Składane smartfony wciąż są drogie. Firmy sporo zainwestowały w badania i rozwój nowej technologii i teraz muszą to sobie odbić. Samsung nie jest tu żadnym wyjątkiem, ale przynajmniej producent po raz kolejny przyszykował atrakcyjne oferty przedsprzedażowe, o których pisałem tu. Więc jeśli ktoś chce zostać właścicielem nowego Flipa – powinien z nich skorzystać. Potem urządzenie będzie bardzo drogie i rozsądnie będzie poczekać do premiery kolejnej generacji. Wtedy znów pojawią się kolejne oferty, a roczny już Z Flip5 powinien wyraźnie potanieć.

Reklama
Samsung Galaxy Z Flip5 / dziennik.pl

Pozostaje jeszcze najważniejsze pytanie. Czy warto? Najnowszy mały składany Samsunga jest w moich rękach już ponad tydzień. W porównaniu do ubiegłorocznej wersji zaszło w nim kilka zmian. Ta najbardziej widoczna to większy ekran zewnętrzny, poprawiono też konstrukcję i w końcu Flip składa się równo, bez żadnej szczeliny. Jest też oczywiście nowy procesor. Ale sporo rzeczy jest niemal identycznych. Więc jeśli ktoś zastanawia się czy przesiadać się na najnowszą wersję, czy może poczekać jeszcze rok, zapraszam do lektury.

Reklama

Glaxy Z Flip5. Budowa, wykonanie

Największa zmiana to zawiasy, dzięki którym smartfon składa się już bez żadnej przerwy. Więc tak, jest to z pewnością bezpieczniejsze, bo do środka nie dostanie się piasek czy cokolwiek innego co mogłoby zniszczyć ekran. Samsungowi należałyby się brawa gdyby nie fakt, że cała „składana” konkurencja ma takie zawiasy już od dawna. Więc firma raczej nadrabia braki niż robi rewolucję.

Samsung Galaxy Z Flip5 / dziennik.pl

Sam zawias jest bardzo dobrej jakości. Otwiera się z lekkim, ale nie za dużym oporem, można go ustawić pod dowolnym kątem, przy składaniu nie słychać żadnych dziwnych dźwięków. Sprawia wrażenie bardzo solidnego i nie powinien chyba mieć żadnych problemów by przetrwać cztery, pięć lat normalnego używania. Zresztą w testach składania, które można znaleźć na YouTube, mechanizm sprawdza się doskonale.

Samsung Galaxy Z Flip5 / dziennik.pl

Cała reszta konstrukcji jest bez zmian, co oznacza ramę z aluminium, szklany tył (Gorilla Glass Victus 2), głośniki stereo i czytnik linii papilarnych na bocznej krawędzi. Różnice w wymiarach (165.1 x 71.9 x 6.9 mm po rozłożeniu i 85.1 x 71.9 x 15.1 mm po złożeniu) są kosmetyczne, w wadze nie ma ich wcale (187 g).

Glaxy Z Flip5. Ekrany

Tu mamy do czynienia z największą i najbardziej zauważalną nowością. Z przodu zamiast niewielkiego, 1.9 calowego wyświetlacza dostajemy tym razem potężny, oczywiście jak na małe składaki, ekran o przekątnej 3.4 cala. Można by więc na nim wykonywać większość czynności bez otwierania urządzenia (co bardzo cenię sobie w motoroli razr 40 ultra). Tyle, że Samsung ograniczył możliwość otwierania na nim aplikacji tylko do kilku (Mapy, Netflix, WhatsApp, Wiadomości, YouTube) , w dodatku te ustawienia możemy znaleźć schowane bardzo głęboko w zakładce Zaawansowane funkcje – Labs.

Samsung Galaxy Z Flip5 / dziennik.pl
Reklama

Jest jednak metoda na obejście tego ograniczenia, a z pomocą przychodzi nam… Samsung. A dokładniej firmowy sklep Galaxy Store. W nim znajdziemy apkę Good Lock. Po jej ściągnięciu wchodzimy w zakładkę Life up (prawy dół), szukamy MultiStar i je pobieramy. Następnie klikamy w I Love Galaxy Foldable a tam w Cover Widgets. Teraz wystarczy już odznaczyć aplikacje, które chcemy otwierać na zewnętrznym ekranie. Następnie wracamy do wyświetlacza i dodajemy widet Good Lock z którego możemy otwierać wybrane przez nas aplikacje.

Samsung Galaxy Z Flip5 / dziennik.pl

Wszystko działa doskonale, jeśli jakaś aplikacja nie da się otworzyć (ja natrafiłem tylko na jeden taki przypadek – Google Pay) jesteśmy informowani o konieczności otwarcie urządzenia.

