Linia FE (skrót od „Fan Edition” czyli edycji dla fanów), jest delikatnie mówiąc – dziwna. Została przyjęta z dużym entuzjazmem – bo pierwszy model – S20 FE – trafił na nasz rynek z procesorem firmy Qualcomm a nie Exynosem Samsunga. I z tego powodu miał na samym starcie przewagę nad flagowcem – a do tego dochodziła jeszcze niższa cena. Galaxy S21 FE miał pecha, bo trafił na niezbyt udany Snapdragon 888 i był drogi – w najtańszej wersji kosztował 3499 zł. Firma opuściła linię w kolejnym roku, a w tym do końca nie wiadomo było, czy zdecyduje się na jej wprowadzenie.

Reklama

Ostatecznie smartfon trafił do Polski. Tyle, że zamiast Snapdragona napędza go Exynos – zeszłoroczny 2200. Cena jest niższa niż w przypadku S21 FE, ale w zestawieniu z tym co urządzenie oferuje, i tak wydaje się nieco wygórowana. Na szczęście Samsung jest mistrzem przecen, więc telefon można kupić o 400 zł taniej już w miesiąc po premierze i tydzień po zakończeniu promocji na start. Pytanie tylko – czy warto? Smartfon ma sporo plusów jak świetny ekran czy długie wsparcie. Ale też kilka minusów, które powodują, że nad zakupem lepiej się zastanowić.

Samsung Galaxy S23 FE / dziennik.pl

Samsung Galaxy S23 FE – budowa

Z jednej strony wykonanie jest premium – bo mamy aluminiową ramę i szkło z tyłu (Gorilla Glass 5), a telefon przypomina flagową linię S23. Ale z drugiej – ramki wkoło ekranu są bardzo grube, podbródek wielgachny i średnio licuje to z ceną w okolicach 3 tys. zł. Generalnie jednak dzięki lekko zakrzywionym, a nie płaskim bokom telefon dobrze leży w dłoni, ma przyjemne kolory (miętowy, purpurowy, beżowy oraz czarny), ładowanie indukcyjne, głośniki stereo i normę IP68. To sprawia, że można oczywiście na budowę kręcić nosem, ale w codziennym używaniu trudno na S23 FE narzekać.

Samsung Galaxy S23 FE / dziennik.pl

Jego dokładne wymiary to 158 x 76.5 x 8.2 mm, waga wynosi 209 g.

Samsung Galaxy S23 FE – ekran

Wyświetlacz to Dynamic AMOLED 2X z odświeżaniem 120Hz, obsługą HDR10+ i jasnością maksymalną na bardzo dobrym poziomie 1450 nitów.Przekątna wynosi 6.4 cala, rozdzielczość 1080 x 2340 pikseli (403 PPI), a proporcje 19.5:9. Korzystanie z urządzenia jest komfortowe w każdych warunkach, nawet w słońcu. W ustawieniach znajdziemy możliwość wyboru trybu ekranu (żywy, naturalny) z balansem bieli i ustawieniami zaawansowanymi (RGB). Jest oczywiście tryb ciemny i automatyczna regulacja jasności – działająca wzorowo. Mamy też Always on Display, które można ustawić w przedziałach czasowych, by np. nie świeciło się niepotrzebnie w nocy. Do tego jest bardzo dużo wzorów do wyboru i pojawiają się ikonki z powiadomieniami wszystkich aplikacji.

Samsung Galaxy S23 FE / dziennik.pl

W wyświetlaczu ukryto czytnik linii papilarnych który działa doskonale, na pochwałę zasługuje też szybkie odblokowywanie twarzą.

Jedyne zastrzeżenie – natury estetycznej – mam do srebrnej obwódki wkoło umieszczonej centralnie kamerki do selfie. Nie rozumiem, po co Samsung stosuje takie wyróżnienie, przez co dziura w ekranie zamiast zniknąć – raczej rzuca się w oczy.

Samsung Galaxy S23 FE – działanie

Za pracę telefonu odpowiada Exynos 2200. Delikatnie rzecz ujmując – nie zbierał on jakichś rewelacyjnych opinii w linii S22 którą napędzał. Grzał się i obciążał baterię. Dlatego przejście na Snapdragony w serii S23 zostało przyjęte przez klientów z wielkim entuzjazmem. Nie ma się więc co dziwić, że do procesora, a przez to do pracy S23 FE, podchodziłem ze sporą nieufnością. Jak się okazało – zupełnie niesłusznie. Samsung poprawił jego działanie – chip wyciąga lepsze wyniki w AnTuTu Benchmark niż w S22 Ultra – jego wynik to 1189281 pkt. I przede wszystkim – nie grzeje się. Podobno producent zastosował w tym modelu o wiele większą komorę parową odprowadzającą ciepło.

Samsung Galaxy S23 FE / dziennik.pl
Reklama

Nie ma też charakterystycznych dla Exynosów przycięć i niewielkich „zamyśleń”. Więc ku mojemu sporemu zaskoczeniu, działanie Galaxy S23 FE zaliczam na spory plus.

