Sprzedaż smartfonów spada, a rynek pogrążony jest przynajmniej w zastoju, jeśli nie w kryzysie. Chińscy producenci są w odwrocie, więc Apple i Samsung, w zasadzie nic nie robiąc, i tak umacniają swoje pozycje. Jedyną firmą która notuje wzrosty jest Lenovo, właściciel motoroli. Historię tej chińskiej firmy opisałem w tym tekście i warto do niego zajrzeć żeby zrozumieć, dlaczego tak różni się ona od innych producentów z tego kraju. I dlaczego jest się w stanie wciąż rozwijać na globalnym rynku, podczas gdy inni myślą raczej o wycofaniu się do ojczyzny.

Reklama
motorola edge 40 / dziennik.pl

Motorola ma oczywiście amerykański rodowód i główną siedzibę w Chicago. Ma też coraz ambitniejsze plany na smartfonowy rynek, a co najważniejsze, potrafi wykorzystać korzystny dla niej czas. Producent jako jedyny w Europie zanotował wzrosty sprzedaży w 1 kwartale tego roku. Jego udział w rynku nie jest wielki, to 3 proc. ale sprzedaż poszybowała w górę aż o 13 proc. Samsung, Apple i Xiaomi zanotowały w tym okresie spadki.

Reklama

Jeszcze lepiej wygląda to, jeśli spojrzymy na poszczególne kraje. Najlepiej wypada Polska, a dwucyfrowe tempo wzrostu (czyli ponad 10 proc.) zanotowano jeszcze w Rumunii, Bułgarii i we Włoszech (dane Canalys).

Motorola edge 40, czyli nasz dzisiejszy bohater, na pewno jest smartfonem, który dobrą passę firmy podtrzyma. Choć akurat ten model moim zdaniem będzie musiał trochę dojrzeć. Czyli mówiąc wprost – stanieć.

Urządzenie można kupić za 2999 zł. Ale w ofercie promocyjnej motorola oferowała gwarantowane 500 zł, plus wycenę i odkup naszego starego smartfona. I kto z niej skorzystał, zrobił moim zdaniem dobry interes. Bo już same 500 zł ujęte z ceny początkowej edge 40 robi z niego atrakcyjny smartfon.

Reklama

motorola edge 40 – specyfikacja

motorola edge 40 / dziennik.pl
  • Wymiary: 158.4 x 72 x 7.6 mm
  • Waga: 167 g, 171 g (ekoskóra)
  • Budowa: rama z aluminium, tył z tworzywa
  • Wyświetlacz: 6.55 cala, p-OLED, odświeżanie do 144Hz, HDR10+, jasność maksymalna do 1200 nitów, rozdzielczość FHD+ 1080 x 2400 pikseli, 420 PPI, proporcje 20:9,
  • Procesor: Mediatek Dimensity 8020 (6 nm), GPU Mali-G77
  • Pamięć: 256GB, 8GB RAM
  • Dodatkowo: IP68, 5G, NFC, Bluetooth 5.2, UFS 3.1, dual SIM (miejsce na jedną kartę, druga to eSIM), GPS, GLONASS, GALILEO, BDS
  • Aparaty:
  • główny 50 MP, f/1.4, 1/1.55", 1.0µm, PDAF, OIS;
  • szeroki kąt z funkcją makro 13 MP, f/2.2, 120˚, 1.12µm, AF;
  • selfie 32 MP, f/2.4, 0.7µm.
  • Bateria: 4400 mAh, ładowanie 68W, 15W bezprzewodowo.

motorola edge 40 – budowa

motorola edge 40 / dziennik.pl

Do testów dostałem egzemplarz w kolorze czarnym, z pleckami z „ekoskóry”, czyli tworzywa które jest przyjemne w dotyku i nie zbiera odcisków palców. Takie wykończenie bardzo mi odpowiada, ostatnio jest stosowane w wielu flagowych, bardzo drogich smartfonach. Więc fajnie, że tu mamy je w tańszym modelu. A dodatkowo nie trzeba (choć oczywiście można) zakładać na telefon ochronnego etui. Twardy, przeźroczysty „case” znajdziemy w pudełku, podobnie jak 68W ładowarkę. Samo pudełko jest oczywiście „ekologiczne” czyli zamiast plastiku mamy papier.

Rama urządzenia jest aluminiowa, więc telefon będzie trwalszy od konstrukcji z ramą z tworzywa. Na dole mamy slot na karty SIM, ale uwaga – fizycznie możemy zamontować tylko jedną, jeśli chcemy mieć drugi numer, musimy skorzystać z eSIM. Obok jest USB-C i jeden z dwóch głośników. Dźwięk z dolnego jest głośniejszy niż z górnego, a w sumie jest wystarczająco donośnie i czysto nawet przy maksymalnych nastawieniach. Choć o głębi, nawet jak na smartfonowe standardy, raczej nie ma co mówić.

motorola edge 40 / dziennik.pl

Prawy bok to miejsce na przyciski włączania i regulacji głośności. Dwa oczka obiektywów wystają z również wystającej wyspy, więc telefon, jak każdy inny, kiwa się na płaskiej powierzchni.

