Zacznijmy od informacji, którą zazwyczaj zostawiam na koniec, czyli od ceny. Swój produkt Goclever wycenił na 799 zł. Co dostaniemy w zamian?

Reklama

Insignia to jak zachwala firma netbook dla użytkowników ceniących wygodę, wolność i mobilność (…) nadający się do przeglądania stron internetowych, czytania e-booków i plików pdf, oglądania filmów czy grania. Skonfrontujmy to z rzeczywistością. Netbook waży 1,4 kg i w całości wykonany jest z plastiku. Wymiary to 35 x 23 x 1,3 cm, ekran LCD ma przekątną 14,1 cala i słabiutką rozdzielczość 1366x768 (111 ppi). Jakość nie stoi na wysokim poziomie - plastik jest kiepski i tani, trzymając netbook w rękach możemy usłyszeć nieprzyjemne skrzypienie. To jednak, biorąc pod uwagę cenę, nie jest największym przewinieniem Insigni. Jest nim gładzik - duży, ale działający bardzo nieprecyzyjnie. Trudno naprowadzić nim kursor, który w dodatku w irytujący sposób ucieka, gdy chcemy uaktywnić link. Na dłuższą metę bez myszki się nie obędzie. Szkoda, bo dla odmiany klawiatura działa tu zaskakująco przyjemnie - klawisze mają dobry skok i rozmieszczenie, a pisanie jest komfortowe, jeśli nie będziemy zwracać uwagi na nieprzyjemny plastikowy dźwięk, jaki wydają przyciski. Ekran ma bardzo kiepskie kąty widzenia, co jednak przy tej cenie można zaakceptować.

Procesor użyty w Gocleverze Insigni 1410 to czterordzeniowy Intel Atom Z3735F, który wspomagany jest 2 GB pamięci RAM. Pamięci wbudowanej mamy 32 GB. Nie ma co ukrywać, takie cyferki widzimy raczej przy pendrivach i smartfonach ze średniej półki, a nie laptopach. Ale szukając dobrych stron takiego rozwiązania - układ nie drenuje baterii, poza tym się nie przegrzewa, nie trzeba zatem stosować układu chłodzenia i dzięki temu urządzenie pracuje niemal bezgłośnie.

Czy takie parametry wystarczą do sprawnej obsługi Insigni z Windowsem 10 na pokładzie? Tak, ale pod warunkiem, że nie będziemy otwierać naraz więcej niż dwóch zakładek w przeglądarce, a nasza praca ograniczy się do edytowania tekstów. Na więcej nie powinniśmy i nie możemy liczyć. Aplikacje czy strony otwierają się po prostu wolno i wystawiają naszą cierpliwość na potężną próbę. Producent wspomina też coś o grach, ale rozumiem, że chodzi mu o pasjansa - to szczyt "gamingowych" możliwości tego urządzenia. A jeśli przy pisaniu jesteśmy - nie znajdziemy tu niestety pakietu Office Windowsa i jeśli nie chcemy w niego inwestować, musimy posiłkować się bezpłatnym OpenOffice.

Zestaw portów ograniczono do niezbędnego minimum - dwa wyjścia USB i jedno mini-HDMI, możemy też skorzystać ze slotu na karty micro SD.

Z obejrzeniem filmu nie będziemy mieli żadnego problemu, choć jakość dźwięku nie będzie powalająca - lepiej użyć słuchawek. Na pokładzie jest bluetooth, WiFi nie ma kłopotów ze stabilnością, mamy także kamerkę, dzięki czemu bezproblemowo skorzystamy ze Skype'a.

Zastosowana bateria ma pojemność 10000 mAh. Pozwala to na kilkugodzinną pracę z dala od ładowarki i - to kolejna dobra strona - dzięki temu możemy mówić o całkiem niezłej mobilności tego urządzenia.

Reklama

Jeśli zdecydujemy się na kupno Goclevera Insignii 1410, powinniśmy zdawać sobie sprawę, że jakość użytych podzespołów stawia go raczej między tanimi tabletami z Windowsem niż pełnoprawnymi laptopami. Na plus mamy klawiaturę i niezłą baterię, minusem będzie brak dotykowego ekranu, co przy źle działającym gładziku może nas przyprawić o białą gorączkę i skutecznie obrzydzić korzystanie z tego urządzenia. Jeżeli jednak mamy w sobie dużą dozę cierpliwości i jesteśmy skłonni pogodzić się z ograniczeniami tego urządzenia, możemy zaryzykować kupno. Jednego jestem pewien - jeśli ktoś myśli, że będzie to idealny prezent dla dziecka, bardzo się myli. Chyba że chodzi o to, by nasza pociecha nie złapała bakcyla i nie zmieniła się w komputerowego nerda. Wtedy Insignię polecę z czystym sumieniem.