania skrzynek i bohaterów potrzebne są kredyty. Niestety może i EA ścięła koszt kredytów potrzebnych do odblokowania dodatkowych rzeczy, jednak jednocześnie bardzo mocno ścięto też "zarobki" po misjach. Do tego dziennie mamy tez maksymalny limit kredytów do zdobycia (tak jak w grach na telefony komórkowe), po jego przekroczeniu trzeba czekać, aż znów możemy zdobywać kredyty, co oznacza że do odblokowania ulubionych bohaterów potrzebujemy kilkunastu dni grania.

Podsumowując, do mechaniki samej gry zastrzeżeń mieć nie można, dobrze oddaje filmowe wrażenia i człowiek czuje się, jakby wstąpił do świata Star Wars. Niestety niezrozumiałe decyzje dotyczące dostępności tylko wersji dubbingowanej oraz kontrowersje dotyczące dostępu do dodatkowych zdolności mogą wielu komputerowych graczy odstraszyć od nowego Battlefronta. Do tego, to wciąż nie jest tak dobra strzelanka jak Playerunknown’s Battleground.

Polska wersja gry otrzymana od EA Polska.Wersję globalną przekazała firma Kinguin.