Zegarki z WearOS z założenia miały być dla urządzeń z Androidem tym, czym Apple Watch są dla iPhonów. Ale przez długie lata system był zaniedbywany i niewiele firm decydowało się na produkcję takich smartwatchy. Dopiero przejście Samsunga ze swojego systemu Tizen na WearOS spowodowało, że coś zaczęło się zmieniać.

Reklama

Podstawowym problemem urządzeń z WearOS był bardzo krótki czas pracy. Czasami trudno było dotrzymać od rana do wieczora bez ładowania, co sprawiało, że używanie takiego zegarka było w zasadzie bez sensu. Bo gdy dodaliśmy do tego jakąś sportową aktywność, doładowanie podczas dnia był wręcz obowiązkowe. Problemem były nie tylko same zegarki, ale też źle zoptymalizowany, „prądożerny” system, z którym Google po prostu nic nie robił.

TicWatch Pro 5 / dziennik.pl

Ale dogadanie się z Samsungiem wymusiło zmiany nie tylko na Google. Do roboty musiał wziąć się również Qualcomm. Bo choć zegarki Samsunga działają na autorskich Exynosach, to inne firmy korzystają głównie z procesorów amerykańskiej firmy. Stąd nowy chip – Snapdragon W5+ Gen 1 – który po raz pierwszy debiutuje w naszym dzisiejszym bohaterze – czyli TicWatchu Pro 5. W porównaniu do starszych generacji zapewnia bardzo duży przyrost mocy przy jednoczesnym zdecydowanie mniejszym poborze energii. To oznacza, że dzięki niemu zegarki mogą działać lepiej i dłużej.

Reklama

Mobvoi, producent TicWatcha, to firma założona w 2012 r. Ona pierwsza wpadła na pomysł, by wydłużyć czas pracy zegarków, dodając im dodatkowy ekran. I tak nad tarczą wykonaną w technologii AMOLED mamy ekran FSTN, znany np. z klasyków Casio. Dzięki temu, bez podświetlania wyświetlacza głównego i tak cały czas mamy podgląd godziny, daty, albo informacji podczas treningu. A że taki ekran pobiera minimalne ilości energii, zegarek trafia na ładowarkę dużo rzadziej. W dodatku bateria jest bardzo pojemna, ma 628 mAh, więc w sumie mamy rekordowy jak na WearOS czas pracy. Jak długi? Zanim do tego przejdziemy, najpierw o tym, gdzie można kupić TicWatch Pro 5.

Starsze zegarki tej firmy dostępne są w sklepach z elektroniką. Nowego jeszcze w nich nie ma, ale pewnie wkrótce się pojawi. Na razie pozostaje skorzystanie ze strony producenta, gdzie można go kupić za 359,99 euro, co teraz daje około 1600 zł.

Reklama

TicWatch Pro 5 – wykonanie

Zacznijmy od budowy. Zegarek jest wykonany z metalu, aluminium serii 7000 i nylonu z włóknem szklanym. W praktyce oznacza to bardzo dobrą jakość i brak wrażenia „plastikowej zabawki” z jakim miałem czasem do czynienia w starszych urządzeniach tej firmy. Na prawym boku mamy centralnie umieszczoną koronkę z czerwonym akcentem, nad nią jest płaski przycisk funkcyjny. To kolejna zmiana względem poprzedników, gdzie były dwa przyciski, które co prawda się obracały, ale nie wywoływało to żadnego skutku. Tu dzięki koronce możemy się poruszać po menu urządzenia, a towarzyszą temu bardzo przyjemne, haptyczne wibracje.

TicWatch Pro 5 / dziennik.pl

Z kolei przycisk to wejście w ostatnie używane funkcje, a jego dwukrotne naciśnięcie to skrót do portfela Google.

Dół zegarka jest już plastikowy, centralnie umieszczono wszystkie czujniki dzięki którym zbiera on informacje o naszym zdrowiu.

