Zaprojektowanie dobrych słuchawek dokanałowych to nie jest prosta sprawa. Nie muszą tylko dobrze grać - mają jeszcze być wygodne, łatwo powinno się nimi dać sterować, a do tego nie mogą ważyć tyle, by się nie dało w nich wytrzymać. Dlatego też duńska firma Jabra, projektując swoje nowe modele przeanalizowała ponad 62 tysiące kształtów uszu. Dopiero na podstawie tych skanów udało się stworzyć najnowsze Elite 7 Pro. Słuchawki są leciutkie (ważą 5,4g), świetnie mieszczą się w uszach i nie wyglądają w nich jak coś rodem z koszmaru SF.

Reklama

Elite 7 Pro mieszczą się w niedużym etui, niższym i szerszym niż tym np. od 85t. Samo pudełeczko zapewnia około 24 godzin prądu, może być ładowane kablem USB-C bądź bezprzewodowo (w standardzie Qi). Słuchawki wyjmuje się z niego bardzo łatwo, nie ma też problemu, by je po ciemku zmieścić w futerale. Bateria wystarczy na około 6,5 godziny (przy włączonym ANC i głośności ustawionej na 60 proc.).

Sterowanie słuchawkami

Same słuchawki sterowane są za pomocą przycisków (na szczęścia Jabra nie uległa modzie na ściskane ogonki czy panele dotykowe). Dzięki temu nie ma problemu, że po omacku coś źle przesuniemy palcem i nagle zaczną ryczeć do uszu jak potępione, albo przeskoczą kilka piosenek do przodu czy zrobią jeszcze coś dziwnego. Tu włączenie funkcji zależy od liczby wciśnięć. Do tego, dzięki aplikacji możemy funkcje przycisku do siebie dopasować sami - chcemy by to nie w tej słuchawce, w której firmowo przyporządkowano włączanie asystenta głosowego, włączała się Siri, Google czy Alexa? Żaden problem, możemy to zmienić w aplikacji.

Aplikacja

Właśnie, w aplikacji, bo jest ona integralną częścią słuchawek. Bez niej nie uzyskamy większości funkcji - nie włączymy nawet ANC. To w niej najpierw konfigurujemy jak ma działać system wygłuszania hałasu, czy opcja Hear Through, pozwalająca nam na słyszenie głosów bez wyciągania słuchawek z uszu. Do tego da się tam stworzyć profil dźwięku, idealnie dopasowany do naszego słuchu (wciskamy przycisk na ekranie smartfonu za każdym razem, gdy słyszymy dźwięk, a potem jest tworzony dla naszych uszu osobisty profil). Trochę to zmienia jakość odtwarzanej muzyki (na szczęście na plus), więc warto to skonfigurować.

Jabra Elite 7 Pro / dziennik.pl
Reklama

Oczywiście dostępny jest korektor - w przeciwieństwie do słabszych modeli tu wreszcie możemy sami ustawić odpowiednie wartości (lub wybrać gotowy profil). Do tego możemy Jabry nazwać, pozwolić je znaleźć czy skonfigurować przyciski. Bez Sound+ więc ani rusz.

Jakość mikrofonu

Elite 7 Pro wyposażone są w cztery mikrofony, wykorzystujące technologię przewodnictwa kostnego. Idealnie radzą sobie one z otaczającym hałasem oraz dwa odpowiadające za system ANC. Nasz głos nie jest niczym zakłócany i praktycznie to jedne z najlepszych słuchawek do rozmów telefonicznych, jakie możemy dostać. Co ważne, da się rozmawiać tylko przez jedną słuchawkę, jak przez zestaw głośnomówiący - to znacznie przyspiesza włączenie się do rozmowy, bo nie musimy z pudełka wyciągać dwóch słuchawek.

Jabry fantastycznie też współpracowały z moim iPhone 11 Pro Max. Gdy tylko ktoś dzwonił, wystarczyło wyciągnąć je z pudełka, by telefon sam przełączył się na słuchawki i od razu też odbierały rozmowę. Wszystko szybko i całkowicie bezproblemowo, nawet gdy smartfon leżał w pokoju obok.

Z kolei ANC potrafi wygłuszyć ruch uliczny czy sąsiada z wiertarką i jest jednym z lepszych w tego typu słuchawkach (choć trochę słabiej wycisza niż ANC w "pchełkach" Sony).

Jak grają?

Jakość muzyki? Zależy od serwisu streamingowego. W przypadku Apple Music nie są niestety w stanie nawiązać równej walki z AirPods Pro, bo nie są w stanie obsłużyć bezstratnej muzyki i dźwięku przestrzennego, co zarezerwowano w Apple tylko dla dwóch modeli ich słuchawek, a cała reszta musi się obejść smakiem. Mimo tego grały całkiem nieźle. W przypadku Spotify, gdzie pole walki było dużo bardziej wyrównane, wcale nie ustępowały białej konkurencji. Po odpaleniu playlisty z latynoskimi rytmami z FarCry6 spokojnie pokazały, że radzą sobie doskonale. Mają fantastycznie zrobioną scenę dźwiękową, do tego wyraźnie można rozróżnić wszystkie tony, zwłaszcza w muzyce instrumentalnej, a do tego radzą sobie tam, gdzie potrzeba więcej basów. Fantastycznie zestrojono też korektor przy włączonym ANC, bo wyciszanie dźwięków zewnętrznych nie wpływa negatywnie na jakość muzyki i nie zniekształca tego, co słyszymy.

Sześciomilimetrowe przetworniki naprawdę dobrze sobie radzą. Dały radę zarówno R&B, klasycznemu country, konkursowi szopenowskiemu czy rockowi. Niezależnie jaka muzykę lubicie, to Elite 7 Pro sobie poradzą. Nawet, jeśli nie mają kodeków LDAC. No i umówmy się, pchełki to nie słuchawki dla audiofilów, więc z dużymi, nausznymi słuchawkami i winylami przegrają, ale do muzyki ze streamingu, filmów, a nawet gier są doskonałe.

Podsumowanie

Podsumowując - Jabra znowu to zrobiła. Duńska firma pokazała, że umie stworzyć słuchawki świetnie leżące w uszach, doskonałe do rozmów telefonicznych i dobrze odtwarzające muzykę. Poza takimi drobiazgami, jak wymuszone korzystanie z aplikacji, brak (na razie) podłączenia do dwóch urządzeń na raz (ma być wkrótce dostępne w nowym oprogramowaniu), to praktycznie najlepsze pchełki, jakie wyszły spod ręki duńskiej firmy. Zwłaszcza, że Jabra trochę zeszła ze standardowego swojego poziomu cenowego i Elite 7 Pro dostaniemy taniej niż AirPods 3 (kosztują 849 PLN).