Nie ma się co dziwić zachwytom, bo Alcatel Idol 4S, który właśnie wchodzi do sprzedaży w Polsce, jest bardzo ładnym smartfonem. Przód i tył telefonu są pokryte taflami hartowanego szkła, a boki wykonane z metalu. Ocena wyglądu jest oczywiście kwestią bardzo indywidualną, ale moim zdaniem pod względem wzornictwa telefon spokojnie może stawać w szranki z topowymi modelami Samsunga, Sony, Huaweia czy HTC. Szkło z przodu i z tyłu kryje jednak w sobie pewną pułapkę - Idol 4S jest piekielnie śliski. Nie chodzi tu o to, że wypadnie nam z ręki (choć i tak radzę ściskać go trochę mocniej), ale położony na gładkiej powierzchni bardzo łatwo może się zsunąć i spaść na podłogę. Zwłaszcza, że nigdy nie będzie leżał idealnie płasko - to przez wystający z tylnej obudowy obiektyw aparatu.
Pozytywne wrażenie jeszcze wzrośnie, gdy włączymy ekran. Ale i tu czeka na nas pułapka. Na środku lewego boku Alcatel umieścił okrągły przycisk, wypisz wymaluj jak w niektórych Xperiach. Jeśli jednak za pierwszym razem będziemy chcieli go użyć, nie stanie się nic. Kompletnie. Bo jest to "Boom Key" i nie służy do włączania telefonu, ale do aktywowania różnych funkcji smartfona, które sami możemy sobie wybrać. Idola włączymy zaś zwyczajnym przyciskiem, który wylądował na prawym, górnym boku.
Gdy nam się to w końcu uda, naszym oczom ukaże się… cudo - ekran AMOLED QHD (534 ppi). To jedna z największych zalet Idola 4S. Tak wysoka rozdzielczość potrzebna jest do oferowanych razem z telefonem gogli VR. Dzięki nim możemy się przenieść w świat 3D. W telefonie znajdziemy wszystkie potrzebne do tego aplikacje z grami, filmami i zdjęciami już zainstalowanymi oraz z sugerowanymi - które możemy ściągnąć sami. Zabawa jest przednia, a wrażenia niesamowite. W sam raz na jeden, góra dwa rodzinne wieczory. Potem to ciekawostka, którą możecie wywołać efekt "wow" u swoich znajomych, o ile akurat przypadkiem macie ze sobą gogle…
Ale taki sam efekt można też wywołać w inny, dużo prostszy sposób. Wystarczy po prostu puścić muzykę z telefonu. Wszystko dzięki stereofonicznym głośnikom umieszczonym nad i pod ekranem. A najlepsze w tym jest to, że nie ważne, czy telefon położycie na plecach, czy na ekranie – głos będzie się rozchodził w taki sam sposób. Głośniki są bowiem dwustronne. Świetnie grają słuchawki JBL dołączane do zestawu, a w Idolu 4S znajdziemy też aplikację Waves Maxxs Audio, dzięki której ustawimy dźwięk zależnie od naszych potrzeb i upodobań. Jeżeli zaś podczas odtwarzania muzyki wciśniemy przycisk "Boom Key", głos zostanie jeszcze wzmocniony.
W Idolu 4S znajdziemy też jeszcze jedno, bardzo ciekawe rozwiązanie. Jego ekran jest obracany. Nie ma znaczenia, w jaki sposób weźmiemy go do ręki – ten zawsze ustawi się tak, byśmy widzieli wszystko normalnie, a nie do góry nogami. Pierwsze pytanie, jakie zadała mi moja praktyczna żona, gdy poinformowałem ją o tym udogodnieniu, brzmiało: a co, jeśli będziesz chciał zadzwonić? Otóż nie ma z tym żadnego problemu – dzwonić można w każdym położeniu, bo mikrofon do rozmów jest na obu krańcach telefonu.
Te wszystkie wodotryski wymagają odpowiedniego napędu. W Idolu 4S odpowiada za to Snapdragon 652 wspomagany 3 GB pamięci RAM. Snapdragony z cyfrą 6 na początku nie kojarzyły mi się do tej pory najlepiej - średnia półka, która mocniej obciążona dostawała zadyszki. To jednak się zmieniło. 652 jest słabszą wersją rewelacyjnego Snapdragona 820, w którego wyposażono tegoroczne flagowce LG czy HTC, czy Sony. A ich odchudzone wersje napędza właśnie Snapdragon z 6 na początku. W Idolu 4S sprawdza się świetnie. W testach osiąga wyniki na poziomie poprzedniego najlepszego procesora firmy Qualcomm - Snapdragona 810 - ale nie ma jego wad: nie przegrzewa się i nie zmniejsza przez to swojej wydajności. Telefon wyciągnął w AnTuTu Benchmark - 82080 pkt. i do jego codziennej pracy nie mam zastrzeżeń. Strony i aplikacje otwierały się bardzo szybko, nie zauważyłem też żadnych zacięć.