Nie ma wejścia mini-jack na słuchawki, natomiast sporym plusem jest norma IP 68 czyli możliwość zanurzenia telefonu w słodkiej wodzie do pół godziny bez żadnych konsekwencji. Na wakacje i fotki na basenie będzie jak znalazł.

Tył nie jest płaski, boki są lekko ścięte, przez co edge 40 doskonale leży w dłoni. Obsługa jest wygodna a chwyt pewny.

motorola edge 40 – wyświetlacz

motorola edge 40 / dziennik.pl

Ekran p-OLED o przekątnej 6.55 cala jest jednym z najmocniejszych punktów tego urządzenia. Choć oczywiście miłośnicy płaskich wyświetlaczy mogą narzekać, bo ten jest lekko zakrzywiony na bokach. Dzięki temu mamy wrażenie że wypełnia on front niemal w 100 proc. Ale są też minusy – czyli odbicia światła i szansa, że od czasu do czasu nasza dłoń będzie stykać się przez przypadek z ekranem.

Natomiast jakość wyświetlacza jest bez zastrzeżeń. Jasność na poziomie 1200 nitów sprawia, że nie ma najmniejszych problemów z czytelnością w mocnym słońcu. Kąty widzenia są świetne, podobnie jest z kolorami. Odświeżanie może wynosić nawet 144 Hz (jest też 120, 60 i automat). Dzięki temu korzystanie z urządzenia jest po prostu bardzo przyjemne.

Kamerkę do selfie umieszczono w niewielkim, centralnie położonym otworze. Z kolei czytnik linii papilarnych znalazł się pod ekranem – jest szybki i bezbłędny. Smartfon można również odblokować twarzą.

Szkoda że motorola wciąż nie może się zdecydować na stosowanie Always on Display. Zamiast tego mamy ekran moto podświetlający się po przyjściu powiadomienia albo poruszeniu telefonem. Opcja wyświetlania go na stałe byłaby moim zdaniem bardzo miłym i praktycznym dodatkiem.

motorola edge 40 / dziennik.pl

motorola edge 40 – działanie, oprogramowanie

Za pracę odpowiada Mediatek Dimensity 8020. To nowa jednostka tajwańskiego producenta dla urządzeń ze średniej półki. W AnTuTu Benchmark telefon wyciągnął 674773 pkt. co daje mu pozycję w okolicach 60 miejsca. W codziennej pracy nie zauważyłem żadnych kłopotów – smartfon jest bardzo szybki i płynny, na poziomie droższych flagowców. Tylko bardzo mocno dociśnięty (gry, kręcenie wideo), potrafi się zrobić dość ciepły.

motorola edge 40 / dziennik.pl

Urządzenie urzekło mnie jeszcze jedną rzeczą. Otóż nie ma w nim możliwości wirtualnego powiększenia RAM. Do dyspozycji mamy 8 GB i to by było na tyle. Dlaczego mi się to podoba? Bo tak naprawdę korzyści z RAM wirtualnego trudno zweryfikować. Więc tu na pewno nie ma żadnej „ściemy” a dodatkowo zakładki są trzymane w pamięci długo (oczywiście jak na telefon z Androidem).

Oprogramowanie to Android 13 z dodatkami motoroli: gestami i platformą Ready For, czyli możliwością podłączenia innych urządzeń przewodowo bądź bezprzewodowo. Z reguły producenta chwalę, ale tym razem pozwolę sobie na małą uwagę. To już drugi smartfon tej firmy, gdzie przy konfiguracji pojawia się propozycja zainstalowania aplikacji firm trzecich. Oczywiście można z nich zrezygnować, ale trzeba się przez nie przeklikać i generalnie wolałbym, by tych propozycji nie było wcale. Jeśli ktoś nie zwróci na to uwagi, to skończy z jakimiś grami i programami, które będzie musiał sobie potem odinstalować (chyba że mu się spodobają).

