Apple zapewnia, że dba o prywatność użytkowników i robi wszystko, by nasze prywatne informacje nie trafiały do innych firm. jak jednak wykazał dziennikarz "Washington Post", te zapewnienia nie są zgodne z prawdą. O ile bowiem aplikacje Apple, faktycznie nie dzielą się z reklamodawcami naszymi danymi, jak aplikacje Google'a, o tyle aplikacje innych firm już tak nie działają. Jak pisze pracownik "Washington Post", tylko w ciągu miesiąca, padł ofiarą ponad 5400 różnych śledzących modułów w aplikacji, które przesłały do ich twórców aż 1,5 GB danych.I nie były to podejrzane programy, a rzeczy przygotowane przez Microsoft c
Twórcy aplikacji tłumaczą, że zbieranie danych ma usprawnić działanie tych programów, czy pozwolić im lepiej dotrzeć do użytkownika. Okazuje się jednak, że część tych apek pobiera dane nawet, jeśli zapewniają w oświadczeniach o polityce prywatności, że tego nie robią.Do tego pobierają takie informacje, jak numer telefonu, adres czy adres e-mail.
Gazeta tłumaczy, że Apple nie może po prostu zabronić aplikacjom na kontakt z zewnętrznymi serwerami (tak, jak choćby działa system Knox w Samsungu), a samo wpisanie informacji do polityki prywatności. Jednym z rozwiązań może być choćby wymaganie od deweloperów, by jasno pisali w opisie aplikacji, jakie dane zbierają.
Pewne jest tylko jedno - w dobie smartfonów podłączonych przez cały dzień do internetu i śledzących każdy nasz krok, zachowanie całkowitej prywatności i sprawienie, by twórcy aplikacji czy sprzętu nie mieli dostępu do naszych prywatnych informacji, nie jest możliwe. Niezależnie od tego, kto jest producentem telefonu czy jakiego systemu operacyjnego używacie.