Pamięć wbudowana to 32 GB, telefon obsługuje 2 karty SIM, ale ma slot hybrydowy, czyli musimy wybrać: albo dwa numery, albo jeden plus karta pamięci. Do jego telefonicznych możliwości nie można się przyczepić - głos w słuchawce jest czysty i donośny (czasem aż za bardzo). System Android to najnowsza wersja - 6.0.1, GPS jak to w Snapdragonach działa bezbłędnie. W telefonie nie znajdziecie tak popularnego ostatnio czytnika linii papilarnych, co dla niektórych może być sporym minusem. Ale jest inna, bardzo ciekawa opcja zabezpieczania swoich danych. Można go wybudzić i uśpić podwójnym uderzeniem w ekran. Ale można to też zrobić w trybie Smart Lock, czyli tylko gdy telefon odczyta waszą twarz - nikt inny nie będzie w stanie go odblokować.
Czy to wszystko oznacza, że Alcatel stworzył smartfon idealny? Oczywiście że nie. Bo choć jak wiecie z matematyki plus i plus daje nam plus, to w Idolu 4S - nie. Połączenie ekranu QHD z teoretycznie przyzwoitą baterią (3000 mAh) daje minus. Co prawda telefon jest nieźle zoptymalizowany, a Android w wersji 6.0 powoduje, że podczas czuwania praktycznie nie traci energii, to włączenie ekranu i zmuszenie smartfona do cięższej pracy powoduje, że poziom baterii bardzo szybko spada. Oczywiście w przypadku zabawy z goglami VR to zrozumiałe, ale nawet bez tego telefon odłączony od ładowarki rano, wieczorem miał 20-30 proc. i znów dla bezpieczeństwa lądował w niej na noc. Dramatu nie ma, ale mogło by być lepiej. Na szczęście Idol 4S ma technologię szybkiego ładowania i można go postawić na nogi bardzo szybko - od 0 do 100 proc. w niecałe dwie godziny.
I na koniec zdjęcia. Do Samsunga S6 czy 7 czy LG G5 trochę mu brakuje, ale to zdecydowanie najlepsze fotograficzne smartfony na rynku. Idol 4S ustawia się za to w równym szeregu z cała resztą telefonów. Zdjęcia z 16 mpx aparatu (w proporcji 4x3 – 12 mpx w proporcji 16:19) są niezłej jakości i trudno się do nich przyczepić. Telefon ma też bardzo fajne dodatki, np. możliwość kręcenia spowolnionych filmów, robienia zdjęć, które można potem oglądać z kilku stron. Wideo nakręcimy w rozdzielczości 4K.
Ocenianie zdjęć przez amatora nie jest oczywiście miarodajne, ale ja mam swój sposób. To, czy telefon dobrze wywiązuje się z fotograficznych zadań, sprawdzam po ich ilości. Po prostu jeśli są ładne, to robię ich bardzo dużo. Idolem 4S zrobiłem ich mnóstwo, więc moim zdaniem większość użytkowników powinna być zadowolona.
Idola 4S dzięki uprzejmości Alcatela używałem jeszcze przed oficjalnym debiutem w Polsce, był to też pierwszy telefon tej marki w moich rękach. I jestem tym modelem bardzo pozytywnie zaskoczony. Ma zdecydowanie więcej plusów niż minusów i korzystanie z niego sprawiało mi sporą przyjemność. Ale jak wiadomo, za przyjemność trzeba płacić. W tym przypadku niebagatelne 1999 zł. Co prawda dostajemy do tego gogle VR, ale wciąż to duża kwota. To nie zmienia jednak faktu, że Idol 4S jest zaskakująco dobrym smartfonem wartym zainteresowania.
Świetny ekran AMOLED
Głośniki stereo
Efekt obracania ekranu
Dobry aparat fotograficzny
Płynność działania
Brak czytnika linii papilarnych
Bateria
Przycisk "Boom Key"