W grze poznajemy historię ewolucji ludzi, wcielając się w małpy człekokształtne, gdy zaczynały one swoją drogę do uczłowieczenia. Naszym zadaniem jest tak pokierować rozwojem stada, by w przyszłości powstali z nich ludzie. Możemy przełączać się między małpami, wędrować po świecie, uczyć się nowych czynności, spotykamy też drapieżniki, a największym problem jest brak świeżej wody i pożywienia.
Możemy się wspinać po skałach i drzewach, huśtać się na lianach, słowem robić to, co każdej małpie przystoi. Zwłaszcza, że na wysokości jesteśmy bezpieczni – nie zagraża nam większość drapieżników. Początkowo bowiem zagraża nam wszystko – od zwykłego węża po tygrysy.
Nasza małpa może korzystać ze swoich zmysłów by wyszukać nowe rzeczy czy wykryć drapieżniki. Jeśli np. nauczymy się podnosić kamień, czy znajdziemy źródło wody pitnej, wtedy całe stado zaczyna nas naśladować. To z kolei rozbudowuje kolejne elementy naszego mózgu. Oczywiście małpy muszą jeść, pić i spać, a czas ich życia wcale nie jest długi. Wydawać by się mogło, że łatwiej grać najmłodszymi członkami stada, bo mamy więcej czasu na rozwój. Tu wchodzi jednak element strachu. Najmłodsze jednostki boją się wszystkiego. Wystarczy odejść od legowiska i znaleźć coś nowego, by włączył się strach i nie można było badać przedmiotów.
Nasze stado staje się coraz silniejsze – małpy uczą się polować, zamieniać kije i kamienie w broń i razem mogą powalić nawet tygrysa szablo zębnego. Gdy przeżyjemy pierwsze pokolenie, możemy przyspieszyć czas nawet o tysiące lat. Gra pokazuje wtedy, na podstawie naszych osiągnięć, jak będzie wyglądała kompletna ścieżka ewolucji i porównuje ją do tempa prawdziwego, historycznego rozwoju.
Gra wygląda też w miarę dobrze. Grafika nie odstrasza, choć nie jest to poziom Control czy Gears of War. Wszystko chodzi płynnie w 3440x1440 na 1080 Ti i Ryzen 1700X. Dźwięk też zrobiono dobrze – możemy bez problemu zlokalizować zagrożenie, tylko słuchając nadchodzących kroków.
Fajnie się zapowiada? Myślicie, żeby kupić? To czas na brutalną ocenę - gra to świetny pomysł, ale fatalne wykonanie. Niektóre czynności trzeba wykonywać po kilkadziesiąt razy, by nasza małpa załapała, o co chodzi. Dotyczy to wszystkich czynności - od próby przedłużenia gatunku po zmiany gałęzi w kij. Do tego jeśli zginiemy, to nasza nowa małpa musi się na nowo wszystkiego uczyć. Do tego punkty zapisu są tak umieszczone, że czasem trzeba przedzierać się przez pół dżungli, by dotrzeć do stada, a taka podróż zwykle kończy się fatalnie.
Sterowanie? Gorzej być nie mogło. Bardzo łatwo jest pomylić przyciski i – gdy atakuje drapieżnik – wejść w tryb używania zmysłów a nie uniku. Jeśli z kolei staniemy przy jakimś przedmiocie i chcemy użyć zmysłów, by znaleźć inną rzecz, to i tak jest duża szansa że gra nas nie zrozumie i użyjemy rzeczy, koło której jesteśmy. Jako, że Humankind Odyssey bardzo polega na używaniu zmysłów, to gdy sprawia nam ono problemy techniczne, to większa część gry staje się kłopotliwa. Przykład? Na samym początku musimy uspokoić jednego z młodszych członków klanu - to jest jednak tak mało intuicyjne, że trzeba biegać dookoła kryjówki młodego, wciskając przycisk akcji, aż wreszcie wszystko zadziała. Więcej więc czasu spędzamy na walkę z topornym i kiepsko rozwiązanym systemem sterowania niż z przeciwnikami naszych małp.
Podsumowując – pomysł i niektóre rozwiązania są świetne, jednak realizacja została przeprowadzona fatalnie. "Ancestors: Humankind Odyssey" mogła być genialną grą edukacyjną, która pokazałaby różne możliwe ścieżki ewolucji. Niestety kiepskie sterowanie i monotonność rozgrywki zabija przyjemność z rozgrywki szybciej niż jadowity wąż nasze małpy.