Pozostaje jeszcze pasek o przyczepach szerokości 24 mm. To dość nietypowe, standardem są 22 mm. Jest czarny, silikonowy, przyjemny w dotyku.

Zegarek jest wodoszczelny do 5 ATM (są treningi pływackie) i spełnia standard militarny MIL-STD-810H.

TicWatch Pro 5 / dziennik.pl

TicWatch Pro 5 – Ekrany

Wyświetlacze są dwa: AMOLED plus FSTN. Rozmiar to 1.43 cala, rozdzielczość FHD.

Zacznijmy od tego, z którego będziemy korzystać częściej, czyli FSNT. Na tarczy głównej wyświetla się na nim data, godzina, kroki i tętno. Ale za pomocą koronki możemy przejść na jego kolejne poziomy na których mamy wyniki treningu, kalorie, SpO2. Więc jest jak najbardziej funkcjonalny a informacje są dobrze widoczne w każdych warunkach, bo ma on dodatkowe podświetlenie. Ciekawostką jest zmiana kolorów podświetlenia podczas ćwiczenia, w zależności od poziomu naszego tętna.

TicWatch Pro 5 / dziennik.pl

Do ekranu AMOLED możemy przejść na dwa sposoby. Albo włączając opcję „przechyl aby wybudzić”, i wtedy nic nie musimy robić, albo, jeśli wybierzemy opcję by po przechyleniu podświetlał się ekran zewnętrzny – przez naciśnięcie koronki.

Jakość ekranu jest dobra, ale jednak w porównaniu do np. Samsungów, gdzie AMOLED nie jest niczym przykryty, widać różnicę, głównie w jasności. Nie jest to jednak nic, co w jakikolwiek sposób mogłoby przeszkadzać, a odczujemy to dopiero zestawiając jednocześnie ze sobą dwa urządzenia.

TicWatch Pro 5 / dziennik.pl

Wyświetlacz jest pokryty powłoką oleofobową, więc nie zbiera jakoś strasznie odcisków palców. Zresztą dzięki koronce bardzo rzadko trzeba go dotykać. Jeśli ktoś chce, może nawet ustawić opcję Always on Display, choć przy drugim ekranie to raczej bez sensu. Jest automatyczna regulacja jasności, która działa bardzo dobrze, można ustawić czas w którym ekran nie wygaśnie w 5 sec. przedziałach od 5 do 30 sec.

TicWatch Pro 5 – funkcje, działanie

Po pierwsze jakość działania jest na doskonałym poziomie. Zegarek jest bardzo responsywny, przewijanie odbywa się płynnie, aplikacje instalują się zauważalnie szybciej niż np. w modelu Pro 3 na starszym procesorze. Snapdragon W5+ Gen 1 ma tu bardzo dużą przewagę. Swoje robi też 2 GB RAM. Do tego mamy 32 GB miejsca na dane, możemy więc wgrać do urządzenia np. muzykę, tak by na trening nie brać ze sobą smartfona. Do zegarka można podłączyć słuchawki bluetooth. Na pokładzie mamy WiFi, kompas i barometr.

TicWatch Pro 5 / dziennik.pl

Niestety TicWatch Pro 5 nie obsługuje funkcji e-SIM, więc nie mamy możliwości dodania do niego numeru. Ale oczywiście można przez niego rozmawiać. Jakość połączeń jak na zegarek jest ok., ani ja ani moi rozmówcy nie mieli problemów ze zrozumieniem drugiej strony. Za pośrednictwem zegarka można nie tylko rozmawiać ale i odpowiadać np. na SMS-y. Tekst można wpisać ręcznie, ale na małym ekranie nie jest to wygodne, lepiej jest go podyktować. I tu mała uwaga – na zegarku nie działa asystent Googla, który działa na starszych smartwatchach tego producenta. Dlaczego tak jest – nie wiem, na szczęście dyktowanie wiadomości jest możliwe.

