Najnowsze informacje dotyczą najdroższego i jednocześnie najlepszego technicznie modelu 15 Pro Max. Wyróżniać go ma najbardziej zaawansowany technicznie zestaw aparatów. I to właśnie on może być przyczyną jego problemów.
Sony ma kłopot
Portal 9to5mac, zajmujący się głównie produktami firmy Apple, dotarł do notatki analityków Bank of America. Wg. niej Sony, które dostarcza sensory do aparatów, ma problemy z nowym systemem soczewek peryskopowych. W najdroższym modelu 15 Pro Max ma on zapewniać większy zoom optyczny niż obecny 3x. Model 15 Pro będzie miał najprawdopodobniej 3x zoom, a modele 15 i 15 Plus tradycyjnie nie będą w ogóle mieć teleobiektywu.
Japońska firma będzie w stanie dostarczyć nowe soczewki, ale ze sporym poślizgiem, więc produkcja 15 Pro Max opóźni się. W efekcie ma on trafić do użytkowników najwcześniej miesiąc po premierze.
Wcześniej mówił się też o problemach z produkcją wyświetlaczy dla obu modeli Pro, ale sytuacja podobno została już opanowana.
Co jeszcze zmieni Apple?
W tym roku największą nowością powinno być zastosowanie po raz pierwszy złącza USB-C zamiast autorskiego Lihgtning. To zmiana niejako „wymuszona” na producencie przez Unię Europejską. Jeżeli jednak plotki się potwierdzą, to i tak Apple znajdzie sposób by zmusić użytkowników do korzystania z ich kabli. Firma ma ponoć zastosować oprogramowanie, dzięki któremu iPhony będą współpracować tylko z kablami autorskimi bądź oficjalnie zatwierdzonymi, co oczywiście będzie się wiązać z opłatą licencyjną.
Oprócz tego definitywnie zniknąć ma notch, a „dynamiczna wyspa” pojawi się też w dwóch podstawowych modelach. Zawodem za to może stać się odświeżanie wyświetlaczy, które wciąż ma w nich wynosić 60 Hz. Na osłodę użytkownicy dostaną lepszy, 48 MP obiektyw główny, znany z 14 Pro. Najmocniejsze modele mogą otrzymać nowy procesor A17 Bionic, produkowany w 3 nm procesie technologicznym.
Nie wiadomo jak będą wyglądać ceny urządzeń. W zeszłym roku Apple w modelach 14 i 14 Plus zdecydował się utrzymać je na poziomie serii 13. Czy powtórzy ten zabieg jeszcze raz? Na razie mówi się o podniesieniu cen dwóch mocniejszych wersji – które mają być droższe o 200 dolarów. Trzeba jednak pamiętać, że mówimy o cenach w USA. W Polsce z roku na rok nowe iPhony kosztują więcej i pewnie podobnie będzie i teraz.