Xbox Series S będzie dużo słabszy od flagowej konsoli (jego moc obliczeniowa to zaledwie 4 TFLOPS - w przeciwieństwie do 12 w Series X), dostanie gorszy procesor i układ graficzny. Nie będzie miał też napędu 4K. W zamian ma za to mniej kosztować - jego cena w Europie to 299 euro, przy 499 euro za większą i mocniejszą konsolę.
Co Microsoft chce tym ruchem ugrać? Przede wszystkim liczy na rozpowszechnienie usługi streamingowej xCloud, w której konsola będzie tylko terminalem, a obliczenia dokonywane będą w chmurze Microsoftu. Do tego konsola ta przeznaczona będzie także dla graczy, którzy bardziej liczą na starsze produkcje z Game Pass, a nie najnowsze hity. W te będzie można pograć, ale na wszystkie graficzne fajerwerki i odpowiednią ilość klatek na sekundę nie będzie co liczyć.
Nowa konsola nie będzie też - jaka to się działo w obecnym pokoleniu urządzeń przy Xbox One S - najtańszym odtwarzaczem filmów UHD. By korzystaćc z filmów w wysokiej rozdzielczości na płytach, trzeba będzie albo kupić specjalny odtwarzać, albo "zainwestować" w One Series X lub PS5.