Różnicą w porównaniu ze starszymi urządzeniami jest też to, że nie musimy już instalować osobno aplikacji WearOS ze sklepu Play. Tam mieliśmy przez to zduplikowanych wiele apek, np. do ćwiczeń, bo swoje ma Mobvoi i swoje Google. Teraz po prostu synchronizujemy w ustawieniach konto Google, więc nasze dane i tak zapisują się w Google Fit, a możemy działać tylko na aplikacjach od Mobvoi. Które jak dla mnie są bez zastrzeżeń – poczynając od tych do ćwiczeń przez te monitorujące stan naszego zdrowia czy sen.

Sen / dziennik.pl

Ich zestaw jest pełny, czyli mamy m.in. tętno, SpO2, częstotliwość oddychania, stres, stan zdrowia serca.

Jedną z ważniejszych rzeczy są płatności. I z tym nie ma najmniejszych problemów, do Portfela Google podłączamy karty i możemy płacić zegarkiem. Co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem, ja przez ponad dwa tygodnie płaciłem tylko i wyłącznie w ten sposób. Co ważne – sygnał jest mocny, i nie zdarzyło mi się by płatność nie chciała przejść – w starszym TicWatchu czasem przytrafiały się takie niespodzianki.

Nie mam uwag do funkcji sportowych, przy treningach rowerowych sygnał łapany jest szybko, (obsługiwane satelity to GPS, Beidou, Glonass, Galileo, QZSS) a ślad zapisywany dokładnie.

Jazda na rowerze / dziennik.pl

TicWatch Pro 5 – czas pracy

Pod tym względem urządzenia jest jak dla mnie doskonałe. Składa się na to kilka czynników. Po pierwsze – pojemna bateria 628 mAh. Dla porównania – ta w topowym Samsungu Galaxy Watch 5 Pro ma 590 mAh. Po drugie – dodatkowy ekran. Po trzecie – nowy procesor. Po czwarte – uporządkowany system bez potrzeby dublowania aplikacji. I po piąte – świetny tryb Essential. Zegarek przy pierwszym ustawieniu sam sugeruje by włączć go na noc. Wtedy automatycznie wyciszane są powiadomienia i aktywny jest tylko ekran FSTN, więc zegarek nie zużywa energii i nie budzi nas podświetleniem. A o zaplanowanej przez nas godzinie aktywuje się normalny tryb.

TicWatch Pro 5 - aplikacja / dziennik.pl

To wszystko sprawia, że w moim przypadku ładowałem zegarek raz na 3, 4 dni, w zależności od czasu jazdy na rowerze, co staram się robić jak najczęściej z przyczyn zdrowotnych. W praktyce to weekendowa około 3h jazda i godzinne przejażdżki w tygodniu. Przy krótszym treningu spadek energii jest minimalny, nie większy niż 3, 4 proc.

Mobvoi poprawił również szybkość ładowania które trwa teraz około 45 min, od zera do 60 proc. to pół godziny.

TicWatch Pro 5 – podsumowanie

Zegarek ze wszech miar jest godny zainteresowania. Przede wszystkim pracuje bardzo długo i coś co od zawsze było problemem urządzeń na WearOS tutaj już nim nie jest. Jest dobrze wykonany, doskonale działa a dodatkowy ekran jest bardzo praktycznym rozwiązaniem. Jak dla mnie jest idealnym urządzeniem dla kogoś, kto nie chce często sięgać po telefon, a przy okazji stara się utrzymać jako taką formę. Dla osób podchodzących do sportu poważniej są inne, pewnie lepsze urządzenia. To jest połączeniem dwóch światów i moim zdaniem robi to w bardzo udany sposób.

TicWatch Pro 5 / dziennik.pl

Oczywiście największym konkurentem będą zegarki Samsunga, i jeśli ktoś ma smartfon tego producenta, pewnie wygodniej będzie mu sięgnąć też po jego smartwatch. Ale w każdym innym przypadku TicWatch Pro 5 będzie bardzo mocnym konkurentem.