Nie mam zielonego pojęcia dlaczego Samsung nie zdecydował się na zaszycie tego rozwiązania w ustawieniach, może zrobi to w którejś z kolejnych aktualizacji. W każdym razie dopiero po zainstalowaniu tej apki Z Flip5 pokazuje, na co go stać. Bez niej, z kilkoma tylko apkami na zewnętrznym wyświetlaczu, producent marnuje potencjał urządzenia a szumnie zapowiadane zmiany można określić stwierdzeniem „z dużej chmury mały deszcz”.

Jeśli chodzi o ekran wewnętrzny – w porównaniu z zeszłym rokiem zmieniło się niewiele. A dokładnie – jasność maksymalna, która teraz wynosi imponujące 1750, zamiast dobrych 1200 nitów. Wciąż jest długi, wąski, z widoczną bruzdą na zgięciu, jak w przypadku każdego innego tego typu smartfona.

Glaxy Z Flip5. Działanie i oprogramowanie

Różnica to zastosowany procesor – mamy najnowszego Snapdragona 8 Gen 2, w zeszłym roku był Snapdragon 8+ Gen 1. RAM-u w obu wersjach pamięciowych (256, 512) mamy tyle samo, czyli 8 GB. Więc z testach cyferki wykręcane przez nowszy model będą większe, ale w praktyce, czyli podczas normalnego używania – moim zdaniem różnic nie ma. Co oznacza działanie na najwyższym poziomie w każdym aspekcie – szybkości (swoje robi 120 Hz), płynności, wczytywaniu stron, uruchamianiu programów.

Samsung Galaxy Z Flip 5 / dziennik.pl

Tak samo jest z oprogramowaniem, jedyną logiczną różnicą będzie o rok dłuższe wsparcie nowszego modelu (w obydwu mamy model 4+5 czyli 4 duże aktualizacje systemu i 5 poprawek bezpieczeństwa). Jeśli są jakieś różnice (np. możliwość przenoszenia apki z pulpitu na pulpit nie przez jej przeciągnięcie ale przytrzymanie i przesunięcie pulpitu), z pewnością posiadacze starszych modeli otrzymają je za jakiś czas w aktualizacji oprogramowania.

Glaxy Z Flip5. Zdjęcia, filmy

Zestaw obiektywów jest identyczny. To:

  • główny 12 MP, f/1.8, 24mm, 1/1.76", 1.8µm, Dual Pixel PDAF, OIS;
  • szeroki kąt 12 MP, f/2.2, 123˚, 1.12µm;
  • selfie 10 MP, f/2.2, 23mm, 1.22µm.
Samsung Galaxy Z Flip5 / dziennik.pl

Więc zdjęcia jak były bardzo dobre tak wciąż takie są. Choć oczywiście tańsze – klasyczne flagowce Samsunga mają optykę bogatszą i potrafią zrobić zdjęcia lepszej jakości. Ale jak na „składaka” w którym jest mało miejsca – i tak jest doskonale. Poniżej kilka przykładów.

dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl

Glaxy Z Flip5. Bateria

Znów bez zmian. Ogniwo ma 3700 mAh pojemności i może być ładowane z mocą 25W ładowarką (której oczywiście w pudełku nie ma), albo 15W bezprzewodowo. Więc szybko nie jest – w pierwszym przypadku trwa to około godziny, w drugim dłużej. A rozładowanie? Jeśli miałem włączone 5G i wychodziłem z domu, późnym wieczorem wolałem podładować telefon. Przy 4G energii starczało mi na cały dzień – ładowarka była potrzebna następnego dnia rano, zazwyczaj z około 20 proc. zapasem. To dość standardowe wyniki dla małych składanych smartfonów.

Czyli…

Z Galaxy Z Flip5 korzysta mi się bardzo przyjemnie. Podoba mi się jakość wykonania, a w porównaniu do zeszłorocznego Z Flip4 duży zewnętrzny wyświetlacz robi różnicę. Ale pod warunkiem, że skorzystamy z programowego obejścia. Bez tego – zawodzi i bardziej kojarzy mi się z niewykorzystanym potencjałem niż z rewolucją, dla której warto przechodzić na nowszy model.

Ale oczywiście – jeśli ktoś skorzysta z oferty odkupu i wszystkich upustów, a Samsung dobrze wyceni mu starsze urządzenie, zamiana może być opłacalna. Bo wtedy płacimy tylko, mniejszy bądź większy, ale wciąż fragment początkowej ceny.

Samsung Galaxy Z Flip5 / dziennik.pl

Taki model sprzedaży przypomina mi to, co robi Apple w USA. Tam wystarczy wydać pieniądze raz, a potem przy wymianie iPhona co 3 czy 4 lata – dopłacić już tylko jakąś część kwoty, korzystając właśnie z odkupu. W ten sposób Apple przywiązuje do siebie użytkowników i nie dziwi mnie wcale, że Samsung podąża tą drogą. Nawet jeżeli w krótszej perspektywie będzie musiał do tego dołożyć – w dłuższej zdecydowanie mu się to opłaci.