Druga rzecz to polityka aktualizacji oprogramowania. Podczas gdy konkurencja coraz częściej oferuje cztery duże aktualizacje systemu, motorola daje trzy we flagowcach, a w średniej półce dwie. I boję się, że właśnie tyle dostaniemy też i w tym smartfonie – trochę mało.

motorola edge 40 – zdjęcia, filmy

Zestaw aparatów wygląda następująco:

  • główny 50 MP, f/1.4, 1/1.55", 1.0µm, PDAF, OIS;
  • szeroki kąt z funkcją makro 13 MP, f/2.2, 120˚, 1.12µm, AF;
  • selfie 32 MP, f/2.4, 0.7µm.
motorola edge 40 / dziennik.pl

Jak widać nie mamy żadnych sensorów głębi czy 2 MP makro i świetnie, że firma odchodzi od tego typu nic nie dających rozwiązań. Nie ma tu również obiektywu tele służącego do robienia portretów czy przybliżeń – ale to z kolei jest to, co odróżnia klasę flagową od średniej. Więc w sumie – nie ma na co narzekać. Ciekawostką jest niesłychanie jasna przysłona w obiektywie głównym f/1.4. Dla porównania – we flagowym Samsungu Galaxy S23, robiącym świetne zdjęcia, mamy przysłonę f/1.8. Co to daje? Przede wszystkim bardzo jasne zdjęcia wykonywane w kompletnej niemal ciemności – smartfon widzi po prostu dużo więcej niż konkurencja. W innym telefonie będziemy mieć czarną plamę, tu – fotografię ze szczegółami.

Zdjęcie wykonane smartfonem POCO F5 / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane smartfonem motorola edge 40 / dziennik.pl

Natomiast po raz pierwszy o smartfonie motoroli nie mogę napisać, że robi on naturalne zdjęcia. Są bardzo mocno podkręcone, czasem nawet mocniej niż w Samsungu, który zawsze w tej dziedzinie przodował. Przy dobrym świetle kolory wręcz „wychodzą”– trawa czy niebo wyglądają niestety często dość sztucznie. Przy gorszym świetle wszystko mniej więcej wraca do normy czyli tego, co rejestrują nasze oczy.

Dużym plusem jest zachowanie kolorystycznej zbieżności między dwoma obiektywami (nawet, jeśli kolory nie są naturalne). Natomiast ostrzenie z bliższej odległości nie jest idealne – tak jakby smartfon nie wiedział, czy już robić zdjęcie, czy może zasugerować przejście w tryb makro.

Maksymalne przybliżenie wynosi 8x, ale raczej lepiej nie wychodzić poza wartość 2x, szumy pojawiają się bardzo szybko. Ładnie wychodzą zdjęcia portretowe z rozmytym tłem oraz selfie.

dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl

Filmy nagramy w 4K z tyłu i z przodu. Stabilizacja działa bardzo dobrze (OIS plus elektroniczna). Nie można jednak podczas nagrywania przechodzić pomiędzy obiektywami. A zbieranie głosu nie jest niestety na jakimś szczególnie wysokim poziomie.

motorola edge 40 – bateria

motorola edge 40 / dziennik.pl

Ogniwo ma pojemność 4400 mAh. Z jednej strony większość smartfonów o podobnej wielkości ma baterie bliższe 5000 mAh. Z drugiej – żaden nie jest tak smukły i lekki – coś za coś.

Przy normalnym, dość intensywnym używaniu, energii starczało mi na dzień i smartfon kładłem na ładowarce następnego dnia rano z około 20 proc. baterii. Co uważam za przyzwoity wynik. Ładowanie jest bardzo szybkie, ładowarką trwa około 20 min, a ładowanie bezprzewodowe, z którego korzystałem najczęściej, jest dodatkowym bonusem. I dobrze, że Motorola sięga po nie coraz częściej.

motorola edge 40 – podsumowanie

dziennik.pl

Po pierwsze – nowe smartfony są drogie – pisanie tego nieco już mnie nudzi, ale wygląda na to, że w najbliższym czasie nic się nie zmieni. Więc niestety moto edge 40 w wyjściowej cenie również jest drogie. Kto nie potrzebuje certyfikowanej wodoszczelności czy ładowania indukcyjnego może sięgnąć po, w sumie dość podobny, model fusion z zeszłego roku. Zapłaci mniej, a wrażenia z używania będzie miał zbliżone.

Po drugie – kto kupił moto edge 40 w ofercie promocyjnej z odkupem – zrobił moim zdaniem dobry interes. Już 500 złotych mniej z ceny wyjściowej robi z tego urządzenia atrakcyjną propozycję. Innym pozostaje chyba czekać na to, że firma za jakiś czas znów zrobi jakąś atrakcyjną promocję.

I po trzecie. Mam nadzieję, że za „tuning” zdjęć w motoroli weźmie się jakaś firma fotograficzna z doświadczeniem w branży mobilnej. Moim zdaniem topowe smartfony mają już bardzo dobry „hardware” ale brakuje im szlifu, który może dać im ktoś z doświadczeniem.

W sumie jednak, mimo pewnych zastrzeżeń, uważam że edge 40 jest udanym modelem.