Adora wygląda bardzo ładnie - 24 calowy ekran FullHD w technologii glare, chroniony warstwą szkła. Tył komputera to dobrej jakości plastik. Ekran jest dotykowy. Z boków znajdziemy dwa porty USB 2.0 (z możliwością ładowania urządzeń bez włączania komputera) czytnik karty pamięci. Porty USB 3.0 umieszczone są w dość kiepskim miejscu - z tyłu, pod nóżką, więc mogą być problemy z podłączaniem akcesoriów. Do tego napęd BluRay i wbudowane głośniki 2x5W. Pod maską kryje się procesor i5 3230M, 8GB pamięci RAM, dysk o pojemności 1TB i karta graficzna GeForce 740M. Całość pracuje pod kontrolą Windows 8. W zestawie jest też bezprzewodowa mysz i klawiatura, a także pilot, który nie tylko służy jako kontroler odtwarzacza multimediów, ale i miniaturowa wersja klawiatury.
Jak to wszystko działa? No cóż, ten komputer nie jest demonem prędkości dla graczy. Ale to nie do tego ma służyć. To jest multimedialny, rodzinny komputer do zabawy dla dzieci, oglądania filmów czy pracy biurowej, nie wymagającej mocnego sprzętu. W tych zadaniach Adora24G sprawdza się idealnie - komputer reaguje na dotyk bez żadnych opóźnień, filmy odtwarzają się bez żadnych przeszkód, da się też na nim grać (choć o 60 klatkach w "Crysis 3" z absurdalnymi wartościami AA/AF możemy zapomnieć).
Komputer jest cichy - nawet, gdy uruchomimy gry, nie jest głośniejszy od laptopa. Przy oglądaniu filmów i przeglądaniu internetu, praktycznie go nie słychać. Nie jest też prądożerny - przy największym obciążeniu pobiera z gniazdka zaledwie 90W - to dużo, dużo mniej niż desktop.
Co mi się nie podobało w Adorze? Przede wszystkim fatalne umieszczenie gniazd USB 3.0. Są z tyłu, skierowane do dołu, więc podłączanie akcesoriów bywa kłopotliwe. Po drugie, skoro to komputer multimedialny, to brakuje mi opcji wyświetlania filmów 3D - choćby ekran z pasywnym 3D byłby dobrym rozwiązaniem. Nie mówiąc już o największej wadzie komputera - brak dysku SSD. HDD o prędkości obrotowej 5400 r.p.m nie jest dobrym pomysłem. Komputer aż prosi się o jakieś 256 GB SSD, które to rozwiązanie znacząco poprawiłoby komfort pracy. Do tego matryca typu glare sprawia, że komputer trzeba odpowiednio ustawić - światło padające wprost na ekran przeszkadza.
Cena sprzętu jest dość wysoka - kosztuje od 4,5 do 5 tysięcy złotych. Za te pieniądze możemy złożyć całkiem wydajny desktop - choć nie będzie on tak wygodny w użyciu, jak AiO od MSI. Z kolei laptop, choć bardziej mobilny, to przez specyficzną konstrukcję tego urządzenia będzie się na nim gorzej pracować - zbyt nisko położony ekran i mało wygodna klawiatura.
Podsumowując - jeśli ktoś szuka wydajnego zastępcy desktopa, który ma stanąć w salonie i być rodzinnym komputerem. Do tego nie zależy mu na mobilności i nie przeraża go cena, to Adora 24G może być sensownym urządzeniem - pod warunkiem, że przymkniemy oko na drobne wady.