Amazfit wypuścił właśnie na rynek aż trzy wersje Cheetah. Testowana wersja jest najtańsza, oprócz niej mamy droższy o 300 zł model Pro różniący się wykonaniem (stop tytanu) i większą funkcjonalnością (możliwość wykonywania połączeń). Jest jeszcze model Square – z największym wyświetlaczem, wyglądem przypominającym Apple Watch Ultra, za który trzeba zapłacić 1049 zł.

Reklama
Amazfit Cheetah / dziennik.pl

Cała rodzina jest dla Amazfita niejako nowym otwarciem – czyli próbą przekonania do siebie użytkowników skoncentrowanych głównie na sporcie i aktywności fizycznej. Zadanie trudne, bo Garmin, Suunto i Polar mają ugruntowaną pozycję, ale widać, że Amazfit ma pomysł i wie co robić. Na pewno pomoże mu też w naszym kraju uruchomienie płatności zbliżeniowych, o czym pisałem w tym tekście. Pierwszym modelem z tą funkcją będzie Amazfit Balance. I choć nie jest to funkcjonalność czysto sportowa, to na pewno przysporzy firmie sporą grupę fanów.

Reklama
Amazfit Cheetah / dziennik.pl

Wracając jednak do bohatera tego tekstu. Amazfit Cheetah jest na moim nadgarstku już ponad dwa tygodnie. Moją główną aktywnością jest w tej chwili rower a nie bieganie, ale i tak zegarek wywiązuje się ze swoich zadań doskonale i jestem z niego bardzo zadowolony. Choć pewnych rzeczy mi w nim brakuje. Jakich? Zapraszam na test.

Amazfit Cheetah – budowa, wyświetlacz

Smartwatch jest wykonany z przyjemnego w dotyku tworzywa – polimeru. Koperta i przyciski są ciemnoszare, bok jest jaśniejszy, a całość urozmaicają żółte wstawki przy zaczepach do paska i żółte napisy.

Pasek (standardowe 22 mm) jest silikonowy, też szary, i ma dziurki dzięki którym skóra podczas treningu oddycha i którymi odprowadzany jest pot.

Amazfit Cheetah / dziennik.pl

Górnym, obrotowym przyciskiem, wchodzimy w ustawienia systemu, dolny to powrót, można też przypisać jakąś funkcję do dłuższego przytrzymania.

Amazfit Cheetah / dziennik.pl

Całość jest bardzo lekka, Cheetah waży 47 g. z paskiem, sam – 32 g. Dokładne wymiary to 46,7 x 46,7 x 11,9 mm.

Ekran to AMOLED 1.39 cala, o rozdzielczości 454x454 pikseli i jasności maksymalnej 1000 nitów, która zapewnia bezproblemową widoczność w każdych warunkach na dworze. Chroni go specjalne szkło i lekko wystająca ramka. Możemy wybrać czy będzie się wybudzał po poruszeniu ręką czy dopiero po dotknięciu, jest oczywiście Always on Display, czyli w tym przypadku godzina wyświetlana na wygaszonym ekranie.

Amazfit Cheetah / dziennik.pl

Amazfit Cheetah – oprogramowanie

System to autorski ZeppOS 2.0. Zegarek współpracuje z aplikacją Zepp, którą trzeba zainstalować na smartfonie.

Menu zegarka jest proste i bardzo łatwe do opanowania. Z lewej strony są powiadomienia, z prawej lista aplikacji, od góry wyciągamy belkę ze skrótem ustawień a z dołu karty – z pogodą, treningiem – możemy sami zdecydować co chcemy mieć „pod ręką”. Jest też możliwość doinstalowania aplikacji z autorskiego sklepu. Ale w porównaniu z Wear OS w zasadzie nie ma o czym mówić.

Amazfit Cheetah / dziennik.pl

Aplikację można połączyć m.in. z Google Fit, adidas Running, Strava, Komoot, Relieve, Amazon Alexa.

To czego mi najbardziej brakowało to możliwości prowadzenia rozmów. Takie rozwiązanie oferuje droższy model. Tu nie ma mikrofonu, zegarek pokazuje że ktoś do nas dzwoni ale możemy jedynie odrzucić połączenie.

Amazfit Cheetah – trening i monitorowanie zdrowia

Zaczynając od biegania – bo do biegaczy to urządzenie jest głównie adresowane. Dostajemy bardzo szczegółowe dane o dystansie, czasie okrążenia, prędkości, kadencji, tętnie itd. Jednak najciekawiej wygląda indywidualny trener Zepp Coach. W specjalnej zakładce wpisujemy swoje dane, cel treningu, dni które możemy na niego poświęcić, a wirtualny trener wspomagany przez AI ustala nam plan. Porozumiemy się z nim głosowo i to w języku polskim. Zegarek będzie nam przypominał o treningach, a może być to nie tylko bieganie ale też inne aktywności. W urządzeniu znajdziemy ponad 150 dyscyplin.

Amazfit Cheetah / dziennik.pl
Amazfit Cheetah / dziennik.pl
Amazfit Cheetah / dziennik.pl

Do zegarka jesteśmy w stanie wgrać wybrany przez nas fragment mapy, która może przydać nam się podczas treningu. Nawigacja odbywa się górnym przyciskiem.

Amazfit Cheetah / dziennik.pl

Monitorowanie zdrowia obejmuje tętno, saturację krwi, stres, częstość oddechu – można zmierzyć te parametry osobno albo podczas jednego pomiaru. Zegarek monitoruje również jakość snu, także podczas drzemek, jeśli takie zdarzą nam się w ciągu dnia.

Amazfit Cheetah – bateria

Ogniwo ma pojemność 440 mAh. Na ile starcza? To zależy od wielu czynników. Po pierwsze od tego jak często i intensywnie trenujemy. Po drugie – od tego czy mamy włączony AoD czy nie. Mi przy włączonym AoD baterii starczało na 5, 6 dni, przy jeździe na rowerze co drugi dzień przez około 1,5 h po południu. Ładowanie trwa nieco ponad godzinę, ładowarkę znajdziemy w pudełku.

Amazfit Cheetah / dziennik.pl

Amazfit Cheetah – podsumowanie

Zegarek jak najbardziej mnie do siebie przekonał. Sportowo – jak na moje potrzeby – ma wszystko czego potrzebuję. Podoba mi się również jego wygląd i jakość wykonania. Prawie nie czuję go na ręku, nie muszę się też martwić że coś się stanie gdy przypadkiem o coś nim uderzę. Ekran jest bardzo ładny, bateria doskonała, monitorowanie parametrów życiowych też jest ok. Choć oczywiście – są zegarki które pod tym względem potrafią dużo więcej (Huawei, Samsung). Trochę brakowało mi możliwości prowadzenia rozmów – jeśli ktoś raz spróbował ten wie, że trudno z tego zrezygnować, bo czasem jest to niesłychanie wygodne. Jednak jako zegarek stricte sportowy Amazfit Cheetah sprawdzi się moim zdaniem doskonale.

Amazfit Cheetah / dziennik.pl
Amazfit Cheetah / dziennik.pl