To, czym szczycą się flagowe smartfony i za co głównie płacą klienci, to nie tylko topowe podzespoły, ale przede wszystkim bardzo wysoka jakość zdjęć. Właśnie dla niej firmy nawiązują współpracę z producentami aparatów fotograficznych – jak np. Xiaomi, którego partnerem od zeszłego roku jest niemiecka Leica.
Najnowszym dzieckiem tego mariażu jest seria 14, z czego w Europie i Polsce dostępne są dwa modele – podstawowy i najwyższy 14 Ultra. Pierwszy kosztuje 4799 zł, drugi – 6799 zł. Płacąc takie pieniądze nawet w tańszej wersji, można, a nawet należy się spodziewać najwyższej jakości zdjęć. Tymczasem okazuje się, że lepsze zdjęcia od 14-ki może zrobić telefon za kilkaset złotych. Jak to możliwe?
Tajemnicza para
Zestaw obiektywów w tym urządzeniu to trzy 50 MP jednostki (główna, tele i szeroki kąt) plus 32 MP selfie. Problem dotyczy głównego obiektywu, na którym w różnych sytuacjach pod szkłem pojawia się para. Z takim zjawiskiem spotkało się kilka osób które przedpremierowo testowały te urządzenie. Jak woda dostaje się do aparatu? Tego nie wiadomo. Nie jest to też widoczne cały czas, problem najczęściej jest obserwowany przy zmianie temperatur – np. powrocie z dworu do ciepłego domu. Takie zjawisko jest też wywoływane dłuższym kręceniem filmu, co podnosi temperaturę procesora i całego urządzenia. W konsekwencji z aparatu nie da się wtedy korzystać – zdjęcia są zamglone i nieczytelne.
Firma wiedziała i nic z tym nie zrobiła?
Co ciekawe, kilka osób zwróciło uwagę na ten problem po zeszłorocznej, chińskiej premierze serii. Już wtedy aparaty w niektórych egzemplarzach zachodziły mgłą przy zmianie temperatur. Firma musiała więc wiedzieć o usterce, ale nic z tym nie zrobiła.
Lech Okoń, redaktor naczelny serwisu telepolis.pl, który testuje Xiaomi 14 i u którego występuje to zjawisko, zapytał firmę o to, co zamierza z tym zrobić. Odpowiedź jest bardzo wymijająca i niewiele z niej wynika.
Seria Xiaomi 14 jest testowana w naszych laboratoriach pod kątem ochrony przed wnikaniem pyłu i rozpylonej wody. Zapewniamy, że nie jest to kwestia jakości produktu. Jest to naturalne zjawisko z powodu różnic temperatur między obiektywem, a otaczającym powietrzem w pewnych warunkach środowiska. Jest to powszechne w sytuacjach, gdy temperatura otoczenia szybko zmienia się z wysokiej na niską, przy długotrwałej ekspozycji na wysoką temperaturę i wysoką wilgotność lub w razie zalania przez wodę. W przypadku zaparowania obiektywu zalecamy pozostawienie urządzenia w suchym miejscu z dobrym przepływem powietrza, aby usunąć wilgoć.
Dla porządku – taka sytuacja nie ma miejsca w żadnym innym smartfonie żadnej ze znanych mi firm, a rozwiązanie problemu proponowane przez Xiaomi, czyli zostawianie urządzenia w suchym miejscu by usunąć wilgoć, jest wręcz groteskowe.
Nie wiadomo jeszcze, czy „naturalne zjawisko”, jak czytamy w oświadczeniu, ma miejsce tylko w tańszym smartfonie, czy można je też zaobserwować również w Ultrze. Smartfon zadebiutował w Chinach w zeszły czwartek, w Europie w niedzielę i na razie nie ma żadnych doniesień o kłopotach aparatu. Ale Xiaomi nie udostępniło go jeszcze do testów, więc wszystko przed nami…