Smartfon oczywiście nie ma żadnych problemów z jakością połączeń głosowych, zasięgiem, obsługą 5G, GPS-em i płatnościami zbliżeniowymi. Wszystko działa na najwyższym poziomie.

Samsung Galaxy S23 FE – oprogramowanie

Telefon po uruchomieniu miał już Androida 14. Ale w sieci trafiłem na informację, że pierwszą wersją systemu dla tego modelu jest Android 13 i od niego trzeba liczyć 4 duże aktualizacje. To oznacza, że ostatnią wersją będzie Android 17. Do tego producent daje nam 5 lat poprawek bezpieczeństwa.

Samsung Galaxy S23 FE / dziennik.pl

W systemie nie ma żadnych „oszczędności”. Jest więc np. opcja zapisywania zdjęć w RAW – czego nie znajdziemy w tańszym Galaxy A54. Jest również Samsung DeX, łączenie z urządzeniami Windows, Multi Control, czyli przenoszenie plików myszą z jednego urządzenia Galaxy na drugie, odbieranie połączeń i SMS-ów na innych urządzeniach, Quick Share plus wszystkie zaawansowane ustawienia bezpieczeństwa danych.

Samsung Galaxy S23 FE – zdjęcia, filmy

Zestaw aparatów wygląda następująco:

  • obiektyw główny 50 MP, f/1.8, 24mm, PDAF, OIS;
  • obiektyw tele 8 MP, f/2.4, 75mm, PDAF, OIS, 3x optyczny zoom;
  • szeroki kąt 12 MP, f/2.2, 123˚;
  • selfie 10 MP, f/2.4, 26mm.
Samsung Galaxy S23 FE / dziennik.pl

Na papierze jest więc gorzej w porównaniu do S23 – co wydaje się zrozumiałe. I gorzej jest też w rzeczywistości – zdjęcia mogą się podobać, ale ja natrafiłem na kilka irytujących przypadłości. Przede wszystkim to łapanie ostrości z bliższej odległości – dość często po zrobieniu zdjęcia i przybliżeniu okazywało się, że fokus był w dziwnym miejscu, bynajmniej nie w tym, w którym się spodziewałem. Do tego widać, że smartfon bardzo mocno ingeruje w fotografie – poprawia ich kolorystykę i nasycenie, co odbija się czasem na ilości szczegółów – znów widać to po przybliżeniu.

Więc choć generalnie zdjęcia są przyjemne dla oka, to jednak nauczyłem się, że lepiej sprawdzić zaraz po zrobieniu, czy wszystko wyszło tak jak się tego spodziewaliśmy. Telefon mógłby również nieco szybciej łapać i utrzymywać ostrość – szkoda że producent nie opracował np. systemu jej trzymania na oko. Znane z tego są smartfony Sony, ale taką opcję, działającą doskonale, znalazłem ostatnio w sporo tańszym telefonie marki Infinix.

Tryb nocny jest ok., portretowy bardzo ładnie rozmywa tło, filmy nakręcimy w 4K z przodu i tyłu, stabilizacja jest na bardzo wysokim poziomie, można przechodzić pomiędzy obiektywami.W sumie – urządzenie prezentuje mocny, średni poziom. Ale do flagowców sporo mu brakuje.

dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl

Samsung Galaxy S23 FE – bateria

Ogniwo ma 4500 mAh pojemności. To starczało w moim przypadku na intensywny dzień pracy, bądź średnio intensywne półtora dnia. Nie można nie zauważyć, że konkurencja oferuje zazwyczaj ogniwa o pojemności 5000 mAh. Niestety ładowanie jest wolne – maksymalna moc to 25W i musimy na to poświęcić sporo ponad godzinę. Ładowarki w pudełku oczywiście nie ma – trzeba o nią zatroszczyć się samemu. Na otarcie łez jest 15W ładowanie indukcyjne z którego ja najczęściej korzystałem.

Samsung Galaxy S23 FE / dziennik.pl

Samsung Galaxy S23 FE – podsumowanie

Smartfon zostawia mnie z mieszanymi odczuciami. Najbardziej obawiałem się procesora – a ten zaskoczył mnie bardzo przyjemnie. Z kolei spodziewałem się bardzo dobrych zdjęć, a dostałem jakość której nigdy nie byłem pewny i stale musiałem sprawdzać, czy wszystko się udało. Ekran jest bardzo dobry, ale ramki wkoło niego – spore i bardzo „oldskulowe”. Telefon jest po prostu dość nierówny i każdy musi zobaczyć, czy w miejscach które najbardziej go interesują, trafi na „górkę” czy „dołek”. Najbardziej pomóc mu może polityka cenowych obniżek Samsunga. Teraz jest bowiem niebezpiecznie blisko o wiele lepszego, flagowego Galaxy S23. A lepiej, gdyby był bliżej modelu A54 (2399 zł), bo od tego telefonu S23 FE jest z całą pewnością dużo lepszy.

Samsung Galaxy S23 FE / dziennik.pl